[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Statek zatopiono dla potrzeb filmu i pozostawiono pod wodą ze względów turystycznych - dodała z uśmiechem, gdy z wraku wypłynęła grupa nurków.Powinnam się zająć pasażerami, a nie rozmyślaniem o przeszłości, wytknęła sobie.Teraz, gdy zabrakło współpracownika na pokładzie, było to trudniejsze.Musiała nie tylko prowadzić łódź, ale także opowiadać, pilnować grupy, obsłużyć wszystkich, podając posiłek i pomagając założyć sprzęt do nurkowania.Jednak nie mogła już dłużej czekać, aż pojawi się Jerry.Liz nie chodziło o to, że swoim zniknięciem przysporzył jej dodatkowej pracy, lecz o to, że klienci firmy powinni być obsłużeni z największą starannością.Powinna przewidzieć, że nie można na nim polegać.Innego dnia z łatwością mogła go zastąpić kimś innym.Miała jeszcze dwóch pracowników do obsługi łodzi i dwóch innych w sklepie.Jednak dziś także druga łódź wypływała na wycieczkę, więc nikt nie był w stanie jej towarzyszyć.A Jerry sprawdził się jako dobry pracownik.Szczególnie kobiety nie mogły się go nachwalić.Gdyby sama nie uodporniła się na męskie uroki już dawno temu, Jerry mógłby jej zawrócić w głowie.Niewiele kobiet potrafiło się oprzeć jego męskiej urodzie, postawnej sylwetce, zawadiackiemu uśmiechowi i pełnym obietnic szarym oczom.Oprócz wyglądu, Jerry posiadał także dar wymowy.W pobliżu tego mężczyzny żadna kobieta nie była bezpieczna.Jednak nie dlatego Liz wynajęła mu pokój i dała pracę.Po prostu potrzebowała dodatkowej gotówki i jeszcze jednego pracownika.Szybko przekonała się, że Jerry jest obrotny i ma doskonałe podejście do klientów.Lepiej, żeby dobrze usprawiedliwił swoją nieobecność, pomyślała.Cichy szum silnika, słońce i lekki wietrzyk sprawiły, że Liz przestała myśleć o nieprzyjemnych sprawach i odprężyła się.Wciąż opowiadała o podwodnym świecie, umiejętnie korzystając z własnych doświadczeń w nurkowaniu i z wiedzy, którą zdobyła, studiując biologię, a szczególnie morską florę i faunę.Czasem któryś z pasażerów zadawał jej jakieś pytanie lub zachwycał się okazami, przepływającymi pod szklanym dnem łodzi.Wtedy Liz z przyjemnością odpowiadała i zaczynała snuć kolejną opowieść.Wszystko powtarzała także po hiszpańsku, gdyż kilku pasażerów pochodziło z Meksyku.Na pokładzie miała również kilkoro dzieci, więc dbała, by niektóre z jej historyjek były zabawne.Gdyby jej życie potoczyło się inaczej, mogłaby zostać nauczycielką.Już dawno jednak zrezygnowała z tego marzenia, tłumacząc sobie, że bardziej pasuje do świata biznesu, a więc do własnej firmy, z której była tak dumna.Popatrzyła na lekkie chmurki na błękitnym niebie, słoneczne błyski na falach i rafę koralową pod powierzchnią wody.Tak, dawno wybrała swoją drogę i nie czuła żalu.Nagle usłyszała kobiecy krzyk.Zanim zdążyła się odwrócić, kolejna osoba krzyknęła.Liz pomyślała, że turyści przestraszyli się rekina, który zapuścił się na przybrzeżne wody.Pozwoliła łodzi dryfować i odwróciła się z zamiarem uspokojenia pasażerów.Wtedy zauważyła, że jedna z kobiet płacze na ramieniu męża, a inna przytula dziecko.Pozostali turyści wpatrywali się w szklane dno łodzi.Liz zdjęła okulary przeciwsłoneczne i zeszła do części pasażerskiej.- Proszę zachować spokój.Zapewniam państwa, że nic złego nie może was tu spotkać - oznajmiła pewnym głosem i zbliżyła się do przestraszonej grupy turystów.Mężczyzna z aparatem fotograficznym podniósł wzrok i rzucił jej poważne spojrzenie.- Chyba powinna pani jak najszybciej wezwać przez radio policję - poradził.Liz spojrzała w dół przez szklane dno łodzi i zamarła.Zrozumiała, dlaczego Jerry nie pojawił się na czas.Leżał na dnie morza z kotwicznym łańcuchem owiniętym wokół klatki piersiowej.W chwili gdy samolot wylądował, Jonas zerwał się niecierpliwie, chwycił swoją torbę i ruszył do wyjścia.Stanął na podeście metalowych schodków i poczuł falę gorącego powietrza.Skinął głową stewardesie i szybkim krokiem przeciął płytę lotniska.Przyleciał na Cozumel w określonym celu i nie miał czasu na podziwianie błękitnego nieba, bujnych palm czy kolorów kwiatów.Mrużąc oczy przed słońcem, wszedł do budynku.Hala przylotów była mała i zatłoczona.Turyści stali w niewielkich grupkach albo błąkali się niezdecydowanie.Jonas nie znał hiszpańskiego, lecz bywał już na wielu lotniskach i wiedział, dokąd powinien się udać.Szybko znalazł wypożyczalnię samochodów i po piętnastu minutach od lądowania wyjeżdżał z parkingu niewielkim samochodem.Rozłożył mapę na siedzeniu pasażera i opuścił osłonę przeciwsłoneczną.Poprzedniego dnia Jonas siedział wygodnie w swym przestronnym klimatyzowanym biurze i przyjmował podziękowania od klienta, którego po długim i skomplikowanym procesie wybronił od dziesięciu lat więzienia.Zainkasował swoje honorarium i starał się uniknąć rozgłosu, jaki prasa nadała sprawie.To miał być jego ostatni proces przed zasłużonymi wakacjami.Pierwszymi od długiego czasu.Jonas Sharpe był zadowolony, lekko zmęczony i pełen optymizmu.Dwa tygodnie w Paryżu miały zregenerować jego siły.Wiedział, że zasłużył na odpoczynek, a wytworny Paryż z cudownymi muzeami i wspaniałymi restauracjami idealnie pasował do jego planów.Gdy odebrał telefon z Meksyku, przez chwilę nic nie rozumiał.Przyznał, że owszem, ma brata Jerry'ego i natychmiast pomyślał, że jego braciszek znów wpakował się w jakieś kłopoty
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 Każdy czyn dokonany w gniewie jest skazany na klęskę - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates