[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tej nocy ukrył się w skłębionych korzeniach drzewa bananowego, spał z wycieńczenia, podczas gdy moskity igrały z nim do woli.Nastąpiły dni i noce niejasne w jego pamięci jak majaczenia.Jedno pamiętał wyraźnie: nagle znalazł się w środku wioski buszmeńskiej i patrzał na dzieci i starców, uciekających w głąb dżungli.Wszyscy uciekli prócz jednej osoby.Tuż przy sobie i nad sobą usłyszał jakby zbo lałego i przerażonego zwierzęcia.Odczuł strach.Spojrzał do góry i zobaczył dziewczynę, lub raczej młodą kobietę, zawieszoną za rękę w palącym słońcu.Może od wielu dni tak wisiała.Świadczył o tym jej wysunięty, opuchły język.Żyła jeszcze i spoglądała na niego przerażonymi oczyma.Nie ma ratunku, pomyślał, widząc spuchnięcie jej nóg, świadczące, że stawy ma strzaskane i połamane kości.Postanowił ją zastrzelić — to był koniec widzenia.Nie pamiętał, czy to uczynił, czy też nie, nie pamiętał również, jakim sposobem trafił do tej wioski, ani też jak mu się udało wyjść stamtąd.Wiele obrazów przesuwało się przez myśl Bassetta, gdy wspominał ten okres swej strasznej wędrówki.Pamiętał, jak wszedł do innej wioski, składającej się z dwunastu chat, i strzelba wypędził z niej wszystkich, prócz jednego starca, za słabego, aby uciekać.Ten pluł na niego, jęczał i warczał, gdy Bassett rozkopywał piec ukryty w ziemi i wyciągał spośród gorących kamieni upieczonego wieprza, z którego dymiła rozkoszna woń poprzez liście, w jakie był owinięty.Wówczas to oponował go szał dzikości.Posilił się i gotów do odejścia z szynką wieprza w ręku z pełnym rozmysłem podpalił strzechę z trawy swym szkiełkiem do rozpalania.Najmocniej jednak wryła się w umysł Bassetta bagnista, obrzydła dżungla.Była w niej woń choroby, i stale panował półmrok.Promień słońca rzadko przebijał jej dach spleciony sto stóp ponad głową.Pod tym dachem było jakieś powietrzne parowanie roślinności, potworne pasożyty sączyły krople dziwacznych form życia, gnieżdżących się w śmierci i śmiercią żyjących.Szedł przez to wszystko, ścigany nieustannie przez migające cienie ludożerców, przez cienie złego, które nie miały odwagi wystąpić do otwartej walki, lecz wiedziały, że prędzej czy później dostaną go na pożarcie.Bassett pamiętał, że wówczas w chwilach przytomności porównywał siebie do zranionego byka, ściganego przez zwykłe kojoty, zbyt tchórzliwe, by walczyć z nim o jego mięso, lecz pewne, że nie uniknie końca, a wówczas go pożrą.Jak rogi i kopyta byka odstraszają kojoty, tak strzelba jego utrzymuje w oddali tych mieszkańców Wysp Salomona, te ohydne cienie buszmenów z Wyspy Guadalcanal.Nadszedł dzień ziemi porosłej trawą.Nagle, jakby ucięta mieczem Boga, dżungla dosięgła końca.Kraniec jej, prostopadły i czarny jak jej podłość, wznosił się na sto stóp w górę.I tuż u jej końca rosła trawa — słodka, miękka, soczysta, pastwisko, które byłoby rozkoszą dla oczu i bydła każdego rolnika, i która rozciągała się w olbrzymią dal aksamitem zieleni, do środkowego punktu wielkiej wyspy, do łańcucha wieżastych gór, wyrzuconych z łona ziemi przez jakiś kataklizm sprzed wieków, ściśniętych i poszarpanych, lecz nie skruszonych dotąd przez ostre deszcze podzwrotnikowe.Lecz trawa! Pełznął w niej ze dwanaście jardów, ukrył w niej twarz, napawał się jej zapachem i wybuchnął mimo woli spazmatycznym płaczem.Podczas gdy płakał, przecudny dźwięk odezwał się znowu — jeśli można dokładnie określić tym wyrazem, jak nieraz myślał potem, wydanie tak dziwnie słodkiego dźwięku.Był słodki jak żaden inny kiedykolwiek słyszany.Był rozległy, o tak potężnym brzmieniu, że mógł pochodzić z potężnej gardzieli jakiegoś nieznanego potwora.Wzywał go poprzez rozległe sawanny, był jakby błogosławieństwem w długich cierpieniach jego strudzonego ducha.Pamiętał, jak leżał tam w trawie, z mokrym obliczem, lecz już bez łkania, jak słuchał dźwięku i dziwił się, że zdołał go dosłyszeć na wybrzeżu Ringmanu.Jakiś nacisk powietrza i prąd powietrzny, myślał, sprawiły, że dźwięk ten tak daleko się niesie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

© 2009 Każdy czyn dokonany w gniewie jest skazany na klęskę - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates