[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dla rozrywki zabraliśmy też mnóstwo najrozmaitszych gier.Były tam całe tuziny talii kart, z których wiele sumiennie zużyliśmy.Gramofon z zapasem płyt okazał się chyba najlepszym naszym przyjacielem.Mieliśmy poza tym fortepian, skrzypce, flet, mandolinę, ustną harmonijkę, a nawet pozytywkę.W nuty zaopatrzyły nas szczodrze sklepy muzyczne, mogliśmy więc uprawiać muzykę do woli.Dzięki składom winnym w Christianii byliśmy dobrze zaopatrzeni również w napoje alkoholowe.Wszyscy bez wyjątku uczestnicy wyprawy wielce sobie cenili szklaneczkę wina, a od czasu do czasu kieliszek dobrej wódki.Zagadnienie konsumpcji alkoholu podczas wyprawy polarnych było już niejednokrotnie roztrząsane.Ja osobiście jestem zdania, że w obszarach podbiegunowych alkohol — używany w miarę — jest po prostu lekarstwem.Oczywiście dotyczy to tylko pobytu w obozie zimowym.Podczas wypraw sankami natomiast alkohol musi być zupełnie wykluczony, wiem o tym dobrze z własnego doświadczenia.Nie dlatego jednak, aby kieliszeczek wódki mógł tu coś zaszkodzić, lecz ze względu na konieczność oszczędzania na ciężarze i objętości.W czasie podróży sankami można mieć ze sobą tylko rzeczy absolutnie niezbędne; alkoholu zaś nie mogę uznać za „absolutnie niezbędny".Nasze spirytualia były jednak bardzo pożyteczne nie tylko w obozie zimowym, ale również podczas podróży przez burzliwe i zimne morza.Gdy po ciężkiej pracy człowiek kładzie się do łóżka przemoczony i zmarznięty, wówczas jeden kieliszek pomaga nieraz w niewiarygodny sposób.Przeciwnik alkoholu będzie tu kręcił nosem i powie, że filiżanka czarnej kawy może w takim wypadku spełnić tę samą rolę.Ja jednak uważam, że wielkie ilości czarnej kawy, jakie ludzie wlewają w siebie przy takich okazjach, są znacznie szkodliwsze od kieliszka żytniówki.Zgadzam się w zupełności, że jest to objaw bardzo smutny, jeśli potrzebuje się koniecznie alkoholu, aby osiągnąć odpowiedni nastrój.Ponieważ jednak ludzie nie są inni, niż są, należy szukać najlepszego wyjścia.Ja sam piję chętnie grog; jeśli jednak ktoś woli kawę z ciastkiem, może pozostać przy swoim.W każdym razie szklaneczka grogu nikomu jeszcze nie zaszkodziła.Konsumpcja alkoholu podczas trzeciej wyprawy „Frama" wyglądała następująco: w każdą środę i niedzielę kieliszek wódki do obiadu; w sobotę wieczorem grog, a w każde święto dodatkowa kolejka.W tytoń i cygara zaopatrzyły nas obficie różne fabryki krajowe i zagraniczne.Dzięki temu w każdą sobotę i niedzielę mogliśmy sobie pozwolić na wypalenie po cygarze na deser.Dwie fabryki czekolady z Christianii i jedna wytwórnia zagraniczna nadesłały nam swoje najlepsze wyroby.Pewna wytwórnia z Drammen zaofiarowała nam tyle soku owocowego, ile zdołaliśmy wypić; często chwaliliśmy z całego serca ten wyśmienity napój, wracając zaś z bieguna liczyliśmy dni dzielące nas od składu z sokiem.Od trzech firm z Christianii otrzymaliśmy wystarczające zapasy serów, herbatników, herbaty, cukru i kawy.Kawa była tak świetnie opakowana, że choć już palona, w chwili użycia była równie aromatyczna i smaczna, jak po „wyjściu" z palarni.Pewien hurtownik zaopatrzył nas na pięć lat w mydło, a artykułu tego wychodzi niemało nawet w czasie podróży na biegun.Inny ofiarodawca pomyślał o pielęgnacji naszej skóry, włosów i zębów.Jeśli mimo tego nie mamy obfitego owłosienia, delikatnej cery i perłowych zębów, to bynajmniej nie z jego winy, bo zapas zabraliśmy zupełnie wystarczający.Bardzo ważna była medyczna strona wyposażenia.Jedna z aptek dostarczyła nam bezpłatnie wszelkich potrzebnych leków, umiejętnie dobranych, pięknie posegregowanych i opakowanych.Niestety, nie przyłączył się do naszej wyprawy żaden lekarz, musiałem więc wziąć tutaj całą odpowiedzialność na siebie.Porucznik Gjertsen, który objawił nadzwyczajne zdolności do wyrywania zębów i amputacji, odbył „błyskawiczny kurs" w klinice dentystycznej i w szpitalu.Okazało się potem, jak wiele można się nauczyć w krótkim czasie.Gjertsen leczył najtrudniejsze wypadki ze zdumiewającą szybkością i niewzruszoną pewnością siebie.Czy zawsze z korzyścią dla chorego, to już inna sprawa — wolę ją tu pominąć.Zęby wyrywał nasz porucznik z niewiarogodną zręcznością, mocno przypominającą sztuczki karciane.W jednym momencie pokazywał cęgi, a w następnym tkwił już w nich potężny ząb trzonowy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 Każdy czyn dokonany w gniewie jest skazany na klęskę - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates