[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Charakter, szelmy, mają nieugięty.— Dajże pokój, nie katuj dzieci, nie rań mi serca! — prosiła matka.— Cóż ty chcesz ich pozabijać?— Pozabijać? — mruknął Bombiński.— Założyłbym się, że taki Tatar, bestia, sta wytrzyma.To Bombińscy, moja kochana! Trzeba bić, dopóki do rozumu nie przemówisz.Inny po pięciu z mojej ręki wszystkie celujące miałby w cenzurze.Na końcu roku żaden Tatar nie dostał promocji i ojciec postanowił im teraz sypnąć po dwadzieścia batów.Bombińska błagała i zaklinała męża, aby nie wymierzał tak srogiej kary.— Po dziesięć odlewanych musi każdy dostać — odrzekł pan Jan — a dla ciebie to robię, że te drugie dziesięć puszczę lżejszą ręką.— Wybaczyłbyś im wszystko!.— Ale, ale! Spryt, szelmy, mają nadzwyczajny, objęcie ogromne; jak im dodam jeszcze chęci, prymusy będą, jak Boga kocham.To Bombińscy; kubek w kubek taki sam byłem i wiem, żebym był zaszedł daleko, gdyby mię lepiej bili!.W drugim roku pobytu Bombińskich w klasie pierwszej na Boże Narodzenie, na Wielkanoc i na wakacje rezultaty były zupełnie takie same.Stary stracił miarę w biciu.Wszystko nic nie pomogło; zdawało się, że Tatary mają charakter coraz twardszy.Ojciec musiał jechać do Kielc i za pośrednictwem znajomego sobie radcy Towarzystwa Kredytowego wymolestował u władzy szkolnej pozwolenie dla synów pozostania na trzeci rok w pierwszej klasie.— Ja się tam bardzo nie martwię tym trzecim rokiem — mówił do żony — bo jak się, bestie, nauczą dobrze zasad, pójdzie im później jak z płatka.Z wielkim a wielkim trudem przeszły Tatary do drugiej klasy.Władza szkoły wyższej realnej w Kielcach zaledwie się zgodziła na to, pod warunkiem, iż ze swego ramienia wyznaczy braciom Bombińskim surowego korepetytora, który w ciągu wakacji powtórzy z nimi dokładnie cały kurs nauk klasy pierwszej.W ciągu tych pamiętnych ferii bardzo źle było Tatarom w Kurdwanówku.Korepetytor, uczeń klasy szóstej, był to chłop ogromny, syn kowala z Morawicy; nie przepuszczał uczniom najmniejszej zmyłki i bił bez litości.Jęki, płacze, krzyki bólu, odgłosy łap i rózg rozlegały się po całym domu.— Ten się domaca Bombińskich! — mówił ojciec do matki rozżalonej tymi mordami.— Żeby byli od początku mieli takiego, przeszliby już do czwartej klasy!.Atoli w klasie drugiej nastręczyły się Tatarom trudności nie do pokonania: ułamki i abstrakcje takie, jak: punkt, linia, wielokąt itd.— Do końca życia żaden z braci Bombińskich nie wiedział, co to jest mianownik, co licznik, a linię tę tylko znali, którą im bito łapy.Naturalnie w pierwszym roku nie dostali promocji z klasy drugiej.Na wakacje jechali do rodzicielskiego domu z całą pewnością ludzi, których oczekuje gruba nieprzyjemność.Stary Bombiński od razu w progu rzucił straszne pytanie:— A promocje macie?Tatary milczały spuściwszy oczy ku ziemi, co im jednak nie przeszkadzało spostrzegać ruchów ojca.Bombiński nie otrzymawszy odpowiedzi zapędził wszystkich trzech chłopaków do kancelarii, zamknął drzwi na klucz, pochwycił Jacha za kołnierz, położył go na sofce, przygniótł lewą ręką i już miał skórę garbować, kiedy wijący mu się pod ręką Jach przemówił płaczliwym głosem:— Tata nie wie, jakich oni nas tam trudnych rzeczy uczą.Na to przemówienie najstarszego brata dwaj inni ryknęli bekiem i ojcu harap jakoś opadł.— Czego was uczą? Mów, łajdaku, psubracie!— Sprowadzania ułamków do wspólnego mianownika — odpowiedział Jach z płaczem.Bombiński puścił syna, bo go to ukłuło, że sam nie wiedział, co to jest sprowadzanie ułamków do wspólnego mianownika.— A ty co wiesz o tym, kanalio? — zapytał.— Robi się taka linijka.Potem się pisze liczby u góry i u dołu — mówił Jach basowym głosem, na wpół z płaczem.— Powiedziałeś to, łotrze, na egzaminie profesorom, hę?— Nie powiedziałem, bom się zaląkł.— Pokażcie no, kondle, cenzury!Chłopcy zaczęli dobywać nieszczęśliwe świadectwa szkolne.Ojciec skwapliwie pochwycił cenzurę Jacha i czytał: — Z nauki religii i historii świętej Nowego Testamentu postęp dostateczny.— Przy tym ostatnim wyrazie głos mu widocznie złagodniał.— Cóż ty, księdzem chcesz zostać?.Owszem, zostań! Stryj mój jest kanonikiem pod Staszowem, ma piękny kawałek chleba!Ale później w cenzurze szły szeregiem postępy: mały, mały, mały.Dopiero w geografii zaznaczony był znowu postęp mierny.— Co umiesz z geografii, trutniu? — zawołał Bombiński spoglądając na Jacha ostro.— Jamajka.— odpowiedział przestraszony Tatar.— Hm! — mruknął pod nosem stary.— Jest w samej rzeczy rum Jamajka [ Pobierz całość w formacie PDF ]

© 2009 Każdy czyn dokonany w gniewie jest skazany na klęskę - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates