[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.– Umiesz pływać.– Ale młody wilk zaskomlał żałośnie i podkulił ogon między tylne łapy.–Co się z nim dzieje? Przecież już przeprawiał się przez rzeki – powiedział Jondalar, zły na kolejną zwłokę.Miał nadzieję przejechać tego dnia spory odcinek drogi, ale wszystko jakby się sprzysięgło, żeby ich opóźnić.Wyruszyli późno, potem musieli zawrócić kawał drogi na północ i zachód, kierunki, których chciał uniknąć, a teraz Wilk nie chce przejść przez rzekę.Wiedział również, że powinni zatrzymać się i sprawdzić zawartość koszy po skąpaniu się w wodzie, mimo że były ciasno plecione i zasadniczo wodoszczelne.Do jego irytacji dokładała się mokra odzież i późna pora dnia.Czuł ziębiący wiatr i wiedział, że powinni zmienić ubranie, a temu dać wyschnąć.Letnie dni były wystarczająco ciepłe, ale porywiste nocne wiatry przynosiły mroźne tchnienie lodu.Efekty potężnego lodowca, który przygniatał północne krainy pokrywami lodu wysokimi jak góry, czuć było wszędzie na ziemi, ale nigdzie bardziej niż na zimnych stepach opodal jego krawędzi.Gdyby było wcześniej, mogliby podróżować w mokrym ubraniu; wiatr i słońce wysuszyłyby je w trakcie jazdy.Kusiło go, żeby jednak bez zwłoki ruszyć na południe, po prostu, żeby przejechać kawałek drogi… gdyby tylko mogli ruszyć się z miejsca.–Nie jest przyzwyczajony do tak szybko płynącej wody i tego, że nie może do niej wejść.Musi wskoczyć, a tego nigdy przedtem nie robił – powiedziała Ayla.–Co zrobisz?–Jeśli nie uda mi się namówić go do skoku, będę musiała po niego pójść – odpowiedziała.–Aylo, jeśli tylko odjedziemy kawałek, to na pewno wskoczy i pójdzie za nami.Jeśli mamy dzisiaj zrobić choć kawałek drogi, to musimy się spieszyć.Pełen oburzenia wyraz niedowiary i gniewu na jej twarzy spowodował, że Jondalar chętnie połknąłby z powrotem swoje słowa.–Chciałbyś, żeby ciebie zostawiono dlatego, że się boisz? Nie chce skoczyć do rzeki, bo nigdy niczego podobnego nie robił.Czego innego można się spodziewać?–Ja tylko myślałem… To tylko wilk, Aylo.Wilki przepływają rzeki.Potrzebny mu tylko powód, żeby wskoczyć.Jeśli nas nie dogoni, wrócimy po niego.Nie chciałem go tu zostawiać.–Nie musisz się martwić wracaniem po niego.Ja po niego pójdę.– Ayla odwróciła się i skierowała Whinney do wody.Młody wilk nadal skomlał, węszył ziemię zdeptaną końskimi kopytami i spoglądał na ludzi i konie po drugiej stronie rzeki.Kiedy koń wszedł do wody, Ayla znowu go zawołała.W połowie przeprawy Whinney poczuła, że grunt umyka jej spod nóg.Zarżała zaniepokojona i próbowała znaleźć lepsze oparcie dla kopyt.–Wilk! Chodź, Wilk! To tylko woda.Chodź, Wilk! Skocz! – wołała Ayla, próbując namówić przestraszone młode zwierzę do skoku w rwący nurt.Ześlizgnęła się z grzbietu Whinney i zdecydowała, że sama przepłynie do stromego brzegu.Wilk wreszcie zebrał się na odwagę i skoczył.Wpadł w wodę z pluskiem i zaczął płynąć w jej kierunku.– Tak jest! Dobrze, Wilk!Whinney cofała się, walcząc o utrzymanie gruntu pod nogami, i Ayla z ręką przerzuconą przez kark Wilka starała się do niej dopłynąć.Jondalar już też był w wodzie po pachy, podtrzymując kobyłę i wyciągając ręce w stronę Ayli.Razem dotarli do brzegu.–Lepiej pospieszmy się, jeśli mamy dzisiaj zrobić choć kawałek drogi – powiedziała Ayla, patrząc gniewnie na Jondalara.Zaczęła dosiadać konia.–Nie! – Jondalar ją przytrzymał.– Nie ruszymy, dopóki nie zmienisz tych mokrych ubrań.Powinniśmy chyba też wytrzeć konie do sucha, a może także Wilka.Dość już dzisiaj podróżowaliśmy.Tu możemy przenocować.Dotarcie aż tutaj zabrało mi cztery lata.Nie ma znaczenia, czy dalsza droga zajmie kolejne cztery, jeśli tylko doprowadzę cię bezpiecznie na miejsce.Wyraz troski i miłości w jego niebieskich oczach rozwiał resztki jej gniewu.Gdy pochylił ku niej głowę, wyciągnęła się w jego stronę i poczuła ten sam niewiarygodny zachwyt, który czuła pierwszy raz, kiedy położył swoje wargi na jej i pokazał, czym jest pocałunek, oraz niewymowną radość, że naprawdę podróżuje razem z nim do domu.Kochała go bardziej, niż to umiała wyrazić, tym bardziej że przez całą długą zimę myślała, iż on nie darzy jej uczuciem i odejdzie bez niej.Bał się o nią, kiedy zawróciła do rzeki, i teraz trzymał ją mocno i przyciskał do siebie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

© 2009 Każdy czyn dokonany w gniewie jest skazany na klęskę - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates