[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nawet nie była to kwestia jego wzrostu i muskularnych ramion, pięknie rzeźbionych rysów twarzy czy doskonale skrojonych ubrań.Dimitri łączył w sobie czysty erotyzm z elektryzującą atrakcyjnością i wrodzoną wiedzą, jak zadowolić kobietę.Taką cechę kobiety w mig rozpoznawały i wiele z nich starało się dyskretnie zwrócić na siebie uwagę.Zdarzały się też mniej dyskretne próby.z Daniellą Fabrizi na czele.Cholera, dlaczego akurat teraz przypomniała jej się ta historia?Dimitri odwrócił się, jakby wyczuł obecność Chantelle, i ich spojrzenia skrzyżowały się na chwilę.Przywitała go uprzejmym skinieniem głowy i przeniosła wzrok na drugą stronę salonu.Podeszła do grupki gości, byle tylko podjąć z kimś rozmowę.Uśmiechała się, zagadywała i cierpliwie słuchała odpowiedzi, ale nie na wiele zdały się jej starania o skupienie uwagi na sprawach innych osób.Znowu, wbrew swojej woli, zaczęła myśleć o Dimitrim.Nie potrafiła opędzić się od wspomnień, obrazy z przeszłości natarczywie przesuwały się przed jej oczami.Pomstowała w duchu, że nie umie się od nich uwolnić.Dimitri był inny od wszystkich.Pamiętała, jak cudownie czuła się w jego ramionach, pamiętała uczucia, jakie w niej wzbudzał samą swoją obecnością.Była instrumentem w rękach wirtuoza, który komponował niebiańską muzykę.Muzykę należącą wyłącznie do nich, kiedy bez pamięci zatracali się w sobie nawzajem.Przeżywali dziką, szaloną namiętność, która wywoływała emocje, o jakich istnieniu nie miała pojęcia.Potem, po długich uniesieniach, wzruszała się niespotykaną czułością, jaką niezmiennie jej okazywał.Do dzisiaj miała w oczach, w palcach, w pamięci każdy szczegół jego ciała.Nie zapomniała jego dotyku, miękkości skóry i twardych mięśni.Z nikim nie była od tamtego czasu.Żaden z poznanych mężczyzn nie zdołał w niej wzbudzić ani krztyny erotycznego zainteresowania.Była wobec nich uprzejma, miła i zimna jak głaz.Dlaczego tak się działo?Chantelle przywołała się do porządku.Analiza własnej psychiki nie była teraz wskazana.Z manifestacyjną swobodą wmieszała się w tłum gości.Pozdrawiała osoby poznane kilka dni wcześniej na party Anouk i Jean-Paula i z udawaną łatwością prowadziła konwersację.- Pozwolisz, że przyniosę ci następnego drinka? - zabrzmiał tuż koło jej głowy doskonale znajomy głos.Jej serce zaczęło bić jak oszalałe, nim jeszcze podniosła na Dimitriego wzrok.Przyglądał się jej uważnie.- Nie teraz, dzi ękuję.- Był bardzo blisko, stanowczo za blisko.Odsunęła się nieco, zyskując kilka centymetrów swobody.- Czy Samuel jest na dole?Fascynowało go zdenerwowanie Chantelle.Mała żyłka na jej szyi zaczęła pulsować i musiał się powstrzymywać, żeby jej nie pogłaskać.- Tak.- Rozluźnij się, pedaki mou - wyszeptał cicho, a gdy dostrzegł iskrę gniewu w jej czarnych, pięknych oczach, dodał: - Możesz się gniewać i oburzać, jak będziemy tylko we dwoje.Słowa Dimitriego „moje maleństwo” poruszyły ją do głębi i przywiodły wspomnienie ich miłości, śmiechu i cudownego seksu.- Chcę, żebyś wiedział - zareagowała chłodno - że nie mam najmniejszego zamiaru przebywać z tobą sam na sam.- Nie bierzesz pod uwagę rozejmu?- A czego się spodziewałeś? To prawda, dodałeś istotne szczegóły dotyczące naszego rozstania, ale niech ci się nie wydaje, że nowa wersja tamtych zdarzeń w magiczny sposób wymaże z mojej pamięci to wszystko, co wtedy się stało.- Rozmawiali półgłosem, mimo to Chantelle jeszcze bardziej ściszyła głos.- Jeśli ośmielisz się mnie przekonywać, że dla dobra Samuela rozejm między nami jest konieczny, chyba zrobię ci krzywdę.Coś drgnęło w jego ciemnych oczach.Lodowaty dreszcz przebiegł jej po plecach.- Dobrze by było, gdybyś zdawała sobie sprawę z konsekwencji takiego postępowania - ostrzegł Dimitri z lodowatym spokojem.- Jesteś czarujący.Na jego ustach pojawił się lekki uśmiech.- Niezły z ciebie numer, Chantelle.- Jak my się świetnie rozumiemy.- Wyciągnęła rękę z pustym kieliszkiem.- Chyba rzeczywiście napiję się jeszcze jednego drinka.To było wino z sodą - powiedziała z lekko wystudiowanym uśmiechem.Poczekała, aż Dimitri oddali się w stronę baru, i wymknęła się z salonu, żeby sprawdzić, jak czuje się Samuel.Dziecięcy śmiech dobiegający z pokoju zabaw podziałał na nią kojąco.Zajrzała tam dyskretnie, nie pokazując się synkowi.Maluchy bawiły się w najlepsze.Na widok szczęśliwej twarzyczki Samuela zrobiło się jej miękko na sercu.Nic, obiecała sobie w myślach, ani nikt nie ma prawa zburzyć bezpieczeństwa mojego dziecka.W tym momencie synek podniósł głowę i zobaczył jej twarz w świetle drzwi.- Mamusiu! - Podbiegł do niej, a jego radość mocno ujęła ją za serce.- Czy już musimy iść?Wyczuła rozczarowanie w jego głosie.Samuel był bardzo towarzyski i nie miał ochoty na powrót do domu.- Jeszcze nie.- To dobrze, bo fajnie się bawię.- Z entuzjazmem chwycił ją za rękę.- Wiesz, mamo, Damian i Joshua wybierają się jutro do parku zobaczyć delfiny.- My też pójdziemy je zobaczyć któregoś dnia.- Naprawdę? A kiedy, powiedz kiedy, mamusiu?- Może zrobilibyśmy to jutro - zasugerował Dimitri zza jej pleców.- Oczywiście jeśli to będzie odpowiadało twojej mamie.Poruszał się cicho jak kot.Nie wiedziała, kiedy się koło niej znalazł, lecz gdy tylko go zobaczyła, natychmiast się spięła.- Mamusiu, zgódź się, błagam.Lwy morskie też bym chciał zobaczyć.Damian mówił, że one warczą i machają do ludzi, a delfiny bardzo wysoko wyskakują z wody.Chantelle nie chciała rozczarować Samuela, ale z drugiej strony myśl o spędzeniu kolejnych kilku godzin z Dimitrim niezbyt przypadła jej do gustu.- Zobaczymy - powiedziała pojednawczo.- Najpierw zapytamy babcię o jej plany.Przecież jesteśmy jej gośćmi, prawda?W oczach malca w jednej chwili pojawiła się nadzieja, oczekiwanie i rezygnacja.- Tak, mamusiu.- Pomyślał chwilę i za moment jego twarz zapałała entuzjazmem.- Babcia i Jean-Paul też mogą z nami pójść.- Zwrócił się do Dimitriego.- Mogliby?- Oczywiście.- Kucnął i uśmiechnął się ciepło do Samuela.- Ale najpierw mama musi się upewnić, że nie mają na jutro innych planów.- Tak.- Chłopiec popatrzył na Chantelle.- Czy mogę się teraz trochę pobawić?- Baw się dobrze, kochanie.Przyjdę po ciebie, gdy będziemy wracać do domu.Poczekała, aż synek dołączy do pozostałych dzieci, potem odwróciła się na pięcie i ruszyła w stronę schodów.Szła szybko, nie bacząc, czy Dimitri podąża za nią.- Mogłeś mnie wcześniej zapytać o zdanie rzuciła gniewnie, gdy dogonił ją w połowie schodów.- Tylko po to, żebyś miała okazję odmówić? Te słowa rozjuszyły ją jeszcze bardziej.- Słuchaj.- Zgodziliśmy się, że Samuel powinien spędzać ze mną trochę czasu.Chantelle zatrzymała się i popatrzyła mu w oczy.- Nie, nie zgodziliśmy się.To ty postawiłeś takie ultimatum.- Chcesz wojny, Chantelle? - Mogę ci ją zapewnić.Wiedziała, że potrafi być twardy i nieugięty.Miał pieniądze, mógł zatrudnić najlepszych prawników, którzy w rekordowym tempie przygotują potrzebną w sądzie dokumentację.- Mam tylko jeden cel.Wybrać jak najlepsze rozwiązanie dla mojego syna [ Pobierz całość w formacie PDF ]

© 2009 Każdy czyn dokonany w gniewie jest skazany na klęskę - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates