[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.–Odpocznij – powiedział.– Postaram ci się jakoś pomóc.Zmagałam się z żałosnym poczuciem wdzięczności oraz widmem starej, władczej fali pogardy.Pogardy dla niego za to, że się w ogóle o mnie zatroszczył, i pogardy dla siebie i swojej przerażającej słabości.–Odpocznij – powtórzył David, a ja, nie zważając już na nic, zagrzebałam się w ciepłą pościel, w woń cudzej ludzkiej skóry, i ciemność zasnuła mi wzrok.Nie chciałam się poddawać.Walczyłam.Ale ciemność zwyciężyła.Zbudziłam się na dźwięk kobiecego głosu, ironicznego i lekko rozbawionego.–W porządku, Davidzie, nie wątpię, że znajdzie się rozsądne wyjaśnienie, dlaczego jakaś naga dziewczyna leży w moim łóżku.Nie, mówię serio, masz jakieś… powiedzmy… pięć sekund, żeby to wytłumaczyć.Zamrugałam, obróciwszy się niezgrabnie w swoim kokonie z prześcieradeł i koców, i ujrzałam stojącą nade mną kobietę ze skrzyżowanymi rękami.Była wysoka szczupła, miała długie ciemne włosy i oczy jak szafiry.Jej skóra przypominała kruchą porcelanę, lekko pokrytą złotem.Mimo że nie znałam się na subtelnościach ludzkiej mimiki, od razu odgadłam, że ta osoba nie wygląda na szczęśliwą.Usłyszałam, jak David poruszył się w drugim końcu pokoju, gdzie wcześniej usiadł w fotelu.Odłożył trzymaną książkę i wstał, żeby podejść do kobiety i ją objąć.–Ona ma na imię Cassiel.To dżinn.Zostanie tu tylko do czasu, aż pomogę jej odzyskać siły – powiedział.– Coś jej się przydarzyło.Nie wiem, co, ale próbuję to ustalić.–To jedna z twoich?–Właściwie nie.Od Ashana.–Od Ashana? Nieźle, nie ma co.Pięknie.– W nagłym przebłysku zrozumienia dotarło do mnie, że ta kobieta to na pewno Joanne Baldwin.Znałam ją oczywiście.Wszystkie dżinny wiedziały o istnieniu Strażniczki Pogody oraz jej romansie z jednym z dwóch przywódców świata dżinnów.Należała do najbardziej poważanych ludzi żyjących na tej planecie… i najbardziej znienawidzonych przez wielu, w tym przez Ashana.– W takim razie dlaczego nie leży w jego łóżku, tylko w moim?–Dobre pytanie – odpowiedział David.– Sam nie wiem.Ona nie mówi za dużo.Nie może.Zdałam sobie sprawę, że Joanne się nie złości, pomimo tego, co mówiła.Patrzyła na mnie, jak mi się wydawało, raczej z sympatią.–Cassiel – mruknęła.– Davidzie… czy masz pewność, że ona naprawdę jest dżinnem? To znaczy…Jej słowa mnie przeraziły.Jak ona może nie być o tym przekonana? Czy upadłam tak nisko, że można mnie uznać za człowieka?Starym dżinnem – zdołałam powiedzieć.– Od Ashana.Jej następne pytanie było skierowano bezpośrednio do mnie.–Nigdy dotąd się nie spotkałyśmy, prawda?–Nie.– Ponieważ nigdy wcześniej nie nosiłam ludzkiej skóry.Jakoś nigdy tego nie pragnęłam.Skinęła powoli głową, a między jej brwiami pojawiła się lekka zmarszczka.–David mówi, że jesteś obolała.– Jej błękitne oczy nie były skupione na niczym, a czarne źrenice się rozszerzyły.Wiedziałam, że zerka w sferę eteryczną i widzi tam moją pokiereszowaną duszę.– Mój Boże.Naprawdę źle z tobą.Czy w ogóle możesz czerpać moc?Zdołałam przecząco pokręcić głową.Joanne zwróciła się do Davida:–Co ten drań sobie wyobraża, do cholery, tak nam ją podrzucając? Czy próbuje ją zabić, czy tylko wszystko nam popsuć? Musimy się stąd zabierać, do diabła! Przecież mamy być przynętą dla Wartowników, a nie… szpitalem dla zbłąkanych dżinnów.Wymienili długie spojrzenia, którego znaczenia nie potrafiłam zrozumieć.David dotknął jej lekko, musnąwszy palcami skórę na ramieniu.–Nie wiem, co on zamierza, ale jeśli nie zdołamy obmyślić sposobu, żeby zapewnić jej dostęp do sfery eterycznej, to ona zginie, bez dwóch zdań – powiedział David.– Jest bardzo słaba.Ledwie przybrała tę postać.Nie ma szans, żeby w takim stanie mogła się znowu przeobrazić.Teraz czerpie resztki sił ze swoich zapasów, a tego, co próbuję jej przekazać, nie potrafi zatrzymać.Jej Łącznikiem jest Ashan, więc sądzę, że nie jest w stanie przyjąć mocy ode mnie.Nie mogę jej uratować.Joanne przysunęła krzesło i usiadła, opierając łokcie na kolanach.Miała na sobie dopasowany czerwony top i niebieskie spodnie z grubej tkaniny, a na jej lewej ręce połyskiwało złoto z ogniście czerwonym rubinowym oczkiem.–Chcesz, żebym spróbowała? – spytała, zerkając w kierunku Davida.Skrzyżował ramiona i poważnie się zasępił.– Daj spokój, warto zaryzykować.Ashan na pewno pozostawił jakąś awaryjną furtkę.Pozwól mi spróbować [ Pobierz całość w formacie PDF ]

© 2009 Każdy czyn dokonany w gniewie jest skazany na klęskę - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates