[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Od lat mówi się szeroko, i nie bez podstaw, o erze poschrześcijańskiej.Kościół jest w defensywie, a jego siły obronne, odpornościowe, wyraźnie słabną.Dzieje się zaś tak nie tylko z powodu antychrześcijańskiej rewolucji w umysłach i obyczajach, rozniecanej na terenie „swieckim”, na zewnątrz Kościoła, o której mówiliśmy dotychczas, lecz jeszcze bardziej na skutek kontestacji i dywersji w samym Kościele.B.DYWERSJA MASOŃSKA I MASONOIDALNA WEWNĄTRZ KOŚCIOŁA1.Duchowni katoliccy w szeregach masonerii.Wspomnieliśmy powyżej o adeptach lóż w sutannach, habitach i fioletach.Informacja taka słusznie szokuje, wydaje się nie do wiary, budzi gniew i odrazę.Urzędowi, konsekrowani słudzy Kościoła pracujący świadomie przeciw Kościołowi?Słudzy Chrystusa oddający się na służbę Szatanowi?A jednak! Nie wnikajmy tu w kwestię sumienia tych zdrajców.Jest to straszliwe „mysterium iniquitatis” - tajemnica duchowego znieprawienia (2 Tes 2, 7)!Faktem jest, że głównymi współtwórcami masonerii angielskiej byli duchowni, wprawdzie protestanccy, ale jednak! Faktem też jest, że w w.XVIII, a więc już w pierwszym okresie dziejów masonerii, wbrew wyraźnemu stanowisku Stolicy Apostolskiej, do lóż wstępowało wielu zwłaszcza wyższych duchownych katolickich, wcale nierzadko stali na ich czele, i to nie tylko we Francji, lecz i w innych krajach, także w Polsce.A nie była to bynajmniej przynależność formalna, rezultat ówczesnej mody czy układów środowiskowych i politycznych.Już wtedy planowano w kręgach tych księży-”filozofów”, księży-”patriotów”, radykalne zmiany w Kościele i „pogodzenie” chrześcijaństwa z naturalizmem i racjonalizmem, „pogodzenie” katolicyzmu z laickim, antychrześcijańskim duchem Oświecenia.Jasno też zdawano sobie sprawę, że oznaczałoby to odrzucenie Objawienia Bożego i zniszczenie tożsamości i duszy Kościoła (19).Tajna przynależność do masonerii wyższych zwłaszcza duchownych trwała odtąd bez przerwy, przez pokolenia, i ma swoją smutną historię.W czasach zaś powojennych i posoborowych z powodów, o których mówiliśmy wyżej, ten proces infiltracji i rekrutacji masońskiej we wnętrzu Kościoła dokonał się i dokonuje w nieporównanie szerszej skali.Nie warto nawet podkreślać bijącego w oczy faktu, że ze swymi „braćmi” spośród kleru współdziałają legiony świeckich wolnomularzy, „pełniących obowiązki katolików”.2.Charakterystyka współczesnych adeptów lóż w sutannach.Cóż robią ci dywersanci, te „wilki w owczych skórach” (Mt.7, 15)?Robią ostatnio, od dziesiątków już lat, wiele i - niestety - również z powodzeniem.Są dynamiczni, ruchliwi, pracowici, wydajni, stanowią pono intelektualną elitę Kościoła (tak przynajmniej prezentują ich mass media, dziwnie dla nich dostępne i łaskawe).Są oczywiście jak najbardziej katolikami, ale przecież nie integrystami, ani ortodoksami, ani fanatykami, nie hołdują bynajmniej dogmatyzmom, starym, przeżytym formułom ustalanym w zupełnie innych czasach, i irracjonalnym, nienaukowym przesądom.Wręcz przeciwnie: są postępowi, otwarci na świat, na nowe prądy, na rozsądne kompromisy.Rozumiejąc współczesność, a także dobrze życząc swojemu w końcu Kościołowi, pragną jedynie unowocześnić go, przystosować do ducha czasu, uczynić go strawnym i - dzięki temu - po prostu umożliwić mu przetrwanie (20).Są zdecydowanymi przeciwnikami prozelityzmu, jakiegokolwiek nawracania.Ponad wszystko natomiast cenią dialog, idee humanistyczne, poszukiwanie porozumienia i jedności - wraz z całym światem - ponad nieistotnymi w końcu podziałami.Czyż nie ekumenizm jest znakiem czasu? Ekumenizm już nie wyłącznie chrześcijański, lecz otwarty na wszystkie religie świata? (21).Skoro współcześni, zlaicyzowani ludzie potrzebują mimo wszystko odrobiny sacrum, jakiejś nadbudowy, jakiegoś kontaktu z innym wymiarem, jakichś obrzędów - czy to tak istotne, kto im to daje i w jakiej postaci? I któż chciałby w tych oświeconych czasach pluralizmu i ekumenizmu być fundamentalistą „na tyle szalonym, aby na pewno coś mniemać, albo i nie mniemać”, utrzymywać na przykład, że chrześcijaństwo, i to jeszcze w wersji katolickiej, jest jedyną religią prawdziwą?.Trzymając się też oni mądrej taktyki: by - „jak ongiś ten szaleniec Luter” - nie wystąpić, Boże broń, z Kościoła, który im się w obecnym kształcie wcale nie podoba, i nie dać się też z niego usunąć, gdyż tylko pozostając wewnątrz niego mogą skutecznie wypełnić swoją misję, powiedzmy otwarcie: szatańską misję (22).3.Próba zniszczenia fundamentów Kościoła - jego wiary i zasad moralnychWiedzą oni doskonale, że fundamentem Kościoła Chrystusa są prawdy objawione przez Boga i wiara Ludu Bożego w te prawdy.Dopiero na tym fundamencie i tylko na nim opiera się to wszystko, co w sumie nazywa się chrześcijaństwem i cywilizacją chrześcijańską, konkretnie: katolicyzmem i katolickim stylem życia.Prawdy i zasady moralne (oczywiście bezwzględnie obowiązujące w sumieniu) stanowią zwarty system, opierający się ostatecznie nie na żadnych „naukowych” argumentach, (choć one mogą być pomocne), lecz wyłącznie na autorytecie objawiającego je Boga i na nieomylnym Magisterium Kościoła.Zanegowanie, przez próbę rzekomej „reinterpretacji”, którejkolwiek z tych prawd i zasad jest zanegowaniem całego Objawienia Bożego.Bo jeśli w imię jakichkolwiek racji ktoś się waży kontestować choćby drobną cząstkę Objawienia Bożego, dotychczasowej wiary Kościoła katolickiego, równie logicznie może się ważyć na zakwestionowanie całego Objawienia Bożego i samego faktu Objawienia, a więc wprost duszy i tożsamości Kościoła.Masoneria to właśnie uczyniła, a jej pomocnicy w Kościele do tego najoczywiściej zmierzają.Ci dywersanci „pełniący obowiązki katolików”, owszem, „teologów”, są jak najbardziej świadomi, co stanowi fundament Kościoła, toteż na „reinterpretacji dogmatów” i na „uwspółcześnieniu” moralności katolickiej skoncentrowali wszystkie swoje wysiłki.Raczyli przy tym zapomnieć, że Kościół nie jest ani twórcą, ani właścicielem tych prawd i praw, nie posiada więc żadnych uprawnień do ich „rewidowania”, „uwspółcześniania” czy „ustalenia na nowo”, aby były „bardziej zgodne z duchem czasu”.Najświętszą bowiem powinnością Kościoła, racją jego istnienia - z woli samego Chrystusa - jest strzec w całości depozytu wiary, bronić go przed jakimkolwiek zamachem czy zafałszowaniem i wiernie, w całej rozciągłości, bez zmieniania lub przemilczania czegokolwiek, przekazywać go, wraz z łaską sakramentów, następującym po sobie ludzkim pokoleniom tak długo, „aż Pan przyjdzie”.Niezależnie od tego, co o tym myśli świat przeciwny Chrystusowi.Gdyby Kościół katolicki, uwiedziony „nowoczesnością” (ileż tych „nowoczesności” było dotychczas!), sprzeniewierzył się temu zadaniu, tym samym przestałby być prawdziwym Kościołem Chrystusa i straciłby rację bytu; opuszczony przez Boga i „przemożony przez bramy piekielne” po prostu przestałby istnieć.To się jednak nigdy nie stanie i stać się nie może.Krótkowzroczni pomocnicy Szatana i o tym raczą nie pamiętać.Szkoda.Pracują więc obecnie ze wszystkich sił, rozwijają, uzasadniają, przemycają, narzucają tę swoją „opcję teologii”, którą bezwstydnie i obłudnie odważają się nazywać „katolicką”
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 Każdy czyn dokonany w gniewie jest skazany na klęskę - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates