[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dzieciaki z dzielnicy zaczęły krzywo na nią patrzeć z powodu jej fenomenalnej zdolności przyciągania uwagi, a także za sprawą krótkich włosów,które upodobniały ją do Beethovena.Ojciec stale robił Marcie zdjęcia, na odwrocie umieszczałzawsze jakieś komentarze, z czułością opisując uwiecznioną scenę, cytując zabawne powiedzonka dziewczynki czy27dodając krótką, wymyśloną przez siebie historyjkę.Kiedy zaczynała naukę gry na pianinie, skreślił na kilku zdjęciach wykonanych w ogrodzie botanicznym w Palermo: "Nasza Marthita tak bardzo się zmieniła.Była taka wesoła.a teraz się dąsa, prawdziwy dzikus.".Czytając to dziś, samajuż nie wie, czy ta poważna mina była reakcją obronną na presję otoczenia, czy raczej przejawem silnej woli: "Rodzice, nauczyciele wiele się po mnie spodziewali, ale sądzę, żeprzede wszystkim to ja miałam wobec siebie zbyt wielkie wymagania".12 kwietnia 1945 roku Juanita wydała na świat chłopca.Otrzymał imię Juan Manuel, jak ojciec, lecz wszyscy będą go nazywali Kacyk, co jest rozpowszechnionym w Argentynie określeniem indiańskiego wodza.Trzy dni po jegourodzinach Juanita wróciła do pracy.Martha przyjęła narodziny brata niemal jak błogosławieństwo."To pierwszaosoba, którą naprawdę kochałam w mym życiu".Na nieszczęście dla nowego potomka talent siostry już znacznie się rozwinął.Za każdym razem, gdy chciał się z nią bawić, słyszał znany refren:- Pozwól siostrze ćwiczyć na pianinie.28Kiedy Kacyk miał sześć lat, umieszczono go u dziadków, by nie przeszkadzał w domu małej artystce.To prawdziwy cios dla chłopca, który rozpaczał, że musi się rozstać z uwielbianą ciotką Aidą.Dla Marthy zaś powód, byżyć z poczuciem winy: pianino izoluje nie tylko ją, ale i oddziela od siebie członków rodziny.W wieku siedmiu lat Kacyk również przejawiał chęć, by rozwinąć muzyczny talent.Skoro Martha jest taka uzdolniona, dlaczego z nim miałoby być inaczej?Czyż nie maprawa cieszyć się zainteresowaniem innych jak siostra?Ćwiczył więc z zapałem Sonatę "facile" Mozarta i któregoś dnia zaprezentował ją siostrze.Grał niepewnie, z mozołem, ale policzki rumieniły mu się z dumy.W odpowiedziMartha stanęła tylko tyłem do klawiatury i w tej pozycji wykonała melodię bez jednego fałszu.Upokorzony Kacyk nigdy w życiu nie dotknął już pianina.W 1946 roku Martha rozpoczęła naukę u nowego profesora, wyjątkowej osoby, która w znacznej mierze rozbudziła pianistyczną gorączkę, jaka w tym czasie opanowała całą Argentynę: u Vincenza Scaramuzzy.29Gdy pyta się byłych uczniów o tę legendę fortepianu, w ich oczach pojawia się błysk szacunku pomieszanego z obawą.Vincenzo Scaramuzza był genialnym pedagogiem i prawdziwym despotą."Moja matka widziała, jak wymierzyłdwadzieścia kijów jakiemuś chłopcu", opowiada pianista Bruno Leonardo Gelber, który musiał znosić humory profesora do chwili ukończenia siedemnastu lat.W owych czasach nauczyciele nie trafiali do aresztu za spoliczkowanie ucznia.Martha Argerich, która naukę u Scaramuzzy rozpoczęław wieku pięciu i pół lat, a zakończyła, mając jedenaście, przywołuje jedno ze sławetnych stwierdzeń profesora:"Uczniowie są jak szpady.Jedne się łamią, gdy tylko je zegniesz, inne się wykrzywiają, by potem odzyskać swój pierwotny kształt".Twierdził, że woli przedstawicieli tej pierwszej kategorii.Jednak Martha, która schlebiała sobie, żenależy do drugiej, zawsze traktowała to jako komplement.Scaramuzza, wielki pianista, urodził się w 1885 rokuw Crotone, miejscowości leżącej w "obcasie włoskiego buta".Najmłodszy z czwórki braci uczył się gry na pianinie od ojca, potem trafił do konserwatorium San PiEtroa Maella w Neapolu.Miasto kastratów, belcanta, Porpory i Pergolesiego, Neapol był także ważnym ośrodkiem gry na fortepianie.Paolo Denza (profesor Alda Ciccoliniego) był uczniem Ferruccia Busoniego, owego giganta muzyki, zdolnego podczas dziewięciu koncertów zagrać całegoLiszta! Sigismund Thalberg*, wielki rywal Liszta w Paryżu, również osiedlił się w Neapolu, gdzie założył szkołę i opracował wysoce cenioną Hart du chant appliqueau piano (Sztukaśpiewu adaptowana na fortepian).Scaramuzza rozpoczął karierę wirtuoza w wieku dwudziestu jeden lat, dając koncerty w Palermo, Rzymie, Florencji, Parmie i Genui.Nie był jednak w stanie zapanować nad tremą, toteż przystąpił do konkursu na stanowisko profesora konserwatorium.Spotkało go wielkie rozczarowanie, zajął drugie miejsce za Giovannim Sgambatim, autorem słynnej Skargi Orfeusza na motywach Glucka, utworu najchętniej granego na bis przez wielu pianistów.Scaramuzza, kategorycznie odmawiając objęcia posady asystenta, w 1907 roku wsiadł na statek płynący do Buenos Aires.* Najbardziej znanym uczniem Thalberga był Beniamino Cesi, który najpierw, na wyraźne życzenie Antoniego Rubinsteina, twórcy wielkiej rosyjskiej szkoły fortepianu, nauczał w konserwatorium w SanktPetersburgu.Dotknięty paraliżem, wrócił do Neapolu, gdzie miałtrzech znanych uczniów: Aleksandra Longa (który sklasyfikowałsonaty Scarlattiego), Giuseppe Martucciego (kompozytora, którego podziwiał Toscanini, i dyrygenta dzieł Wagnera, między innymi włoskiej premiery Tristana i Izoldy) oraz Rossomondiego.Kiedy VincenzoScaramuzza był uczniem konserwatorium w Neapolu, Martucci byłtam dyrektorem, a Longo i Rossomondi profesorami.(Jeśli nie oznaczono inaczej, przypisy pochodzą od autora).Nie rezygnując z występów na scenie, zaczął udzielaćlekcji, i wkrótce stało się to jego prawdziwą pasją.W roku 1912, po wielu latach spędzonych na naukowej refleksji nad muzyczną wirtuozerią oraz badaniach anatomicznych, otworzył w Buenos Aires Konserwatorium Scaramuzzy.W ciągu pół wieku wykształcił cztery pokolenia pianistów, w tym czterdziestu znanych koncertujących solistów.Jeden z nich, Enrique Barenboim, przekazał tę sztukę swojemu synowi Danielowi Barenboimowi: "Myślę, że był to styl zalecający możliwie największą naturalność przy fortepianie- nie siada się zbyt nisko ani zbyt wysoko - styl, który doskonale łączył sferę mentalną i fizyczną.Martha jest tego najświetniejszym przykładem".Vincenzo Scaramuzza nie przyjmował do swojej klasyżadnych cudownych dzieci.Siostra profesora, Antonietta, oswajała z jego metodą uczniów, dopóki nie ukończylidwunastu lat.Wówczas dopiero przejmował ich mistrz.Martha Argerich i Bruno Leonardo Gelber stanowili wyjątek, ponieważ Scaramuzza przyjął ich do swej szkoły, gdymieli po pięć lat.Ich lekcje następowały bezpośrednio po sobie.Kiedy się mijali, ten, kto pierwszy wychodził z zajęć, sugerował drugiemu mimiką, czy Scaramuzza jest w dobrym, czy też w złym humorze.A potrafiłbyć przewrotny.Gdy Gelber skarżył się na jakąś techniczną trudność, odpowiadał:- Ach tak! Martha zagrała mi to bez problemu.Za to przed Marthą wpadał w zachwyt:- Masz dobrą technikę, ale Gelber, ten ma serce dogrania
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 Każdy czyn dokonany w gniewie jest skazany na klęskę - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates