[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zrozumiałaś?Melanie przez chwilę rozważała jego wypowiedź.Planowała wykonać zlecenie możliwie tanio, ale skoro Forde płacił, mogła podać taką cenę, jaką wyznaczyłaby nieznajomemu klientowi.Rozumiała, dlaczego postanowił zachować ich umowę w sekrecie.Isabelle była niezwykle dumna z osiągnięć syna, ale odmawiała wzięcia od niego choćby pensa.Mąż zostawił ją bez długów i zabezpieczył finansowo, zakładając polisę ubezpieczeniową na życie na kilka lat przed śmiercią.Ponieważ urodziła Forde’a w dość późnym wieku czterdziestu trzech lat, zdążyła wypracować sobie niezłą emeryturę, zanim odeszła z pracy, żeby wychowywać dziecko.Melanie wzięła głęboki oddech.–Rozumiem.Płynność finansowa pozwoli mi na wszelkie niezbędne inwestycje, co bardzo ułatwi wykonanie zadania.–Kiedy do niej pójdziesz?–Może jutro wieczorem?–Doskonale.Zaraz do niej zadzwonię.Poinformuję ją, że przyjmiesz zlecenie w pierwszym wolnym terminie i uprzedzę, że jutro ją odwiedzisz.Czy to wszystko?Rzeczowy, bezosobowy ton Forde’a doprowadzał Melanie do rozpaczy.Omal się nie rozpłakała z żalu, że po upojnej nocy przemawia do niej jak obcy.–Na razie tak – rzuciła krótko.–W takim razie dobranoc.Gdy Forde odłożył słuchawkę, długo patrzyła niewidzącym wzrokiem przed siebie, ale przynajmniej odeszła ją ochota do płaczu.Najchętniej rzuciłaby czymś ciężkim.Zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami Melanie pojechała w sobotę wieczorem do wiktoriańskiej rezydencji Isabelle.Z drżeniem serca nacisnęła przycisk dzwonka, ale zamiast Isabelle otworzyła jej pielęgniarka.Zaprowadziła ją do salonu jak gościa, a nie członka rodziny.Gdy zamknęła za sobą drzwi, Isabelle ucałowała Melanie na powitanie i wskazała miejsce obok siebie.– Nie mówiłam pielęgniarce, kim jesteś.To wścibska plotkara – wyjaśniła.– Na szczęście odchodzi z końcem tygodnia.Wreszcie będę miała dom wyłącznie dla siebie.Wbrew oczekiwaniom Melanie teściowa nie wyglądała na chorą.W pokoju też nie dostrzegła żadnych zmian, jakby wyszła stąd zaledwie wczoraj, a nie przed siedmioma miesiącami.Przy dwóch ścianach staroświeckiego pokoju nadal stały regały wypełnione książkami.Na podłodze leżał barwny, wzorzysty dywan.W oknach wisiały ciężkie, ozdobne zasłony.Melanie wzięła głęboki oddech,.–Jak się czujesz? – spytała nieco drżącym głosem.– Forde mówił, że leżałaś w szpitalu.–Byłam na tyle nieostrożna, że złamałam kość biodrową, a potem serce zaczęło trochę szwankować, ale czego się spodziewać w moim wieku? – dodała z ciepłym uśmiechem.– A co u ciebie, kochana?Melanie postanowiła na wstępie poruszyć trudny temat:–Przepraszam, że zwróciłam twój list.Zerwałam kontakt nie dlatego, że chciałam, ale dlatego, że… musiałam.–Wiem – zapewniła Isabelle bez urazy.– Zbyt wiele nas łączyło.Wyobrażam sobie, że nie było ci łatwo.Do oczu Melanie napłynęły łzy.Najchętniej złożyłaby głowę na piersi teścioweji wypłakała wszystkie, jak wtedy, gdy straciła synka.Opłakiwały go razem.Potem Isabelle tłumaczyła, że wszyscy będą go pamiętać, ale gdy na świat przyjdą następne dzieci, ukoją jej ból i zrekompensują stratę.Przerażona bolesnym tokiem własnych myśli, Melanie zagadnęła pospiesznie:– Podobno chciałabyś dokonać zmian w ogrodzie.Isabelle z typowym dla siebie wdziękiem zaakceptowała zmianę tematu:–Raczej muszę.Przyznaję, że ostatnio nie bardzo sobie radzę.–Nie chcesz zatrudnić ogrodnika?–Raz na jakiś czas bardzo chętnie, ale nie na stałe.Jak wiesz, spędzałam tam po kilka godzin dziennie dla przyjemności.Nadal mogę trochę zrobić, ale nie za wiele.– Czy nie przeszkadzałoby ci, gdyby mój asystent przychodził na kilka dni w miesiącu? – spytała ostrożnie Melanie, która doskonale rozumiała teściową.– Obiecuję, że polubisz Jamesa.– Na pewno, ale teraz napijemy się kawy, a potem obejrzymy razem ogród.Melanie z entuzjazmem skinęła głową.Najchętniej od razu wyszłaby z salonu, by nie patrzeć na swoje ślubne zdjęcie w kunsztownych, złoconych ramach, nadal wiszące na honorowym miejscu nad kominkiem.W niczym nie przypominała rozpromienionej panny młodej z fotografii.Pielęgniarka bez wątpienia rozpoznała ją natychmiast, bo gdy kilka minut później wróciła z tacą, wbiła w Melanie badawcze spojrzenie.Nic dziwnego, że Isabelle chciała się pozbyć niepożądanej towarzyszki, którą syn narzucił jej w najlepszych intencjach.Trzy godziny później wyjechała z Hillview z gotowym planem w głowie.Uzgodniły z Isabelle, że pozostawi wszystkie dorosłe drzewa.Około pół hektara gruntu przeznaczyła na sekcje, płynnie przechodzące w siebie, tak by tworzyły jedną całość.Żeby ułatwić pielęgnację, zasugerowała obsadzenie większej części terenu gęstymi krzewami, tworzącymi naturalne zarośla, zapobiegające rozwojowi chwastów.Duży, wpuszczony w ziemię basen otaczałaby plaża z otoczaków, również zabezpieczających przed zachwaszczeniem.Zaplanowała też zaciszne kąciki wypoczynkowe, a dalej ogródek skalny z paletą barwnych rozchodników i żwirowym drenażem, ułatwiającym odprowadzanie nadmiaru wody.Isabelle słuchała z zainteresowaniem.Z entuzjazmem przyjęła pomysł wytyczenia krętych ścieżek, prowadzących do altany i dwóch patio.Ucieszyła ją także perspektywa posiadania aromatycznej łąki z rumiankami, bardzo rzadko wymagającej strzyżenia.Przypadła jej też do gustu idea obłożenia stoku wzgórza kolorowymi kamieniami, wśród których urosną ciepłolubne, aromatyczne rośliny,kontrastujące z wysepkami wysokich krzewów, obramowanych lawendą i ozdobnymi trawami.Ustaliły, że Melanie narysuje dwa ogólne plany: obecny i proponowany, tak aby Isabelle mogła je porównać i dodać własne sugestie.Melanie rozrysowałaby różne kształty basenu, altany, trawników i grządek na przezroczystej kalce technicznej, którą można nakładać warstwowo i dowolnie przesuwać, wybierając dla nich właściwe miejsce.Te rozwiązania, które Isabelle zaakceptuje, zostaną później naniesione w wybranej przez nią lokalizacji.W ten sposób Melanie umożliwiła właścicielce współudział w tworzeniu projektu.Zagwarantowała jej prawo do zmiany koncepcji, ile razy zapragnie.Zrobiła pozytywne wrażenie.Isabelle pożegnała ją mocnym uściskiem.Przytrzymała w objęciach nieco dłużej, niż nakazuje obyczaj.Głęboko poruszona, Melanie w drodze powrotnej usiłowała zaplanować przeniesienie swoich idei na papier, żeby opanować zbyt silne emocje.Postanowiła złagodzić surowość otaczających patio kamiennych murów za pomocą pnączy i kolorowych kwiatów.Rozważała też pomysł ułożenia schodkowo podkładów kolejowych z głazami narzutowymi i roślinami o barwnych liściach.Pragnęła, żeby ogród Isabelle pozostał jej prywatnym rajem z cienistymi niszami i nasłonecznionymi powierzchniami jak basen, kwietna łąka czy skalniak, połączonymi siecią krętych ścieżek.Oczywiście pomyślała też o licznych drewnianych ławkach, zachęcających do odpoczynku w dowolnym miejscu i czasie.Proponowane zmiany wymagałyby wielu kosztów, ale nie istniały żadne przeszkody, by stworzyć rajski zakątek zgodny z gustem właścicielki, ale wymagający znacznie mniejszych nakładów pracy niż dotychczasowa aranżacja.Po powrocie do domu zrobiła sobie kawy i zaczęła przenosić na papier dokonane na miejscu pomiary [ Pobierz całość w formacie PDF ]

© 2009 Każdy czyn dokonany w gniewie jest skazany na klęskę - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates