[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Sprawia jej przyjemność ciekawość, spokojne poczucie, że węszy w życiu innych ludzi, kiedy ze zdziwieniem ogląda różne rzeczy – sztuczne szczęki, kolczyki z brylantami, dzienniki – których zaginięcia nie zauważyli albo uważali, że nie warto po nie wracać.Najbardziej jednak lubi rozdawanie prezentów.Dla personelu sprzątającego z Funnland niedzielne wieczory są szansą na wcześniejszą Gwiazdkę.Tego wieczoru połów jest dobry.Pośród zapomnianych parasolek, plastikowych torebek zpamiątkowymi kamykami, breloczków do kluczy z napisem „Prezent z Whitmouth” trafiają się prawdziweskarby.Pozłacana jarmarczna bransoletka z wisiorkami: serduszka, amorki dyndają pomiędzy kawałkamikamieni półszlachetnych.Odtwarzacz MP3 – taniocha, nie jakiś bajer z dotykowym ekranem, ale działający, pełen nagrań.Wielka torebka z żelkami Haribo.I karta telefoniczna na rozmowy międzynarodowe, jeszcze nierozpakowana i nieaktywowana.Na jej widok Amber się uśmiecha.Wie, ktoz niej skorzysta i zadzwoni do domu, by odbyć długą, ważną rozmową.Dziękuję, nieznajomyposzukiwaczu zabawy, kimkolwiek jesteś, myśli.Prawdopodobnie o tym nie wiesz, ale uszczęśliwisz dziś pewnego człowieka z wyspy Saint Lucia.Zerka na zegarek i widzi, że jest już spóźniona na przerwę.Zamyka szafkę, wrzuca prezenty do torbyprzewieszonej przez ramię i idzie szybko do kantyny przez zalany jasnym światłem teren lunaparku.· · ·Moses znów pali.Dla niego to rodzaj zabawy.Wie, że ona wie – teraz, kiedy już nigdzie nie wolnopalić, jeden sztach w pomieszczeniu jest tak łatwy do wykrycia jak ślad szminki na kołnierzyku – że tojego sprawka.A jednak i tak lubi to sprawdzać, naginać zasady i patrzeć, co się będzie działo.Zawarli w tej sprawie milczący rozejm.Amber czuje, że są utarczki słowne, które warto prowadzić, i takie, na które szkoda tracić oddech, a tak jest w tym wypadku.Zresztą, Moses jest dobrym pracownikiem.Zanim obsługa kawiarni zjawi się rano, ich teren będzielśnił czystością i emanował chemiczną woń cytryny.Kiedy otwiera drzwi, dostrzega, że Moses wzdryga się i wrzuca niedopałek do stojącej przed nimotwartej puszki po coli.Amber tłumi uśmiech, kiedy podwładny przybiera wyraz zranionej niewinności,a jednocześnie udaje, że jej nie zauważył.Jak zawsze znacząco patrzy mu w oczy i posyłaporozumiewawczy uśmiech.W życiu wciąż jest się zamieszanym w jakieś machlojki, a ona odkryła, żegdy się jest szefem, tym bardziej się w nich uczestniczy.Niewiele z tego, co dzieje się w Funnland, umyka uwadze Amber.W pomieszczeniu jest pełno ludzi,których jednak nie upomina za drobne uchybienia.Kiedy odzywa się telefon Jackie Jacobs, cała robotastaje, ale za to Jackie podkręca wszystkich nieustannymi uwagami z podtekstem seksualnym, które bez przerwy płyną z jej ust pomiędzy jednym a drugim telefonem.Blessed Ongom każdej nocy przychodzi do kawiarni pierwsza, a wychodzi ostatnia, a do tego pracuje tylko w połowie tak ciężko jak jej koleżanki i koledzy.No i oczywiście Moses o żołądku robota.Można na nim polegać, kiedy chodzi o sprzątanie zanieczyszczeń po klientach, które mniej odpornych doprowadzają do łez.Pomieszczenie jest zatłoczone.Wspólna przerwa na herbatę to rytuał, z którego żaden z tych nocnychpracowników za nic w świecie by nie zrezygnował.Nawet nowi, nawet ci, którzy mówią po angielskutak słabo, że muszą się porozumiewać za pomocą uśmiechów i gestów.Zeskrobywanie przez całą noc świadectw zabawy innych ludzi to ciężka harówka.Amber dobrze otym wie.Jeśli krótka nasiadówka i trochę wczorajszych pączków czynią sprawę znośniejszą, nie widzi powodu, by gonić podwładnych do roboty.Jeśli tylko wszystko jest wykonane przed zakończeniem zmiany o szóstej nad ranem, nie wtrąca się do tego, jak personel planuje sobie pracę.Przecież Suzanne Oddie ani reszta zarządu nie zjawią się u nich ze stoperami i podkładkami na dokumenty, skoro mogą sobie leżeć otuleni pościelą z najlepszej egipskiej bawełny.To wielka zaleta pracy w nietypowych godzinach: jeśli robota jest wykonana, nikogo nie obchodzi, kto ani jak się tym zajmuje.Mosesowi rzednie mina, a w jego ciemnych oczach pojawia się zwątpienie, kiedy Amber rusza wkierunku jego stołu.Myśli, że w końcu jednak zamierzam go obsztorcować, dociera do niej.Chociaż znamy się od lat, to teraz z powodu mojego awansu traktuje mnie – jak oni wszyscy – z pewną podejrzliwością.Amber uśmiecha się i widzi, że jego nieufność rośnie.Zmusza się do śmiechu, choć czuje się lekko urażona.– Wszystko w porządku, Moses! – woła uspokajająco.– Mam coś dla ciebie.Dociera do jegostolika, wyjmuje kartę telefoniczną z torby i podaje mu ją.– Wieczór rzeczy znalezionych – mówi.– Jest na tym chyba ze dwadzieścia funtów.Pomyślałam, że może zechcesz zadzwonić do babci.Podejrzliwość znika, zastępuje ją głębokie, ciepłe zadowolenie.Babcia Mosesa, mieszkająca wCastries na Saint Lucii ostatnio zachorowała, prawdopodobnie długo już nie pożyje.Amber wie, że Moses nie wytrzaśnie pieniędzy, by polecieć na jej pogrzeb, ale przynajmniej ta ostatnia rozmowa telefoniczna może pomóc mu znieść stratę.– Dziękuję, Amber – mówi Moses i rozpromienia się w białym szerokim uśmiechu.– Dziękuję,jestem ci bardzo wdzięczny.Amber cmoka, mierzwi sobie włosy.– Nie ma za co – rzuca niedbale.– Nie moja strata.– Odchodzi.Dobrze wie, jak cała reszta, że to nie całkiem prawda.Jej poprzedniczka traktowała rzeczyznalezione jako prywatną premię
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 Każdy czyn dokonany w gniewie jest skazany na klęskę - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates