[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Całą twarz pokryła pudrem, ale miała podkrążone oczy z zażółconymi białkami.Pochłaniało ją zaawansowane wyNiszczenie, choroba, która stawała się coraz powszechniejsza w ciągu ostatniego dziesięciolecia.Inne wyspy, jak Rawanki, w ubiegłych latach ucierpiały mocniej, ale jeśli wierzyć lekarzom ojca, w Kałakowie choroba nadrabiała stracony czas.Atakowała losowo, bez żadnego wyraźnego powodu.Wieśniacy często sądzili, że przenosi się przez dotyk lub złe powietrze, ale było wiele przypadków zachorowań osób żyjących w odosobnieniu, a bardzo wielu ludzi mających kontakt z chorobą nigdy na nią nie zapadało.Przeważnie dostrzegano w niej przejaw słabości, ale w siostrze Nikandr widział wyłącznie siłę.Wiktania nawet w chorobie była aktywniejsza od większości zdrowych kobiet.Starała się sięgać wzrokiem poza chorobę, jak najlepiej wykorzystać czas, jaki jeszcze jej pozostał.Gdy dygnitarze wchodzili na pokład, oderwała się od grupy i odciągnęła Nikandra na bok.– Wybór, którego dziś rano dokonałeś, nie był najmądrzejszy, Niszka.Żabin był bardzo niezadowolony.– Na to wygląda.– Borund też.Pamiętaj moje słowa, bracie.Lepiej dopilnuj, żeby ta wycieczka była przyjemna.– Za bardzo się martwisz.Przyszedłem tu po prostu dopilnować wszystkiego na statku.Borund, masywny syn Żabina i jeden z najbliższych przyjaciół z dzieciństwa Nikandra, właśnie wchodził po trapie.Tak jak ojciec chwilowo ignorował Nikandra, ale to z pewnością szybko minie.Nie widzieli się od kilku lat, lecz gdy tylko będą mieli szansę porozmawiać, odżyją dawne zwyczaje i zaczną sobie robić kawały, jak zawsze.– A co robiłeś wczoraj wieczorem, braciszku? – nic szczególnego.– Akurat! – drwiąco odpowiedziała Wiktania.– Dzisiaj żegnałeś się ze statkiem, a wczoraj wieczorem ze swoją ladacznicą.– Ona nie jest ladacznicą, taniu.– Nie żałuję ci rozrywek, Niszka.Starożytni wiedzą, że nie będziesz miał ich wiele, gdy twoje łóżko ogarnie lodowy chłód córki Wostromy.Jednak musisz uważać.Ojciec nie chce żadnych komplikacji.Nikandr stłumił irytację.– Nie będzie żadnych komplikacji.– Mój drogi bracie… – obejrzała się przez ramię – one już są.Książę popatrzył na arystokratów, zastanawiając się, co miała na myśli, ale wtedy je zobaczył.Trzy siostry.Stały na tyłach grupy, rozmawiając ze swoją ciotką Katieriną.Ubrane były w bufiaste suknie, futra i czapki z gronostajów, a choć ich gusty rozeszły się nieco w ciągu ostatnich lat, wciąż ubrane były dostatecznie podobnie do siebie, by natychmiast przywołać wspomnienia z dzieciństwa.Katierina i dwie siostry – milewa i iszkina – patrzyły na statek, ale Atiana, narzeczona Nikandra, patrzyła wprost na niego.Odpowiedział jej wzrokiem, czując się pod jej spojrzeniem niepewnie i – co go zaskoczyło – wyraźnie zawstydzony.Kiedy byli młodsi, razem z Borundem nieustannie dokuczali tym dziewczynom.Wiązali im warkocze podczas lekcji, nadeptywali na brzegi sukienek, wrzucali żaby do zupy.Były to infantylne żarty, nic, czego powinni się wstydzić, gdy już dorośli, jednak Nikandr przypomniał sobie to wszystko i głęboko pożałował.Zastanawiał się, czy Atiana czuła to samo.W miarę jak dorastali, siostry robiły się coraz bardziej zajadłe w pragnieniu zemsty.Nawet kiedy oni osiągnęli wiek, gdy patrzyli poza dziewczyny Wostromów, one kontynuowały swoje działania ze zdwojoną siłą, zapewne wyczuwając, że mają coraz mniej czasu na rewanż.Raz, na początku jednej z rad, dodały Nikandrowi do jedzenia barwika, który na tydzień zabarwił mu na czarno usta, zęby, dziąsła i język.Wciąż drżał na myśl o tym, co przeszedł, noc po nocy, boleśnie próbując zdrapać barwnik, i choć Żabin z oporami zmusił dziewczęta do przeprosin, nie były uprzejme powiedzieć mu, że szorowanie nic nie pomoże, a czarny kolor sam zejdzie z czasem.Wszystkie trzy dopilnowały, by zauważył ich uśmiech, dostatecznie szczery, żeby nie można było uznać go za szyderstwo, gdyby zauważył go ktoś inny, ale też na tyle szeroki, żeby nie miał wątpliwości, jakie krzywdy chciały mu przypomnieć.Atiana bez słowa zostawiła siostry z ciotką i ruszyła w stronę Nikandra.Miała teraz dwadzieścia lat, o cztery mniej od niego.Włosy upudrowała na biało, a policzki zabarwiła delikatnym różem.Siostry zawsze miały jasną cerę i róż podkreślał tylko tę cechę, ale zdziwił się, jak bardzo wypełniła się jej twarz – i reszta figury – od czasu ostatniego spotkania kilka lat temu.Widząc zbliżającą się narzeczoną brata, Wiktania ścisnęła ramię Nikandra i poszła w górę po trapie.– Brakowało nam ciebie wczorajszego wieczoru, mój książę – odezwała się Atiana.– Dziś rano także.– Mówiła bardzo drażniącym, pełnym zadufania tonem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 Każdy czyn dokonany w gniewie jest skazany na klęskę - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates