[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tańczyła z nim kilka razy, dopóki Robert go nie przepędził.Początkowo panowie nie prosili Anki do tańca, więc musiała zadowolić siętowarzystwem Patryka.Jednak po godzinie zarządziła białe tango i wyciągnęła na parkiet Krzyśka.Ten wcześniej cały czas bawił się z Gabi, gdy tymczasem Aga siedziała samotnie przy stole, czasami tylko tańcząc coś wolnego z Woźniakiem.– Cholera, nie jestem trędowata, nie bójcie się swoich żon! – powiedziała Anka, po czym zwróciła się do kobiet.– Nie zjem żadnego z nich.Nie lubię odgrzewanych potraw.Panowie, mając błogosławieństwo swoich połowic, zaczęli z nią tańczyć.Pierwszy poprosił ją Adam.Prawdę mówiąc, nie za bardzo jej pasowało, gdy po przerwie ponowiłzaproszenie, ale nie wypadało jej odmówić.Anka zatańczyła z wszystkimi oprócz Marka.Austriak albo zabawiał Martę, alborozmawiał z mężczyznami, nie spuszczając oczu z narzeczonej.Widać było, że pomimo dwuletniej znajomości nadal jest w niej zakochany po uszy.Ance się to nie podobało.Szybko skorzystała z okazji, gdy Marta wyszła do toalety, i sama poprosiła Marka do tańca.Akurat zagrano wolny utwór.Dziewczyna wtuliła się w mężczyznę.Austriak nie odsunął się, tylko uśmiechnął z pobłażaniem.Poruszali się powoli w takt muzyki, oddalając w kąt sali.Dziewczyna ocierała się o partnera, zmysłowo patrząc mu w oczy.Lekko rozchyliła usta, oblizując je koniuszkiem języka.Wygięła biodra do przodu, wsuwając nogę między jego kolana.– Nic to nie da – powiedział z uśmiechem, patrząc jej prosto w oczy.– Nie dokooptuję do rzeszy twoich kochanków.– Dlaczego? Nie podobam ci się? Nie lubisz blondynek? – zapytała z lekkimuśmieszkiem, znowu oblizując wargi.– Umiem być wierny.– On też się uśmiechał.– Czasami mała przygoda wzmacnia związek.Przykładem są Orłowscy.– Ja uważam inaczej.– Jak długo jesteście razem?– Dwa lata.– I nigdy jej nie zdradziłeś?– Nigdy.– A ona?– Też nie.– Dlaczego jesteś tego tak pewny? Może było coś między nią i tym fotografem?Widziałam jej zdjęcie na okładce.Trzeba przyznać, że facet robi genialne zdjęcia.Podobno zaproponował jej sesję zdjęciową i obiecał zrobić z niej topową fotomodelkę.– Skąd o tym wiesz?– Iza mi powiedziała.Prawie każda dziewczyna marzy o takiej karierze i prawie każda zrobiłaby wszystko, żeby to osiągnąć.Marta również.– Myślisz, że mówiąc to, zaciągniesz mnie do łóżka? – zapytał, uśmiechając się kpiąco.– Naświetlam ci tylko, o czym marzą dziewczyny.Nie oszukujmy się, karierę najłatwiej zrobić, przechodząc przez łóżko wpływowego faceta.Mogę się założyć, że ten fotograf nie ma żadnych problemów ze znalezieniem dziewczyny.A na pewno jest mało ciekawy wizualnie.– Skąd wiesz? Znasz go? – ironiczny uśmieszek nadal nie schodził z ust Marka.– Jego nie znam, ale znam życie.– Wracajmy do stołu.Wróciła Marta.– Mark przestał tańczyć.Kiedy doszli na swoje miejsca, Marty już nie było, porwał ją do tańca jakiś tubylec.Anka tym razem wyciągnęła na parkiet Adama.Przy stole siedzieli obaj Orłowscy i Woźniak.Zaczęli żartować z Marka.– I co, dasz się zgwałcić Ance? – zapytał ze śmiechem Robert.– Nie jestem taki łatwy jak ty.Nie puszczam się z pierwszą lepszą, na mnie trzeba zasłużyć – odpowiedział z powagą.– Jakbym słyszał moją żonę.To u niej pobierałeś nauki moralności?Około jedenastej Aga ogłosiła wszem i wobec, że czuje się źle i ze względu na swój stan chce wrócić szybko do hotelu.Nie wiadomo, czy faktycznie była zmęczona, czy powodem byłoignorowanie jej przez męża tańczącego nieustannie z Gabi.Chcąc nie chcąc, Krzysiek musiałdostosować się do życzeń brzemiennej małżonki.Niezadowolone dziewczynki również musiały z nimi wracać.– Patryk, ty też wracaj do hotelu, trzeba wypuścić psa – zarządziła Anka.– Nie musisz mnie pilnować.Nie martw się, nie ma tu nikogo, z kim mogłabym się przespać.– Anka, uważaj na słowa – zwrócił jej uwagę Robert.– Tu są dzieci.– Ale zrobiłeś się świętoszkowaty na starość! – odpaliła z ironią.– Jeśli masz na myśli swoją córkę, to jej już nic nie zaskoczy.Wczoraj złapałam ją, jak przeglądała „Kamasutrę”.Robert zmarszczył brwi i surowo spojrzał na Izę.Dziewczynka zmieszała się, ale to nie przeszkadzało jej przesłać Ance nienawistnego spojrzenia.– Skąd wzięłaś tę książkę?– Tatku, znalazłam ją na półkach w bibliotece.Nie wiedziałam, co to za książka.Myślałam, że dla dzieci, bo z obrazkami.Jan Woźniak głośno się roześmiał, widząc jednak minę Roberta, zaraz spoważniał.– Nie zdążyłem sprawdzić, jakie książki są na półkach w bibliotece – powiedział tonem usprawiedliwienia.Młodzież z pewnym ociąganiem podniosła się ze stołków i pojechała wraz z młodymi małżonkami do hotelu.Pozostali wrócili do poprzednich czynności, czyli do tańców i picia.Renata i Marta wyszły z lokalu, żeby trochę się przewietrzyć.Wieczór był bardzo przyjemny, ciepły i bezwietrzny.Niebo skrzyło się gwiazdami, obiecując nazajutrz słoneczny poranek.Kobiety wolno spacerowały alejką obok restauracji.– Noc stworzona dla zakochanych – zauważyła Renata.– Powinnaś spacerowaćz Markiem, a nie ze mną.– Ale on woli pić wódkę i prowadzić męskie rozmowy.– Zauważyłam, że nadal się boczycie na siebie.Dlaczego?– Nie chce się zgodzić na sesję zdjęciową.To dla mnie okazja, nie trafi mi się szybko znowu coś takiego.– Chce cię mieć tylko dla siebie.Mężczyźni lubią być zaborczy.Oprócz tego jest zwyczajnie zazdrosny.– Nie ma o kogo.Ten fotograf mógłby mu czyścić buty.– Może boi się, że sukces cię zmieni? On chce mieć taką dziewczynę, jaką byłaśdotychczas.– Wiem.Ciągle mówi o dziecku, bo Gretchen jest już stara i chciałaby nacieszyć się trochę wnukami.Ale ja mam dopiero 27 lat, nie chcę ugrzęznąć w pieluchach! Mam na to czas.Zrozum, nie chcę być dla niego tylko macicą w krótkiej spódniczce i na wysokich obcasach!Oprócz tego chciałabym mieć swoje pieniądze.– Dziewczyna zmarszczyła brwi.– Nie podoba mi się życie w Austrii, wolałabym mieszkać w Krakowie.Nie pasuję tam.Gretchen udaje, że mnie lubi, ale ja wiem, że wolałaby, żeby Mark był dalej z Bertą, przecież to jej siostrzenica.Żałuję, że wybaczyła Markowi zerwanie z Bertą i zmieniła testament, zapisując mu połowę majątku.Lepiej by było, gdyby Berta odziedziczyła wszystko.Wtedy mieszkalibyśmy w Polsce.– Przerwała na chwilę.– Mam wrażenie, że Mark stara się za wszelką cenę zadowolić Gretchen.Ona ma na niego bardzo duży wpływ.– Co się dziwisz, jest mu bliska jak matka.Nie bądź zazdrosna [ Pobierz całość w formacie PDF ]

© 2009 Każdy czyn dokonany w gniewie jest skazany na klęskę - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates