[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Słysząc te straszliwe słowa Tip oblał się zimnym potem i drżąc cały, spojrzał z przerażeniem na kociołek.- Może się nie uda - szepnął, ale głos jego zabrzmiał słabo i nieprzekonywająco.- O, uda się na pewno - odrzekła wesoło starucha.- Ja rzadko się mylę.I znowu nastąpiła cisza długa i ponura.Kiedy Ognicha zdjęła wreszcie kociołek z ognia, była już prawie północ.- Nie możesz pić tego, póki nie będzie zupełnie zimne - oznajmiła stara czarownica, która pomimo zakazu prawa dalej uprawiała czarodziejską sztukę.- Pójdziemy teraz spać, a jutro o świcie zawołam cię i zamienię w posąg.Z tymi słowy pokuśtykała do swej izby, niosąc dymiący kociołek.Tip słyszał, jak zaryglowuje drzwi.Chłopiec nie położył się spać, jak mu kazała, ale siedział dalej, patrząc na żarzące się węgle dogasającego ognia.UcieczkaTip zastanawiał się nad swoim losem.,,To nic przyjemnego być marmurowym posągiem - rozmyślał pełen buntu i gniewu.- Ja się na to nie zgadzam.Przez całe lata byłem dla niej ciężarem - powiedziała.Chce się więc po prostu mnie pozbyć.Istnieje na to lepszy sposób niż zamiana w posąg.Nie ma chyba chłopca, któremu sprawiałoby przyjemność stanie nieruchomo na środku kwietnika! Ucieknę, oto co zrobię! Ucieknę, zanim zostanę zmuszony do wypicia tego obrzydliwego płynu”.Poczekał, aż chrapanie starej czarownicy upewniło go, że mocno zasnęła, a wtedy wstał po cichutku i podszedł do kredensu, żeby znaleźć coś do jedzenia.„Nie należy rozpoczynać podróży o głodzie” - zdecydował myszkując po półkach.Była tam tylko odrobina chleba.Zajrzał więc do koszyka Ognichy i znalazł ser, który przyniosła z miasta.Przeszukując koszyk, trafił na pieprzniczkę zawierającą proszek życia.,,Mogę z czystym sumieniem zabrać to z sobą - pomyślał.- Inaczej Ognicha wykorzysta to, żeby znowu uczynić coś złego”.Wsadził więc pudełko do kieszeni razem z serem i chlebem.Potem wymknął się ostrożnie z domu i zaryglował za sobą drzwi.Księżyc i gwiazdy śmieciły jasnym blaskiem, po ciasnej i dusznej kuchni spokojna noc kusiła do wędrówki.,,Z jaką radością pójdę w świat - powiedział do siebie Tip.- Nigdy nie lubiłem tej starej jędzy.Ciekaw jestem, skąd się u niej wziąłem”.Szedł wolno w kierunku drogi, gdy nagła myśl kazała mu się zatrzymać.- Nie chciałbym zostawić Kubusia na niepewnej łasce starej czarownicy - mruknął.- Zresztą Kubuś należy do mnie, ja go zrobiłem, nawet jeśli ta stara czarownica go ożywiła.Zawrócił w kierunku obory i otworzył przegrodę, do której Ognicha wsadziła Dyniogłowego.W świetle księżyca ujrzał jego twarz jak zwykle pogodnie uśmiechniętą.- Chodź - skinął chłopiec.- Dokąd? - spytał Kubuś.- Dowiesz się natychmiast, kiedy tylko ja będę wiedział - odrzekł Tip patrząc życzliwie na Dyniogłowego.- Jedyne, co mamy do zrobienia, to powędrować w świat.- Dobra jest - zgodził się Kubuś, wyłażąc niezgrabnie z obory.Tip skręcił w kierunku drogi, a Kubuś utykając pomaszerował za nim.Od czasu do czasu jedna z nóg Dyniogłowego zginała się do tyłu zamiast do przodu i wtedy o mało się nie przewracał.Ale Dyniogłowy szybko zrozumiał, w czym rzecz, i starał się stąpać uważniej.Tak więc obyło się bez upadków.Tip szedł pierwszy nie zatrzymując się ani przez chwilę.Nie mogli iść bardzo szybko, ale szli wytrwale.Po pewnym czasie, gdy księżyc już zaszedł i słońce ukazało się nad wzgórzami, uszli taki kawał drogi, że mogli się nie obawiać pościgu starej czarownicy.Poza tym chłopiec skręcił najpierw w jedną ścieżkę, potem - w drugą, gdyby więc nawet ktoś podążał za nimi, bardzo by mu było trudno odgadnąć, jaką drogą poszli i gdzie ich szukać.Tip, zadowolony, że udało mu się przynajmniej na razie uniknąć przemiany w marmurowy posąg, zatrzymał swego towarzysza i usadowił się na przydrożnym kamieniu.- Teraz będziemy jedli śniadanie - powiedział.Kubuś Dyniogłowy przyglądał mu się ciekawie, ale nie chciał wziąć udziału w posiłku.- Zdaje mi się, że jestem inaczej zrobiony niż ty - zauważył nieśmiało.- Wiem, że jesteś inny - powiedział Tip - bo ja sam cię zrobiłem.- Jak to? - zdziwił się Kubuś.- Złożyłem cię z różnych części i wyrzeźbiłem ci oczy, nos, uszy i usta - poinformował go z dumą Tip.- I ubrałem cię.Kubuś Dyniogłowy przyjrzał się krytycznie własnej osobie.- Zdaje mi się, że ci się bardzo udałem - zauważył.- Tak sobie - stwierdził Tip.Zaczął bowiem dostrzegać pewne wady w budowie swego towarzysza.- Gdybym wtedy wiedział, że będziemy razem podróżować, zrobiłbym cię może trochę dokładniej.- A zatem - powiedział Dyniogłowy głosem pełnym podziwu - ty jesteś moim twórcą, moim najbliższym krewnym, moim ojcem!- Albo wynalazcą - odrzekł chłopiec śmiejąc się.- Tak, mój synu, jestem nim naprawdę.- Powinienem więc być ci posłuszny - mówił dalej Kubuś - a ty powinieneś się mną opiekować.- Tak - powiedział Tip, zrywając się.- A więc - w drogę!- Dokąd idziemy ? - spytał Kubuś, kiedy podjęli znowu swoją podróż.- Nie wiem na pewno - odrzekł Tip - ale zdaje mi się, że posuwamy się na południe, dostaniemy się więc prędzej czy później do Szmaragdowego Grodu.- A co to za gród? - spytał Kubuś.- To sam środek Krainy Oza i największe miasto w całym państwie.Nie byłem tam nigdy, ale dużo o nim słyszałem i znam jego dzieje
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 Każdy czyn dokonany w gniewie jest skazany na klęskę - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates