[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Generał splótł dłonie na plecach.Wpatrywał się przez podwójną szybę w padający śnieg.Kent wsunął się za biurko i usiadł na krześle przygarbiony, jakby właśnie zdjęto mu z ramion wielki ciężar.Szybko jednak wrócił do normalnej postawy, położył ręce na księdze raportów i zatrzymał wzrok na sekretarzu obrony.- Przede wszystkim, panie sekretarzu, bardzo przepraszamy za niepokojenie pana dziś rano, ale zapewniam, że sprawa, która nas czeka, usprawiedliwia to najście.- Może darujmy sobie te wstępy - uciął Burns - i przejdźmy do tego, co, jak uważacie, jest dostatecznie ważne, żeby wymagać ode mnie jazdy w taką pogodę.- Wykonał szeroki gest prawą ręką, jednocześnie poprawiając się na krześle.Cokolwiek Kent miał nadzieję osiągnąć dzięki wprowadzeniu, zostało to uniemożliwione przez wstęp Burnsa.Sekretarz skrzyżował nogi, wyjął papierośnicę z marynarki i zapalił, zupełnie nie zwracając uwagi na plastykową tabliczkę z napisem „Dziękuję za niepalenie”, stojącą na biurku Kenta.Burns wierzył święcie, że pozycja daje mu pewne przywileje.Generał nadal wypatrywał czegoś przez okna, Kent pochylił tymczasem głowę i zamknął na chwilę oczy, chcąc zebrać myśli.Po kilku sekundach podniósł wzrok i Burns zauważył na jego twarzy niesamowite napięcie.Od pierwszego słowa Kent spoglądał z wielką powagą, a w pobliżu ust zagnieździł mu się lekki tik.- No więc? - warknął Burns.- Zaczynajmy.O co chodzi, do cholery?Generał obrócił się.Oczy miał ogromne z przerażenia.- Zapewniam, sir, że mamy poważny problem.Pański udział jest niezbędny.W innym przypadku nie sprowadzałbym pana tutaj.W związku z tym, co za chwilę usłyszymy, konieczne jest natychmiastowe działanie, albo z pana strony teraz, albo ze strony Białego Domu.Na taki krok również jestem przygotowany, gdyby okazał się nie do uniknięcia.Z twarzy generała biła stanowczość, a w oczach miał, zdaniem Burnsa, wyraz absolutnej determinacji.Na chwilę, wydającą się wiecznością, zapadła w pokoju kompletna cisza.Potem generał znów powoli odwrócił się do okna.Chrząkając Burns pochylił się, żeby zgasić świeżo zapalonego papierosa w popielniczce na biurku doktora Kenta.Czy mu się podobało, czy nie, to generał i Kent mieli rozgrywać tę grę, i w obliczu tego faktu postanowił spokojnie czekać.Doktor Kent zignorował wymianę zdań, jakby wcale do niej nie doszło, i ciągnął:- Dwa dni temu mieliśmy tu wypadek.Rozerwało ciśnieniową rurę ogrzewczą na drugim piętrze w budynku C, czyli jedynym miejscu w tym zakładzie, gdzie mieszkają chorzy umysłowo i ludzie z poważnymi zaburzeniami emocjonalnymi.Wybuch zdarzył się około piątej po południu, kiedy część pacjentów znajdowała się w świetlicy, oglądając video.Jak zwykle, za biurkiem niedaleko drzwi siedział strażnik, który miał do rury chyba mniej niż metr.Cała siła uderzenia poszła na niego.Rozszarpało go na strzępy, a pozbawiony członków korpus cisnęło o kilkanaście stóp, do sali rekreacyjnej, gdzie o mało nie przewrócił choinki.Prawie wszyscy pacjenci doznali szoku, a niektórzy zostali poparzeni przez buchającą parę.Pełno było wrzasku i krzyku, ludzi ogarnęła panika.Istny dom wariatów.- Kent przerwał, wyraźnie zmieszany mimowolnym sformułowaniem.Po chwili zaczął mówić dalej.- Jeden z pacjentów, niejaki Daniel Miller, człowiek, który nie przemówił ani słowa, od kiedy czterdzieści lat temu przyjęto go do Szpitala Weteranów Wojennych został tak pobudzony, że zaczął coś wykrzykiwać.Miller jest klasycznym przypadkiem wstrząsu po wybuchu - ciągnął lekarz.- Przez lata, które tu spędziłem, nigdy nie było z nim kłopotów.Mieliśmy nad nim całkowitą kontrolę.Zanim dotarłem do sali rekreacyjnej, Miller wcisnął się w kąt i wygrażał stamtąd krzesłem każdemu, kto chciał się do niego zbliżyć.Cały czas błagał i wykrzykiwał, żeby się kryć, opisywał też okropności wojny, przez jakie przeszedł.- Drugiej wojny światowej? - przerwał zaskoczony sekretarz obrony.- Tak, sir, Miller odtworzył wydarzenia z walk w Ardenach - odparł generał.- Kiedy udało nam się go okiełznać i uspokoić, nagrałem z nim kilka wywiadów - Kent skinął głową w stronę skromnej szafki ściennej, zawierającej przestarzały magnetofon szpulowy.- Miller pozostawał w hipnotycznym stanie regresji, myślał całkiem jasno i odpowiadał z najdrobniejszymi szczegółami.Przez całą sesję mówił i reagował tak, jakby wszystko, czego doświadczył, działo się znowu, jakby znowu był rok 1944, a on ożywiał wydarzenia.Przypadek całkowitej regresji; nigdy czegoś takiego nie spotkałem, nawet nie myślałem, że to możliwe
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 Każdy czyn dokonany w gniewie jest skazany na klęskę - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates