[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.— Sangha* nie pochwala używania Internetu, szczególnie w miejscach publicznych, ale nie jest to wielkie wykroczenie.Mnisi często zaglądają na strony buddyjskie — wyjaśniam, zadowolony, że można poruszyć temat lżejszy niż ten film.— Czy on tu często przychodzi? To miejsce jakoś nie wygląda na uczęszczane przez mnichów.— Kimberley też chce pogadać o niczym.— Wczoraj widziałem go pierwszy raz.Nie wiem, z którego jest wat**.* Wspólnota buddyjska zarówno mnisia, jak i świecka; tu również w znaczeniu „hierarchia”.** Świątynia buddyjska z klasztorem.2W podziemnym królestwie pani doktor Supatry wiszą na ścianach piły tarczowe i ze dwadzieścia różnych noży, od tasaków do mięsa po najostrzejsze sztylety.Nie powiedziałem jej jeszcze o DVD; właściwie nie powiedziałem nikomu poza FBI i Chanyą, co nie świadczy za dobrze o tajskiej uczciwości, prawda? Nie chodzi o to, że nie ufam Supatrze.W tych wyzutych z honoru czasach, jeżeli już ktoś go ma, zazwyczaj jest wręcz skrajnie honorowy.Supatra jest tak samo niepodatna na korupcję jak ja, a nie powiedziałem jej o filmie, żeby niczego nie sugerować.Przedstawiam jej Kimberley.Lekarka patrzy na nią nieco podejrzliwie — w tej epoce kompleksu dominacji Zachodu wszyscy jesteśmy nieco nieufni, ale Kimberley się zmieniła.Poznaliśmy się tutaj, w Bangkoku, podczas śledztwa, pięć lat temu, gdy była jeszcze napakowanym hormonami psem gończym.Teraz ma w sobie więcej mądrości, ale i smutku.Nauczyła się nawet tajskich zwyczajów i składa całkiem niezłe wai, unosząc złożone dłonie do ust w geście uznania wyższości Supatry z racji jej wieku.Lekarka jest po pięćdziesiątce, szczupła, ma ledwie półtora metra wzrostu i wygląda dość sztywno w swym białym fartuchu laboratoryjnym.Ponieważ Kimberley okazała pokorę, Supatra gotowa jest otworzyć serce i prowadzinas do piwnicy.Idzie, przechylając głowę kontemplacyjnie na bok; ta technika kompensuje jej niski wzrost i sprawia, że wydaje się najwyższa z nas wszystkich.— Czy wiesz coś na temat ofiary, Sonchai? — pyta.Przez moją twarz przebiega grymas tak szybki, że Supatra go nie dostrzega.Co innego niebieskie, bezlitosne oczy Kimberley.— Sprawdziłem jej odciski w krajowej bazie danych.Miała na imię Damrong, pochodziła z Isakit.— Prostytutka?— Oczywiście.— Hmm.Dotarliśmy do magazynu zwłok, około setki wysuwanych ze ściany szuflad rozmiarów człowieka.Doktor Supatra, nie sprawdzając nawet numeru, podchodzi do jednej z nich i każe mi ją wyciągnąć.Szuflada jest ciężka, ale porusza się gładko; wystarczy średnio silne pociągnięcie i zaczyna się wysuwać, ukazując najpierw głowę Damrong.Znów się krzywię.Supatra myśli, że taki ze mnie wrażliwiec, ale FBI wie swoje.Choć twarz jest obrzmiała wskutek uduszenia, wciąż robi wrażenie.Widać piękną linię podbródka, wysokie kości policzkowe, egipski wykrój skośnych oczu, niezliczone odmiany uśmiechu, w jakie mogłyby się układać wąskie, lecz zmysłowe usta, doskonałą biel zębów, nawet to coś wyjątkowego.Kogo ja chcę oszukać? Oczywiście, że uduszenie ohydnie zniekształciło doskonałą harmonię jej twarzy, spuchniętej niemal nie do poznania; dla pozostałych są to tylko brzydkie zwłoki, bo ich umysłów nie zaćmiewa wcześniejsza wiedza.Po wysunięciu szuflady do końca perfekcja jej kształtów nie pozostawia jednak wątpliwości: piękne kończyny, pełne piersi, mocne, lecz ustępliwe uda.Włosy łonowe ma zgolone, a w jednej wardze sromowej tkwi srebrny kolczyk.Tatuaż w okolicy pępka, dość przeciętny, przedstawia węża owiniętego wokół miecza.Odruchowo sięgam do jej bezwładnej lewej ręki i odwracam przegub: cienka biaława blizna, blisko dwucentymetrowa, od podłużnego cięcia przez którąś z mniejszych żył.Doktor Supatra kiwa głową.— Widziałam to.Stara rana.Jeśli po próbie samobójstwa, to niezbyt poważnej.— Tak — zgadzam się.Supatra całkiem nieźle ją pozszywała; słynie z porządnej roboty.Moje oczy chcą się prześliznąć po wielkim cięciu w kształcie Y na jej piersi, sięgającym aż do miednicy.Wszystkie narządy wewnętrzne zostały usunięte, robi to na mnie wrażenie, a FBI przygląda się raczej mojej twarzy niż zwłokom.— No więc — przełykam ślinę.— Co nam pani może powiedzieć?— Na temat przyczyny śmierci? W tym wypadku taka jak widać.Dziewczyna zginęła uduszona nylonową linką trzymilimetrowej grubości.Tą pomarańczową, którą twoi ludzie znaleźli na szyi ofiary; włókna się zgadzają.Inna przyczyna śmierci nie wchodzi w grę, wszystkie narządy wewnętrzne były w pełni sprawne, nie ma też śladów ran ani czynników wirusowych lub bakteryjnych, które mogłyby się przyczynić do zgonu.— Brak śladów wymuszonej penetracji?— Całkowity.Chyba nawet użyto lubrykantu.To oczywiście nie oznacza, że stosunek był dobrowolny, jedynie mniej bolesny.— Sperma?Doktor kręci głową.— Zarówno pochwa, jak i odbyt były niedawno penetrowane, przypuszczalnie penisem, a więc najpewniej użyto prezerwatywy.Nie ma śladów spermy ani męskiego płynu nasieniowego.Odczekuję chwilkę, bo Supatra zaczyna odgrywać kapłankę: niczego nie ujawnia, dopóki nie zapytam.— No i? — pytam.— Żadnych substancji rozrywkowych.Nie wiem, w jakim stanie umysłu umierała, ale na pewno nie była pod wpływem narkotyków.— Oznaki walki? — pyta z nadzieją FBI.— To właśnie jest dziwne.— Supatra kręci głową.— Można by oczekiwać przynajmniej jakichś siniaków, śladów oporu,może naciągniętych mięśni, a tu nic.Zupełnie jakby ją uduszono związaną, tylko że oznak przymusowego unieruchomienia też brak.— Niech to diabli — mówi Kimberley.Supatra unosi brew.— Po prostu nie chcę się zgodzić na takie zakończenie.— Zakończenie? — Lekarka nie rozumie.— Jakie zakończenie?Kimberley zakrywa usta, ale jest za późno.Muszę ujawnić Supatrze historię z DVD.Kiwa głową, pełen profesjonalizm.Doskonale rozumie, dlaczego nie powiedziałem jej wcześniej.Nawet posyła mi matczyny uśmiech.— Indolencja to nasza wada narodowa — zwraca się do FBI.— Sonchai bał się, że jak zobaczę film, to się rozleniwię i odstawię fuszerkę.— Chciałem powiedzieć o filmie dopiero wtedy, gdy będzie pewne, że przydzielą panią do sprawy jako lekarza sądowego.— Myślę, że trzymałeś to w tajemnicy także z innego powodu.Słyszałam, że na takim snuff movie można nieźle zarobić za granicą.Masz w ręku bardzo wartościowy produkt.— Zwracając się do Kimberley: — Ale o co chodzi z tym zakończeniem, z którym nie może się pani zgodzić?Kimberley nie chce odpowiedzieć, więc obiecuję pokazać film w całości, gdy znajdę wolną chwilę.FBI ma jednak kolejne pytanie.— Doktor Supatra, czy kiedykolwiek spotkała się pani z uduszeniem bez zupełnie żadnych oznak walki?Lekarka przygląda się jej ciekawie, jakby właśnie zdała sobie sprawę, co taka sprawa może oznaczać dla faranga.— Raczej sobie nie przypominam, ale proszę pamiętać, że to jest inna kultura, wytwarzająca inny rodzaj świadomości.— Inny rodzaj świadomości? — Kimberley marszy brwi.— Chodzi o śmierć — wyjaśnia Supatra.— Stosunek danej kultury do śmierci definiuje jej podejście do życia.Proszę wybaczyć, ale Zachód czasem robi wrażenie, jakby jej zaprzeczał.Tajskie podejście jest nieco inne.— A co jest takiego innego w tajskim podejściu?— Och, nie chodzi tylko o Tajlandię.Cała Azja Południowo-Wschodnia ma bzika na punkcie duchów; Malajowie są jeszcze gorsi od nas [ Pobierz całość w formacie PDF ]

© 2009 Każdy czyn dokonany w gniewie jest skazany na klęskę - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates