[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Adrian miał dość czasu, by odsunąć się od śpiącej, tym razem więc to, co zobaczyli, wyglądało trochę mniej skandalicznie.Jednakże widok młodej damy leżącej na końskiej derce pod płaszczem obcego przybysza i bez własnej odzieży po prostu wstrząsnął służącą.- Proszę nie krzyczeć! - pospieszył z wyjaśnieniem Adrian, nie chcąc, żeby kobieta dostała ataku nerwowego.- Znalazłem pannę Applegate nieprzytomną i przemoczoną do suchej nitki.Rozebrałem ją w obawie o jej zdrowie, ale nic się jej nie stało, daję słowo dżentelmena!- No jasne, że nie będę wrzeszczeć, bo hałas w takich razach szkodzi jej biednej głowie - odparła.Adrian oniemiał ze zdumienia, a para służących nadal patrzyła na niego podejrzliwie.- Powiedział pan piekarzowi, że jest narzeczonym panny Applegate - odezwał się wreszcie mężczyzna.- Owszem - przytaknął Adrian i spojrzał mu śmiało w oczy.- Panna Applegate - upierał się staruszek - nie ma żadnego narzeczonego!- Może by pan najpierw zapytał ją samą? - odparł Adrian stanowczo.Mężczyzna zacisnął usta i zawahał się, Adrian zaś modlił się w duchu, by dane mu było pomówić z nią wcześniej od starego sługi.- Czy macie z sobą coś, czym można by ją przewieźć do domu?Mężczyzna po chwili skinął głową.- Powóz stoi z boku.- Wskazał ku drodze, z której Adrian zje chał wczoraj, zagłębiając się między drzewa.- Trzeba będzie panien kę do niego zanieść.Służąca uznała jednak, że musi godziwie przyodziać swoją panią, i sięgnęła po jej wilgotną odzież.Adrian odwrócił się więc i podszedł do konia, klepiąc go i obiecując porządne śniadanie.- Chyba że nas wcześniej rzucą na pożarcie tutejszym lwom - dodał pod nosem.Zabawa w samarytanina mogła się okazać niebez pieczna.Panna Madeline Applegate, z żałosnym spojrzeniem zielonych oczu i alabastrowym ciałem, przywiązała go jednak do siebie w sposób trudny do wytłumaczenia.Mógł wsiąść po prostu na konia i odjechać, skoro znał już jej imię, a ktoś przyszedł jej z pomocą.Wiedział jednak, że nie jest to cała prawda.Zdołała rzucić na niego urok, choć nie była żadnym elfem ani odmieńcem, tylko kobietą z krwi i kości, i to w ciężkim położeniu, które znacznie pogorszył, mimo że chciał jej tylko przyj ść z pomocą.A przecież sam uciekał przed następuj ącym mu na pięty mordercą i stracił wiele czasu.Ledwie się oparł chęci sięgnięcia do kamizelki po kieszonkowy zegarek i zaklął pod nosem.No cóż, klamka zapadła!Kiedy służąca dała mu do zrozumienia, że może już spojrzeć na dziewczynę, wrócił do altanki.Stary sługa, imieniem - jak się potem okazało - Thomas, się zawahał.Adrian podszedł i nachylił się nad śpiącą.Bez trudu uniósł ją w ramionach, jakby była dzieckiem, które trzeba ukołysać.- Może by pan podprowadził tu mojego konia?Nie zdziwiłby się, gdyby sługa zaprotestował, lecz Thomasowi wyraźnie ulżyło.Podniósł z ziemi derkę i narzucił ją na wierzchowca, a potem razem ze służącą postępował z tyłu, gdy Adrian skierował się ku drodze.Czuł, że na niego patrzą, jakby chcieli się upewnić, że nie ucieknie gdzieś z ich panią.Najwyraźniej panna Applegate potrafiła sobie zaskarbić miłość służby.A teraz będzie musiał porozmawiać z jej ojcem i całą resztą rodziny.Kiedy dotarli do drogi, stwierdził, że powóz, podobnie jak altanka, kiedyś może wcale niezły, teraz był już tylko gruchotem, choć wydawało się, że jest w nieco lepszym stanie niż przydrożna budowla! Przypuszczał, że Thomas musiał się nieźle napracować, żeby jako tako utrzymać i wehikuł, i zaprzężoną do niego klacz.Ułożył pannę Applegate ostrożnie w środku, a potem wdrapała się tam służąca, by dopilnować, żeby jej pani nie spadła z siedzenia.Thomas zaś wgramolił się na kozioł, chwycił lejce i cmoknął na klacz.Adrian dosiadł własnego konia i jechał powoli z tyłu.Dom jego „narzeczonej” wyglądał podobnie jak reszta posiadłości Applegate’ów, czego się zresztą spodziewał.Rodzina panny dzielnie widać walczyła z ubóstwem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

© 2009 Każdy czyn dokonany w gniewie jest skazany na klęskę - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates