[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Goodwin wyczuł ironię zawartą w tych słowach.Tamtego wieczoru, na orgiastycznej imprezie u pani Crawford, nie potrafiłby wymienić własnego nazwiska, tak był pijany.Cud, że pamiętał o tym, by zabrać spodnie z łóżka dziewczyny, która użyczyła mu swych wdzięków.- Proszę mi przypomnieć swoje nazwisko - zaproponował pogodnie.- Devane.lord Devane.To dziwne, że tak szybko znów się spotykamy.Jak się czuje pani Goodwin? Przypominam sobie, że wspominał pan o jej chorobie.- To prawda.mogłem to powiedzieć.- przyznał cicho Arthur, bojąc się tego, co go czeka ze strony żony, gdy dojdą ją słuchy o jego regularnych wizytach u pani Crawford w celu sprawdzenia, czy przyjęto tam jakieś nowe dziewczęta.Gdyby małżonka, zacna kobieta, dowiedziała się, że po kilku kieliszkach często nazywał ją zimną rybą i zdzirą.Przerażony, cofnął się w głąb powozu jak ślimak do skorupy.Samuel Smith, młody piwowar, rozwożący alkohol w beczkach, z uznaniem mrugnął do swego wybawcy i z wdzięcznością kiwnął głową.- Trzeba naprawić koło - mruknął Connor, wskazując uszkodzoną obręcz.Sam natychmiast zabrał się do dzieła.- Możesz pomóc? - zapytał węglarza.Pochłonięty obserwowaniem niecodziennych wydarzeń, przygarbiony kupiec drgnął, jak wyrwany z transu, i ochoczo włączył się do akcji, ze zdumieniem popatrując na przystojnego, władczego arystokratę.Sam Smith zastanawiał się, dlaczego jego lordowska mość zdecydował się zostać rozjemcą w sporze.W pewnej chwili dostrzegł urodziwą blondynkę w eleganckim powozie.Jaśnie pan wydawał się nią niezwykle zainteresowany, mimo że kobieta robiła wszystko, by na niego nie patrzeć.Było to tym dziwniejsze, że jej przyjaciółka nie mogła od niego oderwać wzroku.Jednak to właśnie ta jasnowłosa piękność się za nimi wstawiła.Zazwyczaj damy z towarzystwa nie zauważały obecności ludzi parających się handlem czy rzemiosłem, chyba że potrzebowały gdzieś szybko dojechać albo trzeba było rozpalić ogień w kominku czy zaopatrzyć spiżarnię.Tymczasem ta dama broniła trzech służących tylko dlatego, że nade ty sędzia nie miał racji.Samuel dobrze wiedział, że Arthur Goodwin nie po raz pierwszy był nieuczciwy.Ralph pochylił się nad uszkodzonym kołem i fachowo ocenił jego stan, gotów pomóc mężczyznom, którzy zajęli się naprawą.Rachel starała się go przywołać dyskretnymi gestami.Chciała jak najszybciej znaleźć się w domu.Niespodziewane pojawienie się czarnowłosego mężczyzny, który tak bardzo przypominał jej Connora Flintę a, sprawiło, że powróciły bolesne wspomnienia.Pragnęła przemyśleć wszystko w samotności.Ulica znów stała się przejezdna.Straganiarz ruszył naprzód, ciągnąc swój wóz.Co pewien czas wygrażał pięścią pasażerom pojazdów, którzy, zdenerwowani z powodu spóźnienia, próbowali go popędzać.Na włączenie się do ruchu czekał jeszcze faeton lorda Devane’a i dwukołowy powóz lorda Harleya, który podjechał w stronę faetonu i jego pięknej pasażerki.Rachel dyskretnie obserwowała Włoszkę, kokietującą dwóch dandysów.Mimo że sprawiała wrażenie pochłoniętej flirtem, czujnie obserwowała lorda Devane’a.Signora nie widziała Rachel.Lord Devane? Rachel przeżyła zaskoczenie.Mężczyzna miał głos podobny do głosu majora Flintę a i przypominał go z urody, jednak nazwisko brzmiało dla niej zupełnie obco.- Jedźmy już do domu Ralph - powiedziała - zastanawiając się, czy to możliwe, że istnieją dwaj niezwykle do siebie podobni Irlandczycy i że wzięła lorda Devanea za kogoś innego.Wiedziała, że major ma przyrodniego brata mniej więcej w tym samym wieku, przypomniała sobie jednak, że Jason Davenport ma jasne włosy, a poza tym, jako brat przyrodni, musi się od niego różnić.Nieposłuszny wcześniej Ralph, starając się zrehabilitować, natychmiast spełnił prośbę chlebodawczyni.Wskoczył na swoje miejsce ze zdumiewającą sprężystością, zważywszy na jego wiek.Wtedy podszedł do nich lord Devane.Chwycił najbliżej stojącą siwą klacz za uzdę, by podrapać ją za uszami.Zwierzę chętnie poddało się pieszczotom.- Nie mieliśmy okazji zamienić słowa.- Ta uwaga, wypowiedziana beznamiętnym tonem, kontrastowała z badawczym spojrzeniem niebieskich oczu.Nieco poirytowana Rachel zdała sobie sprawę, że jeśli nawet stoi przed nią major Flintę, to nie powinna się spodziewać, że ją pozna.Jeśli nawet tak się stało, nie zdradził się z tym.Z jego wzroku trudno było wyczytać coś poza wyrazem uznania dla jej atrakcyjności.Rachel uchodziła za urodziwą; tak mówili jej rodzice, Lucinda, a spojrzenia w lustro potwierdzały ich opinię.Mężczyźni, którzy jej nie znali, szukali okazji do przedstawienia się.Ci, którzy słyszeli o zrywanych przez nią zaręczynach, starali się ją oczarować, naiwnie wierząc, że to im uda się złamać jej serce.Wydawało jej się to nawet zabawne.Doszły ją nawet plotki, że stawiano duże sumy w zakładach o to, komu uda się ją rozkochać, a potem bezceremonialnie porzucić.Tak więc w czasie pobytów w Londynie pozwalała kilku naiwnym zabierać się na przejażdżkę po Hyde Parku; chodziła z nimi do opery i teatru, gdzie rodzice mieli lożę.Ledwie zaczynały rodzić się plotki o jej związku z którymś ze słynnych dandysów, natychmiast zrywała znajomość, potwierdzając swą reputację bezdusznej uwodzicielki.Nie było jej z tego powodu przykro, nie odczuwała też wyrzutów sumienia.Czasami tylko ogarniała ją refleksja, że niczego na tym nie zyskuje.Konie zarżały, przywołując ją do rzeczywistości.Uniosła powieki i napotkała uważne spojrzenie niebieskich oczu ocienionych długimi rzęsami.Natychmiast pozbyła się wątpliwości.A więc to on.W dodatku mnie rozpoznaje i wydaje mu się, że wie, o czym teraz myślę.Nie ma pojęcia o moich prawdziwych uczuciach.A o czym on może myśleć? Czy jest na mnie wściekły? Czuje gorycz i niechęć po tym, jak został publicznie upokorzony? To musiało być dla niego okropne, lecz teraz jego twarz nie wyraża żadnych emocji.Dlaczego przedstawił się jako lord? Może chciał wywrzeć wrażenie na tym żałosnym sędzim?Jeśli tak, to sztuczka mu się udała.Dorożka wioząca Arthura Goodwina do sądu przetoczyła się obok nich na wykoślawionych kołach, a w okienku pojawiła się twarz sędziego, który obdarzył lorda Devanea ostrożnym, porozumiewawczym uśmiechem.Wkrótce potem minęły ich wozy piwowara i węglarza.Jego lordowska mość skinął w odpowiedzi na podziękowania i pożegnania.- Szlachectwo zobowiązuje - mruknęła pod nosem Rachel.Niezależnie od tego, czy jest prawdziwym arystokratą, czy tylko ma manię wielkości, dla niej jest po prostu majorem Flinte’em i nie musi martwić się o to, czy go przypadkiem nie obrazi.Niestety, po chwili to zrobiła.- Proszę odsunąć rękę, żebyśmy mogli odjechać - powiedziała chłodno [ Pobierz całość w formacie PDF ]

© 2009 Każdy czyn dokonany w gniewie jest skazany na klęskę - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates