[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Widział kształty, wiedział, że muszą mieć jakieśznaczenie, ale nie mógł sobie uzmysłowić, co to za znaczenie.21Jonathan L, czując, że w czasie wypadku doznał wylewu albo jakiegoś innegouszkodzenia mózgu, zadzwonił do swego lekarza, który umówił się z nim na badania wmiejscowym szpitalu.Chociaż, jak wskazuje list, prócz niemożności rozpoznawania literstwierdzono wtedy trudności w rozpoznawaniu kolorów, on sam aż do następnego dnia niemiał subiektywnego poczucia, że coś się pod tym względem zmieniło.Tego dnia postanowił wrócić do pracy.Zdawało mu się, że jedzie we mgle, chociażwiedział, że jest piękny, słoneczny poranek.Wszystko wydawało się przymglone,wypłowiałe, szare, niewyraźne.Niedaleko pracowni zatrzymali go policjanci.Powiedzieli, żedwa razy przejechał na czerwonym świetle.Czy wie o tym? Nie, odparł, nie widział żadnychczerwonych świateł.Poprosili, by wysiadł z samochodu.Stwierdziwszy, że jest trzeźwy, alewyraźnie zdezorientowany i chory, wypisali mandat i poradzili, by poszedłdo lekarza.Pan I.poczuł ulgę, dojeżdżając do pracowni.Oczekiwał, że ta wstrętna mgła zniknie,że wszystko będzie znów jasne i czyste.Ale gdy tylko wszedł do środka, stwierdził, że całapracownia, obwieszona obrazami w żywych, jaskrawych kolorach, jest teraz szara, całkowiciewyprana z barw.Jego płótna — abstrakcyjne, kolorowe obrazy, z których był znany — stałysię teraz szare albo czarno-białe.Kiedyś budzące tak wiele skojarzeń i uczuć, bogate wznaczenia, teraz wyglądały obco, bezsensownie.Ciężar straty przygniótłgo.Całe życie byłmalarzem, a teraz nawet jego obrazy utraciły zawarty w nich sens.Nie mógł sobie wyobrazić,co będzie dalej robił.Następne tygodnie były bardzo trudne.— Można sobie pomyśleć — mówił pan I.— że co tam, co to za sprawa, taka utratawidzenia kolorów.Paru moich przyjaciół to powiedziało, żona czasem tak myślała, ale dlamnie było to okropne, obrzydliwe.Znał kolory wszystkiego, z nadzwyczajną dokładnością (umiał podać nie tylko ichnazwy, ale również numery, według tabeli odcieni firmy Pantone, której używał od wielu lat).W ten sposób potrafił bez wahania zidentyfikować zieleń bilardowego stołu van Gogha.Znałwszystkie kolory swoich ulubionych obrazów, ale już 22ich nie widział, czy to patrząc na nie wprost, czy oczyma wyobraźni.Być może znał jeteraz jedynie dzięki pamięci werbalnej.Nie chodziło tylko o to, że brakowało kolorów, ale że wszystko miało wstrętny,„brudny" wygląd.Biele były rażące, a jednocześnie zgaszone, złamane; czernie natomiastprzepastne — wszystko nie takie, nienaturalne, splamione i nieczyste 2.Pan I.nie mógł znieść ani zmienionego wyglądu ludzi („jak ożywione szare posągi"),ani swego odbicia w lustrze — unikał kontaktów z innymi, a stosunki seksualne uznał zaniemożliwe.Ciała ludzi, ciało żony, jego własne ciało były teraz odrażająco szare.„Cieliste"znaczyło teraz „szczurze", nawet gdy zamykał oczy, ponieważ zachowałswoją żywąwyobraźnię wizualną, a ona też została pozbawiona barw.„Nietakość" wszystkiego niepokoiła, nawet budziła odrazę.Dotyczyła każdegoszczegółu codziennego życia.Jedzenie było obrzydliwe ze względu na swój szary, martwywygląd, przy posiłkach musiał zamykać oczy.Ale to niewiele pomagało, gdyż wyobrażonypomidor był tak samo czarny jak pomidor na stole.Tak więc, nie mogąc poprawić nawetidei, wewnętrznego obrazu rozmaitych rodzajów pożywienia, coraz częściej wybierał potrawyczarne i białe — czarne oliwki i biały ryż, czarną kawę i jogurt.One przynajmniej wyglądaływzględnie normalnie, podczas gdy większość potraw, w naturalnych kolorach, wydawała musię teraz okropnie nienormalna.Jego własny pies brązowej maści wyglądałtak dziwnie, że panI.zastanawiał się, czyby nie kupić dalmatyńczyka.Napotykał liczne trudności i przeżywał najrozmaitsze stresy, od zamieszania zeświatłami na skrzyżowaniach (które teraz rozpoznawał tylko po ich położeniu) do tego, że niepotrafił dobrać sobie ubrań.(Musiała to robić żona i trudno mu było znieść to uzależnienie;później posegregował zawartość szuflad i szafy — tutaj skarpetki szare, tam żółte, krawatyoznaczone, marynarki i garnitury podzielone na rodzaje — by unikać rażącej niestosowności ichaosu).Przy2 Bardzo podobnie pacjent dr.Antonia Damasia, ze ślepotą barw spowodowanąguzem, uważał, że wszystko i wszyscy wyglądają „brudno".Nawet świeżo spadły śnieg byłnieprzyjemny i brudny.23stole trzeba było wprowadzić stałe rytuały ustawiania i podawania, inaczej mógłpomylić musztardę z majonezem albo dżem z ketchupem — oczywiście jeśli potrafił zmusićsię do zjedzenia czegoś nienaturalnie czarnego 3.Mijały miesiące, panu I.szczególnie brakowało jaskrawych wiosennych kolorów —zawsze kochał kwiaty, a teraz mógł je rozpoznawać tylko po kształcie i zapachu.Sójkibłękitne nie były już kolorowe; zaskakująco, ich błękit stał się teraz jasnoszary.Pan I.niewidział chmur, nie odróżniał ich bieli, a raczej złamanej bieli, od lazuru, który zbladł i był terazjasnoszary.Nie rozróżniał także czerwonej i zielonej papryki, ponieważ obie wydawały mu sięczarne.Żółcie i błękity były dla niego niemal białe 4.3 W 1688 r., w Some Uncommon Observations about Vitiated Sight [Kilka niezwyktych spostrzeżeń na temat zepsutego wzroku] Robert Boyle opisałmłodą, 20-letniąkobietę, która widziała normalnie do ukończenia 18 lat, kiedy to dostała gorączki, „obsypałyją dokuczliwe bąble" i „odjęło jej wzrok".Kiedy pokazywano jej coś czerwonego„wpatrywała się weń bacznie, ale mówiła, że jej wcale nie wydaje się to czerwone, lecz innejbarwy, po jej opisie mniemając, ciemne albo brudne" [ Pobierz całość w formacie PDF ]

© 2009 Każdy czyn dokonany w gniewie jest skazany na klęskę - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates