[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nigel zaczął intensywnie myśleć i nagle uprzytomnił sobie coś, czym postanowił podzielić się z Dave’em.- Dave, mam pewien pomysł - oznajmił.- Jasne, Nigel, wal bez obawy, właśnie wyszliśmy z oficjalnego kanału i publiczne sieci tego nie łapią.Strzelaj!- Po okresie odpoczynku mam podłożyć Jajko, prawda? Natężenie pola magnetycznego dowodzi, że planetoida składa się ze zwartych pokładów niklowo-żelazowej rudy.Nie ma sensu czekać.- Zgadza się.Dostałem właśnie potwierdzenie od dowódcy misji.Zaprogramowaliśmy początek twojego lądowania za mniej więcej trzynaście minut.- Dobra.Chodzi o to, że chcę wprowadzić Jajko do odkrytej przeze mnie szczeliny.To dość długie pęknięcie skorupy o nieregularnym zarysie.Jeśli Jajko wybuchnie w zagłębieniu, fala uderzeniowa zadziała znacznie silniej, a o to nam przecież chodzi.Szczelina wygląda na dość głęboką.Przez chwilę jedynie cichy szept fal radiowych świadczył o połączeniu.Nigel kątem oka uchwycił minimalny odblask na powierzchni, jak błysk światła odbity od brylantu który zaraz zniknął.Astronauta wysilił wzrok, żeby dojrzeć go ponownie, może wziąć próbkę.Czuł się jak unieruchomiony, zawieszony w białych, słonecznych promieniach.- Na ile oceniasz jej głębokość? - Dave mówił teraz ostrożnie, jak gdyby z rezerwą.- Obserwowałem ruch cieni, kiedy szczelina przesuwała się w stronę Słońca.Myślę, że dno musi być na głębokości co najmniej czterdziestu metrów.Gdyby zdetonować tam Jajko, Ikar dostałby niezłego “kopa”.Mógłbym też pobrać jakieś interesujące próbki skał.-dokończył nieprzekonująco.- Poczekaj chwilkę, zaraz podejmiemy decyzję.Oczekiwanie na odpowiedź przerwał Len.- Myślisz, że dasz sobie z tym radę? - spytał.- Odpowiednie podłożenie Jajka na zbyt małej powierzchni może sprawić kłopot.- Jeżeli nie dam rady posadzić go na dnie, po prostu je powieszę.Na powierzchni Ikara Jajko nie będzie ważyć więcej niż kilogram.Mogę przymocować je wewnątrz szczeliny, jak obraz do ściany.- Racja.Miejmy nadzieje, ze oni to kupią.W tej chwili dotarła wiadomość ź Houston.- Zgadzamy się na lądowanie w pobliżu krawędzi szczeliny.Jeśli otwór będzie wystarczająco szeroki.Nigel już zmieniał pozycje przełączników na tablicy rozdzielczej.2Otaczały go linie proste, bez żadnych łagodnych paraboli i zaokrągleń.Obserwując uważnie ekran radaru, sprowadzał w dół statek - owadzi kształt otoczony cienkimi, teleskopowymi “szprychami” wsporników stabilizujących, ze zwisającym pod kadłubem “odwłokiem”, w którym znajdowało się Jajko.Nigelowi trudno było uzmysłowić sobie, że relatywnie niewielki kosmiczny kamień, na którym ląduje, posiada potencjał zdolny do wybicia w powierzchni Ziemi krateru o średnicy czterdziestu kilometrów.Ikar wydawał się teraz bierny, prawie nieruchomy.- Jesteś pewien, że nie potrzebujesz pomocy? - odezwał się Len.Nigel uśmiechnął się i przez chwilę na jego opalonej twarzy pojawiły się zmarszczki.- Wiesz przecież, że Houston nie dopuści do tego, żebyśmy utracili z nimi kontakt.Antena dalekiego zasięgu na “Dragonie” może przestać pracować w chmurze pyłu, a wtedy.- No tak - przyznał Len, - Poza tym, gdybyśmy obaj znaleźli się po słonecznej stronie Ikara, Ziemia byłaby w radiowym cieniu.W porządku.Ale gdyby coś się działo.- Jasne.- Powodzenia, chłopie!W miarę zbliżania się powierzchni planetoidy astronauta dostrzegał coraz więcej nierówności.Statek leciał teraz w stronę linii terminatora, ku miejscom oświetlonym przez Słońce i wyraźniej, niż przedtem widać było rozrzucone na skorupie Ikara wgłębienia terenu, skazy na powierzchni przypominające blizny po ospie.Za sobą Nigel słyszał równy pomruk silników, sterujących manewrem lądowania.Skoncentrował się na ocenie dystansu, wyrównaniu prędkości i przyspieszeniu pracy pokładowych kamer, po czym jak pająk zawisł nad szczeliną.Obrócił pojazd, żeby mieć lepszy widok na powierzchnię i zbliżył się do rozpadliny,- Jest głębsza niż sądziłem - zameldował.- W tej chwili mogę sięgnąć wzrokiem na głębokość pięćdziesięciu metrów.Wlot jest dość szeroki.- Brzmi nieźle - skomentował Dave.Nie czekając na dalsze słowa zachęty Nigel sprowadził statek jeszcze niżej i zatrzymał go tuż nad powierzchnią.Przypalona strumieniem wylotowym silników powierzchnia zbliżała się w iluminatorach zmieniając kolor z brązowego na czarny tam, gdzie drobne żyłki zestalonego metanu parowały pod gorącym podmuchem.Ze słuchawek dobiegały coraz częstsze trzaski, zniekształcające słowa.- Tracę twoje dane telemetryczne.- Głos Lena był ledwie słyszalny.Nigel całkowicie unieruchomił pojazd i ostrzegł kolegę:- Len, nie mogę zejść niżej bez utraty kontaktu z powodu ekranowania fal radiowych przez skały.- Przecież wiesz, że nie wolno nam stracić kontaktu.- No tak, ale.- Może powinienem jednak wlecieć w chmurę.- Nie, zostań poza strefą pyłu.Przesuń się w stronę Słońca i zawiśnij dokładnie nade mną.W ten sposób zostaniesz w stożku moich fal.- Dobrze, bez odbioru.- Słuchajcie, chłopaki - wtrącił się Dave - jeżeli macie z tym jakieś problemy, może powinniśmy.Nigel wyłączył odbiór i kontroler z Houston zamilkł w połowie zdania.Mijały kolejne minuty akcji.Pilot ponownie obrócił statek wokół osi, żeby uzyskać pełny zestaw fotografii terenu.Z tej wysokości Ikar przypominał wyboiste, okrągłe wzgórze, opadające ostro w dół.Błyszczące w słońcu pagórki i zagłębienia terenu tworzyły jak gdyby pomniejszoną mapę jakiejś krainy.Widziane ludzkimi oczami, próbującymi przystosować wszystko do zwykłej, ziemskiej perspektywy, wydawały się większe niż w rzeczywistości.Nigel zerknął na zegar.- No, już wystarczy -pomyślał.Włączył odbiornik i ponownie usłyszał radiowe trzaski.- Jak ci idzie, Len? - spytał.- Hej, jak tam, miałeś jakieś kłopoty z transmisją? Na parę minut straciłem z tobą kontakt.- Musiałem coś przemyśleć.- Aha.Dave mówi, że raczej dałeś do myślenia facetom z Houston.- Tak przypuszczałem.Ale, do diabła, w końcu to ja tu jestem, a nie oni, prawda?- Masz rację - odparł Len, chichocząc.- Ustawiłeś się już nade mną? Mogę wlatywać do środka?- Prawie skończyłem manewr, jeszcze tylko kilka minut.Jak tam na dole?- Dość ponuro.Zastanawiam się, dlaczego Ikar kształtem jest tak zbliżony do kuli? Przypuszczałem raczej, że będzie nieregularny.- Niemożliwe, żeby to była sprawa grawitacji.- zastanawiał się Len.- Nie, pole jest tak słabe, że nie może utrzymać na powierzchni nawet kamyka.Wszystko wokół wygląda jak łyse, nie ma żadnych odłamków
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 Każdy czyn dokonany w gniewie jest skazany na klęskę - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates