[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jennifer nie wiedziała, czy było to pytanie, czy stwierdzenie, ale skinęła głową i przyznała, że jest żoną Adama.Nie sądzę, aby był to dla was najszczęśliwszy moment na dziecko rzucił Vandermer.Jennifer poczuła się zaskoczona.Gdyby nie fakt, że stała przed nim naga i bezbronna, na pewno wpadłaby w złość.Teraz jednak przyjęła postawę obronną.Mam nadzieję, że nie jestem w ciąży odparła.Przecież po to rok temu założył mi pan wkładkę domaciczną.A co się z nią stało?Myślę, że wciąż tam jest stwierdziła Jennifer.Co to znaczy, iż pani myśli, że wciąż tam jest? spytał Vandermer.–To pani nie wie?Sprawdzałam dzisiaj rano.Niteczki są na swoim miejscu.Kiwając głową, doktor dał jej do zrozumienia, że nie sądzi, aby była osobą zbyt odpowiedzialną.Pochylił się i szybko zapisał coś w karcie.Zdjął okulary i posłał jej przeciągłe spojrzenie.W kwestionariuszu wypełnionym rok temu napisała pani, że miała pani brata, który żył tylko kilka tygodni.–To prawda – przytaknęła Jennifer.Był dzieckiem mongoloidalnym.Ile lat miała wtedy pani matka?Przypuszczam, że jakieś trzydzieści sześć.Powinna pani wiedzieć takie rzeczy rzucił Vandermer, z trudem skrywając zniecierpliwienie.– Proszę to sprawdzić.Chcę mieć tę informację w karcie.Odłożywszy długopis, wziął stetoskop i szybko, ale dokładnie przebadał Jennifer.Osłuchał jej serce i płuca, zajrzał w oczy i uszy.Postukał w kolana i kostki, potarł stopy, obejrzał każdy centymet r jej ciała.Pracował w zupełnej ciszy.Jennifer czuła się jak kawałek mięsa w rękach doświadczonego rzeźnika.Wiedziała, że Vandermer jest dobrym lekarzem, ale mógłby jej okazać nieco ciepła.Skończywszy badanie, doktor usiadł i zapisał swe obserwacje w karcie.Potem zapytał Jennifer o przebieg jej cyklów i datę ostatniej miesiączki.Zanim zdążyła o cokolwiek spytać, położył ją na wznak i rozpoczął badanie ginekologiczne.Proszę się rozluźnić powiedział, przypominając sobie w końcu, że pacjentka jest z apewne zdenerwowana.Jennifer poczuła, jak wkłada jej do środka jakiś przedmiot.Zrobił to delikatnie i sprawnie.Nie czuła bólu, a jedynie nieprzyjemny ucisk.Słyszała, jak rozmawia z pielęgniarką.Potem drzwi się otworzyły i pielęgniarka wyszła.Doktor w yprostował się i Jennifer widziała teraz jego twarz.Wkładka ciągle tam jest, choć nieco się opuściła.Myślę, że trzeba ją wyjąć.Czy to poważny zabieg? zaniepokoiła się Jennifer.–Bardzo prosty – zapewnił ją Vandermer.Nancy poszła po odpowiednie narzędzie.Wszystko potrwa tylko chwilę.Pielęgniarka wróciła, niosąc coś, czego Jennifer nie była w stanie dostrzec.Poczuła przelotny ból i już za moment lekarz trzymał w ręku plastikową spiralę.Nie ma wątpliwości, że jest pani w ciąży oznajmił siadając przy biurku i ponownie zapisując coś w karcie.Jennifer ogarnął strach, tak jak wtedy, gdy wynik domowego testu ciążowego okazał się pozytywny.–Czy jest pan pewien? – szepnęła drżącym głosem.Vandermer nawet na nią nie spojrzał.–Potwierdzimy to b adaniami laboratoryjnymi, ale jestem pewien.Nancy skończyła wypisywać etykietki na probówkach z materiałem do analizy i podeszła do Jennifer, aby pomóc jej wstać.Jennifer obróciła się i usiadła na brzegu fotela ginekologicznego.Czy wszystko w porządku ? – spytała.Wszystko jest najzupełniej normalnie zapewnił ją doktor.Wypełnił do końca kartę i odwrócił się, by na nią spojrzeć.Miał tak obojętny wyraz twarzy jak wtedy, gdy wszedł do gabinetu.Czy mógłby mi pan powiedzieć, czego mam się spodziewać ? – zapytała Jennifer.Starając się uspokoić splotła ręce na kolanach.Oczywiście.Nancy Guenther będzie pani pielęgniarką prowadzącą odparł Vandermer, wskazując głową pielęgniarkę.Będzie wyjaśniać wszelkie pani wątpliwości.Przez pierwsze sześć miesięcy będzie pani przychodzić co miesiąc, potem co dwa tygodnie, a w ostatnim miesiącu co tydzień, chyba że wynikną jakieś komplikacje wstał, kierując się ku wyjściu.Czy będzie mnie pan badał w czasie każdej wizyty?W zasadzie tak.Czasem jednak może się zdarzyć, że będę odbierał poród.Wtedy przyjmie panią któryś z moich kolegów albo Nancy.Zawsze jednak wszystko mi przekażą.Czy ma pani jeszcze jakieś pytania?Jennifer miała wiele pytań, ale zupełnie nie wiedziała, od czego zacząć.Czuła się tak, j akby jej życie waliło się w gruzy.Wiedziała jednak, że doktor zakończył badanie i chce już wyjść.A co będzie z moim porodem? zaniepokoiła się.Raz czy drugi może mnie badać ktoś inny, ale poród to zupełnie inna sprawa.Czy nie planuje pan czasem urlopu około mojego terminu?–Pani Schonberg – zaczął Vandermer.Nie byłem na urlopie od pięciu lat.Niekiedy biorę udział w jakimś sympozjum, a za dwa miesiące planuję wykład na wyjazdowym seminarium, ale te sprawy na pewno nie będą kolidować z terminem pani porodu.A teraz, jeśli nie ma już pani więcej pytań, to zostawię panią z Nancy.–Jeszcze ostatnia sprawa – wtrąciła Jennifer.Pytał pan o mojego brata [ Pobierz całość w formacie PDF ]

© 2009 Każdy czyn dokonany w gniewie jest skazany na klęskę - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates