[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I co? Myjesz się samą wodą?A co mam robić?Nalałem wody do blaszanej puszki i kilka razy polałem się z góry na dół.Niewiele to pomogło.Sama woda nie zmywa potu i cały ten jego zapach pozostaje.Wytarłem się i ubrałem.Hayda zrobiła to samo.Usiedliśmy, by trochę porozmawiać.Chyba pojadę do Hawany, by zapolować na ulicy.Ja już tak dłużej nie mogę.Zwariowałaś? Ty się nie nadajesz, do tego trzeba mieć specjalny dryg.Ale posłuchaj.Zostały mi dwie pary majtek, i to całkiem podartych.Zupełne sito.Nie mam mydła, nie mam jedzenia, nie mam nic.W tej mojej poliklinice pracuję chyba z rozpędu.Sama nie wiem, po co.Tak się nie da żyć.A do tego mój mąż to kompletny głupek.Ja go już nie trawię.Hayda, on niekoniecznie jest głupek.Po prostu takie są czasy.Nie jest łatwo zdobyć parę dolarów.Wiem.Ale trzeba się przynajmniej postarać.Jasne, że nikt ci ich sam nie przyniesie.On nie robi nic.Siądzie sobie przed domem, zapali, golnie rumu, jak akurat jest.Uchleje się jak świnia.A potem nie jest nawet w stanie się pieprzyć.Po cholerę mi taki mąż?Kurwa mać! A nie mógłby tak sobie sprawić wieprzka? Pohodować go, sprzedać.Pokombinować trochę.Skąd! Nie.On nie zrobi nic, palcem nie mszy.Czasami mi się wydaje, że to jakiś cofnięty umysłowo.No więc co ty na to? Gdybym tak pojechała do Hawany.?Słuchaj, daj sobie spokój.Nawet o tym nie myśl.Rynekjest już zapchany.W Hawanie masz kupę dwudziestek, którewyglądają jak modelki.Śliczne i zgrabne dziewuchy, które potrafią robić takie rzeczy, o jakich się tobie nie śniło.Mają układy z policją z taksówkarzami, z portierami w hotelach.W ogóle o tym zapomnij.Kurde, Pedro, no to co ja mam robić?Podsunąłem jej pomysł, by coś pichciła na sprzedaż.Wszyscy w Hawanie chodzili wygłodzeni.Za cokolwiek do żarcia płaciliby jak za woły.Słuchaj, ja ci pomogę.Znam ludzi, którzy mają zielonej są gotowi je wydać, byle tylko coś wrzucić na ruszt.No cóż, raz na tydzień będziesz musiała przyjechać do Hawany.Niewielka fatyga.Gadaliśmy jeszcze, aż zrobiło się ciemno.Myślałem, że w końcu przyjdzie jej mąż.Moglibyśmy się upić w trójkę, może trochę potańczyć.A potem byśmy się pobawili.Ona w łóżku zawsze mi o tym opowiada.Mówi, że chętnie by się przespała z nami obydwoma.Ja wziąłbym ją od tyłu, a on od przodu.Bardzo się napalam, kiedy o tym słyszę.W końcu jednak facet się nie pojawił, więc wyszedłem.Wyglądało, że na wieczór Hayda ma tylko trochę ryżu, i jakoś głupio mi było.Potem już nie miałem z nią kontaktu.Minęło parę miesięcy i nie przyjechała do Hawany.Niektórzy mają chyba jakiś defekt w mózgu.Zupełnie nie umieją robić interesów i w końcu umierają z głodu.TWARDZIELEOd pewnego czasu wszystko szło mi kiepsko, więc pomyślałem, że warto by się poradzić.Wziąłem rower i pojechałem wzdłuż morza przez cały Malecón aż do Marianao.Mocno zaniedbałem świętych, a przecież America dawno mi już mówiła, że powinienem mieć wojownika.Nie chciałem się jednak za bardzo angażować.Tak to już jest: póki wszystko się układa, nie myślisz o tych sprawach.Gdy zaczyna być źle, przypominasz sobie o świętych.America, pochylona nad niskim hydrantem, nalewała wodę do wiader.U niej w kamienicy zawsze brakowało wody.Trochę jej pomogłem, bo ma już swoje lata, a na tym upale była kompletnie spocona.Wiadro po wiadrze, wkrótce napełniliśmy prawie cały zbiornik i wtedy nagle zrobiło się cholerne zamieszanie na schodach.Jakaś kobieta dostała ataku i zwijała się w konwulsjach przed drzwiami swo jego mieszkania.Zmarły w nią wszedł.Poczekaj tu chwilę, pójdę coś z tym zrobić powiedziała stara i zostawiła mnie z wiadrami.Wolałbym skończyć z tą wodą, żeby potem America mogła się mną zająć.Nie chciałem spędzić całego dnia w Marianao, a na dodatek w tym domu człowiek zawsze się w coś wplącze.Co rusz wybucha jakaś chryja, przyjeżdża policja i tak dalej.Wtedy właśnie America zawołała wystraszona:- Pedro Juan, chodź tu szybko, synku!Najwyraźniej zmarły nie chciał opuścić swej ofiary.Coraz więcej bab gromadziło się dokoła.- Idź tam do środka i zrób coś! Na miłość boską ściągnij go! Wszedłem do pokoju tej kobiety.Jej syn wisiał na kablu elektrycznym, który miał zadzierzgnięty na szyi.Był całkiem nagi i umazany krwią.Ciemną skrzepłą krwią która wypłynęła z mnóstwa zadanych chyba nożem ran.Niektóre z nich były głębokie.- Wezwijcie policję!- wrzasnąłem.Wlazłem na krzesło i chciałem gościa zdjąć.Nie dałem rady, był dla mnie za ciężki.Ani rusz nie mogłem rozluźnić zaciśniętej pętli [ Pobierz całość w formacie PDF ]

© 2009 Każdy czyn dokonany w gniewie jest skazany na klęskę - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates