[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gordon grał w środy w golfa w miejscowym country clubie Dlatego widok samochodu na podjeździe musiał mnie^Sett zabiło mi żywiej, jak rzadko.Co gorsza ogarnęło mnie dziwne uczucie, jak gdyby wszystko dookoła zaczęło toc yć "w zwolnionym tempie.Mówcie sobie że dramaty- Z7 ale ja naprawdę czułam, że wszystko wokół krect się "ybko, a zarazem wolno.I wcale mi się to me podobało Ze spokojem wypracowanym przez lata zaparkowałam zderzak w zderzak zTym nieszczęsnym pojazdem.Kiedy wyjmowałam klucze do domu, nagle zobaczyłam oczyma wyobra m siebie otwierającą drzwi, wchodzącą do piętrowego ho t^dącą długim, kręconymi schodami do naszej wspólnej sypialń.Sam złe przeczucie.Ale po wejściu do domu trafiłam na podniesione głosy i histeryczną scenęW holu stały dwie kobiety, moja pokojówka Kika (w stroju wyjściowym, a nie w służbowym fartuszku, z torebką w stylu M P Sesiątych na ręce) i nieznajoma, której, podobnie jak samochodu na podjeździe, nigdy przedtem me widziałam.23Panie natychmiast odnotowały moją obecność.Na jedną zbawienną chwilę zapadło milczenie, po czym Kika zaczęła trajkotać po hiszpańsku.Pochwyciłam jedynie strzępy, ale wystarczyło, żeby zrozumieć, że moja pokojówka zapomniała prezentu urodzinowego dla wnuka, a wróciwszy po niego, zastała tę.tę.kobietę w garsonce z supermarketu i że powinnam dzwonić na policję, bo ta kobieta nie chce się stąd ruszyć.Nie macie pojęcia, jaką poczułam ulgę.Już chyba wiecie, co sobie pomyślałam — że Gordon romansuje na górze z inną kobietą, w naszym domu, w naszym łóżku, w moich najlepszych francuskich jedwabiach.Natomiast ta szara myszka nie mogła być niczyją kochanką, a co dopiero kochanką mojego męża.— Kiko, skarbie, uspokój się.Z wrodzoną gracją podeszłam do nieznajomej, wyciągnęłam rękę.— Fredericka Ware.Co panią tu sprowadza?Myszka wstała z mahoniowej ławy z adamaszkowym obiciem, gdzie się usadowiła, lecz bynajmniej nie wyciągnęła do mnie ręki.Nie miałam zielonego pojęcia, czego ona może chcieć, gdy tak patrzyła na mnie wyzywająco.Zwłaszcza że jednocześnie dygotała na całym ciele.— Janet Lambert — przedstawiła się.— Jestem w ciąży z pani mężem.Rozdział 2Zanim przejdę do dalszej opowieści, muszę wam podać garść szczegółów na temat mojego męża w chwili, kiedy zastałam pannę Myszkę w swoim holu.1.Nienawidziłam go.Och, ależ ja jestem okropna! Wyprzedzam fakty.Nienawiść przyszła później.2.Nazywał się Gordon Lidicott Ware i miał trzydzieści osiem lat.3.Miał blond włosy, niebieskie oczy i ponad metr osiemdziesiąt wzrostu.4.Był najmłodszym z pięciorga dzieci Ware'ów.Najpierw przyszły na świat cztery dziewczynki, a na ostatku urodziłsię Gordon, jak gdyby państwo Ware ponawiali comiesięczne próby, dopóki nie dostali wymarzonego syna.Wówczas spoczęli na laurach, bo pan Ware dowiódł, że ma to coś, czego potrzeba do spłodzenia męskiego potomka rodu.5.Gordon był najprzystojniejszym członkiem rodziny Ware'ów, znacznie urodziwszym od swoich sióstr, nie 9mówiąc o tym, że nie przypominał żadnej z nich.Z jego złotymi blond włosami nie mogły się równać znacznie mniej okazałe szatynki z jego klanu.Snuto nawet domysły na mieście, że może ojciec nie ma jednak tego czegoś, dlatego zaaranżował potajemnie sytuację, chcąc dostać jakże upragnionego syna, aby dowieść swojej męskości, bo zląkł się, że żona potrafi dać mu jedynie córki.6.Jego rodzice nadal mieszkali w tym samym domu na północy miasta, w którym urodził się Gordon.Do tej chwili nie pojmowałam, z czego utrzymują się jego rodzice, bo papa Ware (emerytowany sędzia) nie pracował już, kiedy go poznałam.Mama przekroczyła wiek Nadzwyczajnych Wolontariuszek naszego klubu.Wyznawała żelazne zasady, że dama powinna nosić w niedzielę do kościoła kapelusz, że trzeba słać łóżko pod linijkę i zakrywać narzutami do ziemi oraz że w każdym porządnym domu powinna się znaleźć ozdobna patera na jajka.7.Wszystkie siostry Gordona wyprowadziły się (bardzo, bardzo) daleko z wyjątkiem Edith, byłej członkini naszego klubu (zatwardziałej starej panny), która wciąż mieszkała z rodzicami.8.Chociaż wychowywaliśmy się w tym samym mieście, poznałam go dopiero na ostatnim roku studiów na Uniwersytecie Willow Creek.Uczyłam się do egzaminów magisterskich w zawsze cichej bibliotece prawniczej.On był już adwokatem i właśnie skończył zajęcia z prawa karnego.Starszy o dziesięć lat ode mnie, miał w moich oczach wszystko, czego brakowało nieopierzo-nym młodzieńcom, z którymi się spotykałam.Kiedy usiadł i oświadczył, że kocha mnie do szaleństwa, nie wzięłam go bynajmniej za rozpaczliwego nieudacznika.Wręcz przeciwnie, uznałam za najbardziej romantycznego i uczciwego mężczyznę poznanego w życiu.Bo czyż zresztą jakikolwiek mężczyzna przy zdrowych zmysłach nie zakochałby się we mnie od pierwszego wejrzenia?9 [ Pobierz całość w formacie PDF ]

© 2009 Każdy czyn dokonany w gniewie jest skazany na klęskę - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates