[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tego typu sprawdziany na planecie Ragozy były czymś nowym, więc decyzja księcia, wywoławszy spore zdziwienie jego rodziny i znajomych, została ukryta przed prostym ludem – piekarzami, górnikami, farmerami i elektrykami.Książę Gustaw był jedynym bezpośrednim następcą tronu.Prawa pozostałych pretendentów były wątpliwe lub nie istniały wcale.To, oczywiście, nie przeszkadzało różnym partiom politycznym w popieraniu pretendentów, pomaganiu im, popychaniu i poszturchiwaniu, każąc wątpić w pozytywny wyniki walki o władzę w państwie, w przypadku, gdyby coś się stało z księciem Gustawem.O tym właśnie opowiedział Milodar Korze w obecności damy Ragozy, a ta słabym głosem, jakby dopiero co wbiegła po schodach na dwunaste piętro, uzupełniła:– Osoba następcy tronu jest święta.Po czym zamilkła na długą chwilę, oczekując zapewne, że słowa te wprawią Korę w drżenie.Nie wprawiły, wywołały natomiast pytanie:– Skoro tak go szanujecie, to po co wypuściliście z ojczystego globu? Niechby się uczył w domu.– Nasz chłopiec – powiedziała madame Ragoza – musi mieć prawdziwe wykształcenie.Nadszedł czas, by Ragoza stanęła w pierwszych szeregach światowych mocarstw.Do tego potrzebny nam jest oświecony monarcha.Rozumie mnie pani, duszyczko?Od dawna nikt nie nazywał Kory duszyczką.To słowo miało protekcjonalne zabarwienie.Ale przecież nie będzie się obrażała na tę ruinę!– A co studiuje? – zapytała Kora.– Gustaw uczy się na wydziale prawa, specjalizacja – prawo międzynarodowe.Ale prócz tego uczęszcza na wykłady z fizyki teoretycznej i mineralogii.Jak wiadomo, nasze największe bogactwo to kopaliny, pierwiastki ziem rzadkich.Wypowiedziawszy tyle trudnych słów, madame Ragoza opadła na oparcie fotela.Była wyraźne znużona.– Dżin z tonikiem? – zapytał Milodar.– Kropeleczkę, na samo dno – przyzwoliła madame.– Skąd pan zna moje gusta?– Przygotowaliśmy się do spotkania – odparł Milodar.– Przecież to naturalne!– Czyżby? – madame obdarzyła Milodara płonącym błękitnym spojrzeniem.Widocznie dopiero teraz dojrzała w nim mężczyznę, i zainteresowało ją to.Korze wcale się to nie spodobało.Póki komisarz przygotowywał drink dla damy, Kora milczała i myślała: czy ma sama podejść do barku i przygotować dla siebie nową porcję, czy poprosić Milodara, by nie zapominał i o drugiej madame.W końcu jest znacznie bardziej apetyczna niż ten spróchniały mól!Milodar zapewne skórą pleców wyczuł jej wyrzut, łokcie mu zadygotały, odwrócił się, podał kieliszek madame Ragozie i powiedział, nie wiadomo dlaczego do niej, a nie do Kory kierując słowa:– Nasza agentka Orwat, niestety, nie może napić się z nami – nie zażywa napojów alkoholowych.– Ach, jaka szkoda! – zawołała madame Ragoza, odbierając kieliszek z rąk komisarza i dotykając jego palców końcami swoich fioletowych paznokci.– Mając takie dzikie nawyki, niczego nie osiągnie ani w towarzystwie, ani w życiu.Obowiązki towarzyskie wymuszają na nas umiejętność pochłaniania różnego świństwa całymi beczkami.Z tymi słowy subtelna dama przechyliła kieliszek i przełknąwszy dżin, wypluła kostki lodu na dywan.Milodar rzucił się do zbierania ich – bardzo szanował swój dywan, przywieziony z jakiejś młodzieńczej ekspedycji, od ostatnich kanibali Arkadii.W jego wzory wplecione zostały włosy ofiar walk plemiennych.Kora uznała, że wcale nie jest aż tak zainteresowana zadaniem, istoty którego jeszcze nie poznała.Czas było pokazać się na scenie.Poderwała się raźnie i, póki Milodar pełzał po dywanie, dwoma krokami dopadła barku, odkorkowała butelkę z wódką „Absolut” i nalała nieco ponad połowę szklanki.Z tym łupem zamierzała wrócić na swoje miejsce, ale powstrzymał ją cienki okrzyk madame Ragozy:– Nie mogłabyś, duszyczko, dolać mi do szklanki tegoż napoju?– Z przyjemnością – odparła Kora i poczuła jak jej stosunek do tej księżnej zmienia się na przeciwny.Sławetne opanowanie Milodara zawiodło go w tym momencie.Nie dozbierawszy wszystkich kostek lodu, poderwał się i potraktował je czubkiem buta.Kostki wzleciały w powietrze i wybiły na szybie okna werbel niczym z erkaemu.– Bardzo tu miło – powiedziała madame Ragoza.– Bardzo.Przyjęła z rąk Kory kieliszek, stuknęła się z nią, damy wypiły – Więc jest pani dopiero trzecią na liście agentów? – zapytała Korę.– To przesada – powiedziała Kora.– Ale myślę, że w drugiej dziesiątce jestem.– Z każdą chwilą jest pani milsza – stwierdziła krucha istotka.Milodar powrócił na swoje miejsce – naprzeciwko madame Ragozy i odezwał się głosem wielkiego szefa, który spóźnił się na naradę:– No to jak, kontynuujemy?I udał, że panie piją sok pomarańczowy.– Oczywiście, w dobrych domach nie jest to przyjęte – oświadczyła madame, własnoręcznie skierowawszy się do barku i dolewając do kieliszka z butelki.Policzki jej zaróżowiły się, odmłodniała o dobre dwadzieścia lat.– Ale mój Gustaw to takie niezwykłe dziecko.Nigdy nie interesowały go myśliwskie wyczyny i bójki, sam nauczył się czytać i pisać, potem zaczął liczyć.Kiedy miał dziesięć lat, musieliśmy zwolnić całą kadrę profesorską, ponieważ już niczego nie mogła go nauczyć.– To być nie może! – zakrzyknął Milodar, starając się przejąć inicjatywę.– A co potem?Madame Ragoza obrzuciła go zdziwionym spojrzeniem, jakby pytając: a co tu robi ten człowiek? Milodar, nieprzyzwyczajony do takich spojrzeń, zmieszał się i zamilkł.– W tej chwili Gustaw ma dwadzieścia lat.Jest niewątpliwie najbardziej wykształconym i najpoważniejszym człowiekiem na naszym globie, nie mówiąc o państwie Ragoza.Z nim wiążą się wszystkie nasze nadzieje na postęp.Już nie wspomnę, ile znaczy dla mnie osobiście.Po tym jak jego rodzice zginęli z rąk zamachowców, a władza przeszła w ręce Rady Regentów, stałam się jego najbliższą krewną.To mój rodzony bratanek, syn mojego ukochanego brata.Rozumiecie sytuację?– No to po co on się wpakował w ten VR rajd? Lepiej by przeszedł się na Mont Everest – wyraziła przypuszczenie Kora.– Może zrobię kawy? – zapytał Milodar.– Zrób, gołąbeczku – zgodziła się madame Ragoza.– Może urządził sobie rodzaj testu? – zapytała Kora.– To nie jest takie proste – westchnęła księżna.– Może trzeba kogoś zlikwidować? – zapytał z kuchni Milodar.– Jaki pan wulgarny, komisarzu – odparła madame.– Problemów ludzkich nie rozwiąże gwałt.– Rozwiąże, rozwiąże! – wesoło zapewnił ją komisarz.– Nie ma człowieka, nie ma problemu.Wyczytałem to w jakimś starożytnym manuskrypcie.Wszedł z tacą w ręku i postawił ją na stolik prasowy.– Musi się pan ożenić – powiedziała madame Ragoza.– Próbowałem tego – odparł Milodar.– Ale bez wzajemności moje związki rozpadały się.– Znajdę panu kobietę ze szlachetnym pochodzeniem, jakąś hrabiankę.– I dostanę w wianie kupę krewniaków o wątpliwym pochodzeniu! O, dziękuję bardzo! Już lepiej proszę poszukać mi kogoś w sierocińcu.Damy roześmiały się z powodu szczerego strachu Milodara.– Poza tym jestem aktualnie zakochany.Milodar rozlewał kawę do filiżanek.Jego ręka drżała
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 Każdy czyn dokonany w gniewie jest skazany na klęskę - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates