[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Królowa Wróżek.Czy to ją widzi? Czy może trafił do Czarodziejskiej Krainy opisywanej przez poetów? Parada królowej elfów wśród witającego ją ludu.Królowa Przestworzy, Ciemności, Poranka…Fenton zastanawiał się, czy nie zabrnął w świat jungowskich archetypów, gdzie gromadzą się zbiorowe wyobrażenia.Podniósł głowę i zobaczył u boku Królowej Wróżek inną kobietę.Ta była niewątpliwie istotą ludzką z krwi i kości, tak jak pierwsza kobieta była wytworem magii i fantazji.Ona również miała na sobie długi, ciemnobrązowy płaszcz.Jej długie, opadające na ramiona włosy były miedzianorudego koloru.Delikatna, opalona, lekko piegowata twarz nie pasowała do ostrych rysów pozostałych jeźdźców.Fakt, że kobieta była ciepło ubrana, ostatecznie przekonał Fentona, że to istota ludzka.Natomiast Królowa Wróżek miała pod płaszczem zwiewną tunikę, a na stopach lekkie, bogato zdobione sandały; jej nagie, brązowe ramiona wyraźnie odznaczały się na tle śniegu.Rudowłosa kobieta obok niej po męsku dosiadała wierzchowca.Spod jej podwiniętej wełnianej sukni wystawały nogi w grubych spodniach i ciężkich zimowych butach.Suknia i płaszcz były solidne, podszyte futrem.Kobieta miała silne, muskularne ręce.Dłońmi wtulonymi w puszyste rękawice trzymała lejce.Tak, to była córka ludzkiego rodu.Ale co robiła w tym towarzystwie?Fenton słyszał jej głos pośród wysokich sopranów dziwnych istot.Śpiewała tę samą co oni, łatwo wpadającą w ucho piosenkę, której słów nie rozumiał.Bezsensowny układ sylab czy nieznany język? Fenton przypomniał sobie starą balladę, która opowiadała o księciu porwanym przez kawalkadę elfów.Ale ta kobieta była zbyt szczęśliwa jak na więźnia.Śmiała się i śpiewała razem z innymi.Przecież nie mogą być wrogami ludzi.Fenton miał właśnie wyjść zza skały i pokazać się dziwnym jeźdźcom, kiedy śpiew i muzyka dzwonków zostały nagle brutalnie przerwane.Powietrze zadrżało od wycia rogów, wybuchów wrzasku, jazgotliwych nawoływań.Jeden ze śpiewających jeźdźców padł u stóp Fentona; czaszkę miał rozrąbaną na pół.Fenton odskoczył, żeby uniknąć zachlapania krwią tryskającą jeszcze przez chwilę z tętnicy szyjnej.Droga zaroiła się nagle od przemykających, ciemnych stworzeń, które przeraźliwie wyły i wymachiwały ostrymi jak brzytwa maczetami.Fenton natychmiast wycofał się do swojej kryjówki – ta bitwa to przecież nie jego sprawa.Napastnicy byli trochę nieforemnie zbudowani, mieli okrągłe, przyciężkie głowy i poruszali się jak insekty.Porównanie samo cisnęło się na myśl, gdyż bardziej biegali niż chodzili, i do tego niezgrabnie.Ciemne postacie przemykały tak szybko, że Fenton nie mógł dojrzeć, czy są nagie, czy owłosione, czy mają na sobie futrzane ubrania, czy może pokryte są długim, zmierzwionym włosem.Jeźdźcy próbowali opanować przerażone, stające dęba wierzchowce i uwolnić zza pasów swoją dziwną broń.Uformowali szyk przed Królową Wróżek i Rudowłosą.Jeden z jeźdźców rzucił się między atakujących a kobietę ze świetlistozielonym mieczem w dłoni, ale małe czarne stworzenie wytrąciło mu broń z ręki i zdzieliło napastnika szerokim nożem.Upadł wijąc się,rażony w serce.Nagle jedna z kreatur krzyknęła przenikliwym głosem:–Bracia, mamy szczęście! To sama Kerridis, Wielka Pani! Udane polowanie!Fentona, który trwał sparaliżowany za skalnym występem, poraziła desperacka zażartość, z jaką walczyła eskorta jeźdźców.Ciemnych stworzeń wyroiło się setki.Jeźdźcy jeden po drugim własnymi ciałami próbowali osłaniać kobiety i jeden po drugim padali rozerwani na strzępy.Cameron Fenton poczuł, że robi mu się słabo na widok potoków krwi, od jęków agonii wśród wysokich głosów mężczyzn umierających jak ptaki, od wrzasku atakujących istot, które czernią swych ciał pokryły całe zbocze przełęczy.Wielka Pani złapała w dłonie jeden ze świetlistozielonych mieczy.Walczyła z zacięciem, w milczeniu, otoczona kręgiem włochatych, nieforemnych stworzeń.Jedno z nich wytrąciło jej miecz z dłoni, więc próbowała się wycofać z niemym przerażeniem na twarzy.Fenton nie dostrzegał już pięknej Rudowłosej.Może została rozdarta na kawałki jak reszta eskorty? Poczuł, że ta myśl przyprawia go o mdłości, więc próbował z nią walczyć.Jeśli to sen, musi być jakimś koszmarem.Królowa Wróżek była zamknięta w kręgu niekształtnych stworów.Ciągle się cofała, spychana w kierunku zbocza góry.Fenton zorientował się, wyczytawszy trwogę na jej pociągłej twarzy, że najbardziej boi się dotyku napastników, tego, że mogłaby być przez nich draśnięta.Włochate stwory siekły na drobne kawałki krwawe szczątki eskorty, a jeszcze żywe, wyjące zwierzęta cięły na plastry i napychały sobie pyski ociekającym krwią mięsem.Fenton czuł, że wnętrzności wywracają mu się do góry nogami.Przywarł do skały i zacisnął powieki.Boże, tego już za wiele.Pozwól mi się obudzić… obudzić się…Nudności wykręcały mu ciało
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 Każdy czyn dokonany w gniewie jest skazany na klęskę - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates