[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Obecność trzech sióstr byłaby zbyteczna, zwłaszcza w sytuacji, gdy zamążpójścia którejś z nas raczej nie należało brać pod uwagę.I Louise, i ja wiedziałyśmy, że jest nam pisane staropanieństwo.Ponieważ dysponowałyśmy skromnymi funduszami, mężów miały przyciągać nasz charakter i powierzchowność, ale one nazbyt nas wyróżniały, by pokładać w nich nadzieję.Choć oczy ożywiały i rozjaśniały twarz Louise, była bardzo wysoka — o wiele za wysoka dla większości mężczyzn — i miała duże ręce i stopy.Ponadto rzadko się odzywała, odbierając śmiałość konkurentom, przekonanym, że ich osądza.Prawdopodobnie tak też robiła.Ja zaś byłam niska, koścista i nieładna, nie umiałam flirtować, natomiast chętnie rozmawiałam na poważne tematy, co też odstręczało panów.Miano nas zatem przenieść jak owce z wyjedzonego pastwiska na inne.A John musiał zostać naszym pasterzem.Następnego ranka podczas śniadania John położył na stole książkę, którą pożyczył od znajomego.— Przyszło mi na myśl, że mogłybyście spędzić letnie wakacje w jakimś nowym miejscu, zamiast znowu odwiedzać wujostwo w Brighton — wystąpił z propozycją.— Odbyć małą podróż, by tak rzec, wzdłuż południowego wybrzeża.Teraz, gdy wojna z Francją uniemożliwia podróżowanie po 16kontynencie, przybywa nadmorskich kurortów.Może któryś przypadnie wam do gustu bardziej niż Brighton.Na przykład Eastbourne albo Worthing.Albo położone dalej Lymington czy też Weymouth lub Lyme Regis w Dorset.John recytował nazwy miasteczek, jak gdyby miał w głowie listę i wymieniając je, stawiał przy każdym ptaszka.Tak funkcjonował jego uporządkowany prawniczy umysł.Najwyraźniej przemyślał już kwestię, dokąd chce nas wysłać, i ostrożnie kierował tam swoje stadko.— Rozejrzyjcie się i zobaczcie, co wam odpowiada —dodał, stukając w książkę.Choć tego nie powiedział, wszystkie wiedziałyśmy, że celem tej podróży nie jest po prostu wybranie przyjemnej miejscowości letniskowej — mamy znaleźć sobie nowy dom, gdzie będziemy żyć na niższej stopie, ale nie jak nędzarki w Londynie.Gdy John udał się do kancelarii, wzięłam do ręki pozostawioną książkę.— Przewodnik po zdrojowiskach i kąpieliskach nadmorskich na rok 1804 — przeczytałam na głos, z myślą o Louise i Margaret.Przerzucałam kartki, na których widniały nazwy angielskich miejscowości w porządku alfabetycznym.Modne Bath było opisane oczywiście najobszerniej — na czterdziestu dziewięciu stronach, do tego duża mapa i luźna wkładka przedstawiająca panoramę miasta z równymi rzędami domów o eleganckich fasadach, otoczonego wzgórzami w tle.Nasze ukochane Brighton otrzymało entuzjastyczną recenzję na dwudziestu trzech stronach.Zerknęłam na opisy miejscowości, o których wspomnia ł nasz brat, i okazało się, że 17część z nich to niewiele więcej niż zwykłe wioski rybackie, zasługujące tylko na dwie stroniczki beznamiętnych frazesów.Przy każdej nazwie John postawił kropkę na marginesie.Przypuszczam, że przeczytał wszystkie opisy w książce i wybrał najbardziej odpowiednie miasteczka.Już zrobiłrozeznanie.— Jakie są niedostatki Brighton? — zapytała stanowczym tonem Margaret.Akurat czytałam o Lyme Regis i zrobiłam kwaśną minę.— Tu masz odpowiedź — powiedziałam, podając siostrze przewodnik.— Przyjrzyj się podkreśleniom Johna.— „Lyme odwiedzają głównie ludzie stanu średniego —zaczęła głośno czytać — którzy udają się tam nie zawsze dla podreperowania szwankującego zdrowia, ale często dla uzdrowienia zachwianej sytuacji finansowej lub zwiększenia uszczuplonych dochodów".— Położyła książkę na kolanach.— A więc Brighton jest zbyt drogie dla sióstr Philpot.Tak należy to rozumieć?— Możesz zostać tu z Johnem i jego małżonką —zaproponowałam w przypływie wielkoduszności.— Sądzę, że z jedną z nas poradzą sobie.Wcale nie musimy we trzy udawać się na wygnanie.— Co też ty mówisz, Elizabeth? Nie rozłączymy się —oświadczyła Margaret, okazując lojalność, za którą ją uściskałam.• • •Tamtego lata objechałyśmy wybrzeże zgodnie z sugestią Johna, mając do towarzystwa wujostwo, naszą przyszłą bratową i jej matkę oraz naszego brata, gdy pozwalał mu IXczas.Wszyscy rzucali uwagi w rodzaju: „Jaki wspaniały ogród! Zazdroszczę tym, co tu mieszkają i przez cały rok mogą sobie spacerować wedle upodobania" albo: „Ta ruchoma biblioteka ma tak bogate zbiory, że można by sądzić, iż jest się w Londynie", albo: „Czujecie to łagodne, świeże powietrze? Szkoda, że nie mogę nim oddychać przez wszystkie dni w roku".Irytowało nas to, że inni wygłaszają takie zdawkowe sądy o czekającej nas przyszłości, zwłaszcza nasza bratowa, która miała przejąć dom Philpotów i nie musiała serio rozważać, czy zamieszka w Worthing, czy w Hastings.Jej wypowiedzi stały się tak trudne do zniesienia, że Louise zaczęła wymigiwać się od wspólnych wycieczek, a ja byłam coraz bardziej zgryźliwa.Jedynie Margaret oglądała nieznane miejsca z radością, nawet jeśli powodem do śmiechu było błoto w Lymington czy wiejski teatrzyk w Eastbourne.Najbardziej przypadło jej do gustu Weymouth — które upodobał sobie król Jerzy, dzięki czemu cieszyło się większą popularnością od pozostałych miejscowości — z powodu kilku codziennych połączeń dyliżansem z Londynem i Bath oraz ciągłego napływu wytwornego towarzystwa.Ja z kolei byłam nie w sosie przez dużą część podróży.Gdy człowiek wie, że spędza wakacje w miejscowości, gdzie być może będzie zmuszony zamieszkać, ma zrujnowany pobyt.Trudno było nie zauważyć, że te miejsca nie dorównują stolicy.Także Brighton i Hastings, do których dawniej przyjeżdżałam z wielką ochotą, pozostawiały wiele do życzenia pod względem atmosfery i uroku.Do Lyme Regis dojechałyśmy tylko we trzy.John musiałwracać do kancelarii i zabrał swoją narzeczoną oraz jej 19matkę, a naszego wuja dopadła podagra, więc utykając, ruszył z ciotką w drogę powrotną do Brighton.Podróżowałyśmy dyliżansem pod opieką państwa Durhamów, poznanych w Weymouth, którzy potem pomogli nam wynająć kwaterę przy Broad Street, głównej ulicy miasteczka.Ze wszystkich miejscowości, które odwiedziłyśmy tego lata, Lyme pociągało mnie najbardziej.Nadszedł już wrzesień, uroczy miesiąc wszędzie.Jego łagodna aura i złociste światło uprzyjemniają pobyt nawet w najbardziej ponurym kurorcie.Cieszyłyśmy się pogodnymi dniami i swobodą, której nie krępowały oczekiwania ze strony rodziny.Wreszcie mogłam wyrobić sobie własny pogląd na temat miejsca, gdzie być może zamieszkamy.Szybko dało się zauważyć, że Lyme Regis raczej przystosowało się do swej okolicy, niż ją sobie podporządkowało [ Pobierz całość w formacie PDF ]

© 2009 Każdy czyn dokonany w gniewie jest skazany na klęskę - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates