[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.– Czekała pani na telefon od niej, pani Joseph?Głos był męski, ale młody.I nawet przez telefon wyczuwała w nim jad.Nie odpowiedziała.Czekała – chciała odłożyć słuchawkę, ale nie mogła, na wypadek gdyby chodziło o Tashę.– Chciałabyś się rozłączyć, co? A ja wiem, że tego nie zrobisz.Bo może wiem coś na temat Tashy.Może mogę ci powiedzieć, gdzie jest.To sobie właśnie myślisz, Emmo?W jego tonie było coś tak nieprzyjemnego, że Emma zadrżała.– Nic sobie nie myślę – odparła, starając się zabrzmieć swobodnie i rzeczowo.– To może ja ci coś wyjaśnię? Tasha była niegrzeczną dziewczynką.Sprawiła przykrość wielu ważnym osobom.Emma parsknęła, nie mogła się powstrzymać.– Oj, nie, ja bym to docenił.Myślałem, że akurat ty będziesz mądrzejsza.Mam wrażenie, że wiesz, do czego są zdolni.A do tego mają długą pamięć, więc nie lekceważ ich.– Czego chcesz?– Chcę wiedzieć, gdzie jest Tasha.Głos stał się bardziej surowy, zaczął mówić szybciej.Skończył z grząskimi insynuacjami, przechodził do rzeczy.– Nie wiem, gdzie jest, a gdybyś był mądrzejszy, to wiedziałbyś, że też jej szukam.– I sądzisz, że tego nie wiemy? Policja także jej szuka i oboje rozumiemy dlaczego.Chcą, żeby zeznawała przeciwko Finnowi McGuinnessowi.– Nie potrzebują do tego Tashy.Mają żelazne dowody.Emma wiedziała, że to nieprawda, lecz może oni nie.Myliła się.Kolejny taki chichot przyprawił ją o gęsią skórkę.– Potrzebują jej.Ale to się nie wydarzy, Emmo.Jeśli ją znajdziesz, dowiemy się o tym.Była jedną z nas, a to czyni jej zdradę najgorszą z możliwych.Cieszy nas jednak fakt, że nie ustajesz w poszukiwaniach.Bo ciebie też obserwujemy.Jeśli nie chcesz znów ryzykować życiem swojego małego chłopczyka, musisz nam pomóc ją znaleźć.– Groźba przeciwko Olliemu zabolała ją niczym kropla lodowatej wody spływająca po kręgosłupie, lecz rozmówca jeszcze nie skończył.– Nie jesteś jej nic winna.Przez nią prawie straciłaś dziecko, a twój mąż zmarł.To wszystko wina Tashy.– Ostatnie cztery słowa zostały powiedziane powolnym, śpiewnym tonem, ale zasiały lęk w sercu Emmy.– Nie masz racji co do Tashy.Mój mąż zginął w wyniku własnych błędów.Ollie został zabrany z jego winy.To wszystko nie powinno spotkać Tashy.I lepiej, żebyś w to uwierzył.Jeśli znajdę ją pierwsza, nigdy jej nie dostaniecie.Pora się z tym pogodzić.Odłożyła słuchawkę.Jej wściekłość trwała kilka sekund.Na tyle długo, by dobrnąć do ostatniego zdania, ale nie dłużej.Kolana jej zmiękły, a oddech przyspieszył.Podeszła powoli do łóżka i usiadła, wyciągnąwszy rękę za siebie, żeby utrzymać równowagę.Czy to naprawdę było głupie? Czy teraz przyjdą po nią albo spróbują znów zabrać Olliego?Ale dlaczego teraz? Dlaczego czekali na to tak długo? Minęło kilka miesięcy od tamtych wydarzeń.Emma postanowiła, że da sobie pięć minut na wyciszenie, a potem pójdzie sprawdzić, czy Ollie się już uspokoił.Następnie zadzwoni do Toma.Tylko spokojnie, powiedziała sobie.Kilka minut później poczuła się gotowa, żeby wstać, i właśnie podnosiła się z łóżka, kiedy telefon znowu zaczął dzwonić.Zawahała się.Powinna go odebrać czy nie?Musiała.Sięgnęła i podniosła słuchawkę.– Halo – powiedziała cicho, niepewna, czego oczekiwać.Cisza.To znowu on.– Słuchaj no – dodała mocnym, zdecydowanym tonem.– Nie dzwoń już do mnie z tymi swoimi pogróżkami.Nie chcę znać twojego zdania, jasne?– Emma? – wyszeptał cichy, cienki głos po drugiej stronie słuchawki.Emma na kilka sekund wstrzymała oddech.– O Boże, to ty, prawda? Tasha? Czy to ty, kochanie? – Poczuła, że oczy zachodzą jej łzami.– Tasha, skarbie, wracaj do domu.Proszę.Pozwól mi po ciebie przyjechać.Gdzie jesteś?Wiedziała, że bełkocze, ale czekała na tę chwilę miesiącami.Musiała jednak dać dziecku szansę coś powiedzieć.– Obiecałaś nagrodę za moje odnalezienie?– Co?– Czy to ty? Po prostu muszę wiedzieć.To sprawia zbyt wiele kłopotów.Ludzie pozabijają się nawzajem za swój udział – mówiła błagalnym głosem, prawie płacząc.Tasha była silna, to nie w jej stylu.– Tasho, skarbie, oddałabym wszystko, żeby cię odzyskać, ale nie wydaje mi się, by pieniądze pomogły.Nie oferuję niczego poza ciastem i kanapkami.Skąd ten pomysł?– Czy to mój tata? Nie, nie odpowiadaj.On i tak nie chciałby mnie z powrotem.Emma zawahała się, nim odpowiedziała.Oczywiście Tasha nie wiedziała, że David nie żyje.Jak jej to powiedzieć? Nie miała pojęcia, czy dziewczynka będzie zdruzgotana, czy zadowolona, lecz to nie było właściwe powiadamiać ją w ten sposób, przez telefon.– Kochanie, jeśli chodzi o twojego tatę…Ale Tasha nie słuchała.– Czy to Tom? Czy on oferuje pieniądze?– Nie.Powiedziałby mi o tym.Ale chciałby się z tobą spotkać.Emma usłyszała wymuszony śmiech.– Oczywiście, że by chciał.Dobrze wiem, co zrobiłam.Wiem, że jestem przestępcą.Wiem, że chcecie mnie z powrotem, bym cierpiała za to wszystko, co uczyniłam.Lecz nie proponujcie pieniędzy.Nie szukajcie mnie dalej.Pomagacie niewłaściwym ludziom.– Tasha, źle to wszystko zrozumiałaś.Ja…– Do widzenia, Emmo.W słuchawce zaległa martwa cisza.– Cholera – syknęła Emma.Szybko wybrała usługę „Oddzwoń” i pokazał jej się numer budki telefonicznej.Zadzwoniła natychmiast i czekała.Z ulgą usłyszała zmianę sygnału i ktoś odebrał telefon.– Tasha? – zawołała.– Co? To jest budka telefoniczna.Nie ma tu nikogo poza mną, a ja czekam na telefon.Nie zajmuj mi linii.– Opryskliwy głos wydawał się wściekły.– Nie ma tam w pobliżu młodej nastolatki? – spytała.– Nikogo poza mną.Powiedziałem już, do cholery.Spadaj.Telefon zamilkł.Emma odłożyła słuchawkę, usiadła z powrotem na łóżku i ukryła twarz w dłoniach.Tasha wiedziała, że policja jej szuka, ale źle zrozumiała ich motywację.I jak może myśleć, że Emma chciałaby jej zrobić krzywdę? Chociaż to miało sens.Gdyby sama została wychowana jak Tasha, też by tak pomyślała.Emma czekała na ten telefon od ośmiu miesięcy, a kiedy w końcu nastąpił, wszystko zrobiła źle.Co powinna powiedzieć? Co mogła zrobić, żeby poszło lepiej? Czy straciła Tashę na zawsze?8– Dzięki za pieniądze, Andy – wyszeptałam, kucając obok niego.Po tym jak sprawdziliśmy jego obrażenia, Andy naciskał, żebym zadzwoniła.Nie pyta, co wynikło z rozmowy.Poczeka, aż będę gotowa mu opowiedzieć.– Jesteśmy zespołem.– Tylko tyle ma do powiedzenia.Przez to jest trudniej.Wiem, że będzie na mnie wściekły, jeśli odejdę, ale nie mogę z nim zostać.Przyjął za mnie ciosy, a niewiele osób w moim życiu zrobiło coś takiego, więc muszę teraz postąpić właściwie.Mogłabym poczekać, aż wyjdzie, żeby to zrobić, lecz wtedy na pewno poszedłby mnie szukać – byłaby to tylko kolejna szukająca mnie osoba.W każdym razie jestem mu coś winna.Przeprowadzka nie wymaga wiele wysiłku, jeśli wszystko, co posiadasz, to tylko kilka kawałków tektury służących za łóżko i foliowy worek z paroma ciuchami na zmianę, więc zaczynam zbierać swoje rzeczy.Będę musiała zostawić puszkę z ogniem.Należy do Andy’ego.– Co ty wyprawiasz? – pyta cicho, przyglądając mi się.– Idę.– Naprawdę nie mogę więcej powiedzieć.– Co, wracasz do Emmy? – pyta.W jego głosie słychać mieszankę nadziei dla mnie i smutku dla siebie, przez co twarz wykrzywia mu się w różne strony.Usta się uśmiechają, ale oczy patrzą z przestrachem.Powinnam powiedzieć, że tak.To byłby koniec.Lecz nie chcę go okłamywać [ Pobierz całość w formacie PDF ]

© 2009 Każdy czyn dokonany w gniewie jest skazany na klęskę - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates