[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- O, wielmożna pani! W jadalni pan rozmawiał z kupcem… Czy pan zgodzi się sprzedać mego Harry'ego?- Ależ nie, Elizo! Co za głupstwa! Wiesz, że pan nie sprzedaje niewolników, jeśli jest z nich zadowolony.Zresztą komu potrzebny twój Harry?… Przestań płakać i ubierz mnie.Czy ja bym pozwoliła! Jesteś naprawdę przesadna, gdy chodzi o twego synka.Ktokolwiek do nas przychodzi, od razu myślisz, że przyszedł zabrać Harry'ego.Słowa mrs.Shelby uspokoiły Elizę.Miała bezgraniczne zaufanie do swej pani, która słusznie słynęła z rozumu, podniosłych zasad, wrodzonej szlachetności i religijności.Pani Shelby w istocie nie okłamywała jej.Wierząc w dobroć męża i nie znając jego kłopotów finansowych, nie posądzała go o haniebne zamiary sprzedania niewolników.ROZDZIAŁ IIMATKAElizę wychowywała sama pani Shelby.Dlatego uchodziła w tym domu za pupilkę.Jak większość mulatek miała czarujący wdzięk, grację ruchów i miękki pieszczotliwy głos; naprawdę oślepiającą urodę łączyła z zaletami pięknego i szlachetnego charakteru.Wychowana starannie w dobrych zasadach, uniknęła licznych demoralizujących pokus, które gubią większość ładnych niewolnic.Mąż jej - Jerzy Harris - był pięknym silnym i bardzo pracowitym niewolnikiem.Przez jakiś czas pracował w fabryce worków, gdzie wkrótce zajął przodujące stanowisko.Wynalazł nawet maszynę do trzepania konopi.Niebywale zdolny, zjednał sobie ludzi wdziękiem swych manier, osobliwym urokiem nieprzeciętnej osobowości.A jednak był rzeczą, tylko rzeczą swego srogiego właściciela, który nie omieszkał skorzystać z praw własności.Zwiedziwszy pewnego razu fabrykę, w której Jerzy pracował, obejrzawszy jego wynalazek, pod wpływem jakiejś tępej zazdrości odebrał go z fabryki, mimo gorących próśb i namów dyrektora, i zmusił do ciężkich robót polnych.Sam Jerzy nie miał nic do powiedzenia, musiał słuchać, zaciskając zęby i poskramiając swój gniew i rozpacz.Elizę poślubił jeszcze za szczęśliwych czasów pracy w fabryce.Przez dwa pierwsze lata widywali się bardzo często i nic nie zakłócało ich szczęścia, prócz śmierci dwóch niemowląt, które zmarły wkrótce po urodzeniu.Dopiero okrutny kaprys właściciela, za jednym zamachem zniweczył ich szczęście i nadzieje na lepszą przyszłość.Jerzy nie widział przed sobą nic prócz ciężkiego trudu, okrutnych zniewag i nędzy.Gospodarz i jego synalek bili go, znęcali się nad nim i szukali sposobów coraz okrutniejszych pogłębienia jego niedoli.Nienawidząc rodziny Shelby, właściciel Jerzego krzywym okiem spoglądał na jego małżeństwo z Elizą i wreszcie postanowił go ożenić z własną niewolnicą.Wprawdzie małżeństwo z Elizą było uświęcone przez Kościół, ale wszak Murzyn jest tylko rzeczą, której nie dotyczą sakramenty białych.Powściągając swój gniew do czasu, Jerzy postanowił w najbliższym czasie uciec do Kanady i zwierzył się ze swego planu Elizie.Upatrywał ratunek jedynie w ucieczce do kraju, gdzie nie ma niewolnictwa.ROZDZIAŁ IIIWIECZÓR W CHACIE WUJA TOMAChata wuja Toma była niewielką z desek skleconą przybudówką do domu właściciela.Do chatki przylegała działka ogrodu, bardzo starannie utrzymywana.Wzdłuż fasady wiły się pędy ogromnej pąsowej begonii i pełzającej róży, przykrywające gęstym listowiem nieociosane deski przybudówki.Następuje wieczór.W "domu" jest już po kolacji, więc ciotka Chloe, pierwsza kucharka na folwarku, spieszy do chatki, aby przyrządzić wieczerzę, własnemu mężowi.Twarz ciotki Chloe jest czarna, błyszcząca, jak pierogi jej kucharskiego kunsztu, i z bezgraniczną dobrodusznością wygląda spod zalotnego turbanu.Kucharka była z niej znakomita, oddana swej pracy całą duszą i całym sercem.Nie było gąski, ani indyczki, która by nie zadrżała na jej widok od łap do czubka, w przeczuciu bezsławnej i przedwczesnej śmierci.Na próżno inni adepci sztuki kulinarnej głowili się nad sekretem nieskończenie urozmaiconych pierogów - arcydzieła jej kunsztu.Brała się do pracy z istnym natchnieniem zwłaszcza, gdy trzeba było wydać proszony obiad.Czyniła to z wielką satysfakcją i z wewnętrznym zadowoleniem, i zawsze cieszyła się szczerze na widok gości.Szeroka izba była urządzona bardzo skromnie.W jednym kącie stało łóżko, przykryte śnieżno białą pościelą, obok na podłodze leżał dywanik [ Pobierz całość w formacie PDF ]

© 2009 Każdy czyn dokonany w gniewie jest skazany na klęskę - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates