[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przez otwarte okna jeden drugiemu zadaje wiele więcej niż „cztery pytania" (fier kaszejs) *.— Zkąd on się tn wziął? Co on myśli? Przecież nie przyjechałby tak sobie? Coś w tem musi być?!Wyrastają różne hypotezy.Wnet też znajdą się jacyś dowcipnisie (haali hamcoejs) i na ten temat tworzą koncepta, czasem niebardzo piękne.Mężczyźni, śmiejąc się nieznacznie, gładzą brody; stare kobiety łają żartownisiów ze złością i ze śmiechem zarazem, a młode mężatki rzucają wejrzenia z pod spuszczonych powiek i maskują uśmiech, który im się wymyka na usta.Bardzo obrazowo porównywa Abramowicz te rozmowy do bryły śniegowej, która toczy się od domu do domu, nabiera na siebie coraz nowe warstwy, grubieje, rośnie, aż nareszcie, doszedłszy do maksymalnych rozmiarów, wtacza się do „bejshamidraszu".pod piec.*) Jest u żydów zwyczaj, że podczas świąt wielkanocnych syn ojcu zadaje cztery pytania.Pytania te zawsze jednakowe i jednakowe na nie odpowiedzi należą, do tradycyonalnych pamiątek.Abramowicz mówiąc, że zdumieni przybyciem obcego człowieka żydzi, zadają, sobie nawzajem więcej niż „cztery pytania", miai zapewne na myśli stereoty-powość tych pytań.Proszę nie sądzie jednak, że ów piec, jest zwyczajnym piecem, służącym do ogrzewania temperatury w domu modlitwy.Nie, ten piec to wielce szanowny mebel.Pod nim stoi ława, na której zasiadają bardzo poważni i bogobojni obywatele.Jest to miejsce, do którego zataczają się wszelkie rozmowy i plotki, sprawy domowe mieszkańców miasteczka, polityka dotycząca „Stambułu", „tejger" (turka), „kiren" (Cyrusa).Tu roztrząsane są także finanse: jest mowa o Rotszyldzie, bogatych „purycach" (obywatelach ziemskich) i o innych bogaczach.Tu pantoflowa poczta przynosi wieści o nowych prawach przeciw żydóm; tu mówi się szeroko o „czerwonych żydkach".Na ławie, pod piecem, zasiada specyalny komitet, złożony z „pięknych, leciwych żydków" (fun szejne betogte juden), którzy przesiadują tu cały dzień aż do późnej nocy, wyrzekłszy się ognisk domowych, żon i dzieci.Mężowie ci zajmują się sprawami powszechnem! darmo, tak sobie, gdyż za pracę swą nie biorą nawet „złamanego halerza" *) (cubrochene heler).Decyzye tego komitetu (wraz z jego członkami) przechodzą do wyższej instancyi, do.łaźni, na najwyższą ławkę, i tam częstokroć ulegają zmianie lub kassacyi.Tam zbiera się całkowity komplet (a polne sobranje), złożony z właścicieli domów i innych szanownych notablów.W owem zgromadzeniu zapada decyzyą ostateczna, tak że gdyby nawet przyszli wszyscy królowie dawnego wschodu i zachodu i stanęli głowami na ziemi, a nogami do góry, nie mogliby już zmienić decyzyi.Raz na takiem posiedzeniu „turek" o malo że nie został ciężko pokrzywdzony, tam na najwyższej ławce w łaźni*) Halerz, dawna moneta polska, oddawna nieużywana, a skutkiem tego i nazwa jej dziś mało komu jest znaną.W żargonie przechowała się ona jednak jak liogwistyezny.numizmat.żydowskiej, i Bóg wie coby się z nim stało, gdyby nie wpływ kilku solidnych obywateli, którzy podtrzymali jego silnie zachwiane interesa.Raz Rotszyłd stracił tam na jakiejś operacyi dziesięć czy piętnaście milionów — ale w parę tygodni później pan Bóg mu dopomógł.członkowie komitetu byli w dobrym humorze, na najwyższej ławce łaziennej było przyjemnie, ciepłu — więc też Rotszyld zarobił tego dnia więcej niż „sto pięćdziesiąt milionów rubli"!!Mieszkańcy pięknego miasta Tuniejadówki są to wielcy biedacy (sztarke dałfotiitn), jednak należy im oddać tę sprawiedliwość, że biedacy weseli (lustige kapconim) i dziwnie ufni w miłosierdzie Boże.Gdyby nagle zapytano mieszkańca Tuniejadówki, zkąd czerpie środki do życia? osłupiałby zrazu i odrzekł dopiero po długim namyśle:— Jakto? z czego ja żyję? z czego żyję? Czyż nie ma Boga, który nie opuszcza żadnego ze swych stworzeń? Daje on nam teraz, będzie dawał i dalej.— Ale cóż ty robisz? czy masz w ręku jakie rzemiosło, lub wogóle sposób do życia?— Chwalić Boga, mam.bardzo ładny głos, śpiewam trochę przy nabożeństwie.-.Jestem także "a niejbeł" (umiejący wykouywać obrzędowy akt przymierza, któremu żydzi poddają nowonarodzonych synów).przytem jestem wyborny "maceredler" *), jedyny w świecie! Czasem skojarzę małżeństwo, to także coś znaczy.mam swoje własne miejsce w bóżnicy.Prócz tego, ale niech to między nami zostanie, trzymam maleńki szynk, który daje się troche doić.Kozę też mam, ta (byle jej tylko nie urzekli); doi się bardzo*) „Maceredler" jest tu człowiek, który zapomocą kolka z kolcami wygniata różne desenie na macach, czyli na "przaśnikach".Niewielka sztuka być takim artysta.dobrze.mam też niedaleko ztąd bogatego krewnego.to na ciężkie czasy można i jego trochę doić; no.a oprócz tego wszystkiego „is Got a tate" jest Bóg-ojciec i ludzie miłosierni.,.! Nietrzeba więc grzeszyć.nietrzeba żądać za dużo.Należy też na pochwałę mieszkańców Tuniejadówki powiedzieć, że nie są rozrzutni w wydatkach na garderobę i niewybredni w jedzeniu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

© 2009 Każdy czyn dokonany w gniewie jest skazany na klęskę - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates