[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W ś r ó d miłorzębów i drzew mamutowych Toni i Vera rozpościerały koce i wyciągały z koszy przygotowany przez kucharkę Marthę piknik: pieczone kurczęta, nadziewany mostek cielęcy, pomidory, wiejski chleb i wyśmienite reńskie wino, które pan v o n Klinck jako prawdziwy patriota przedkładał nad zagraniczne trunki.Ku wielkiej radości Very okazało się, że w Grunewaldzie stoją też dwa konie wuja, śmiertelnie znudzone i spragnione porządnego galopu trakeny.Jeździła konno od dziecka, pod tym względem ojciec wyjątkowo nie robił różnicy między nią i Alexem.Wolno jej było chodzić razem z bratem do ujeż-CZAS TARANTUL11dżalni krzywonogiego pana Pahlcke, którego nauki polegały głównie na wrzasku i okładaniu zwierząt batem.Dla Very konie były pasją, dla Alexa obowiązkiem.Jego przyszłość zdecydowała się w momencie przyjścia na świat, kiedy to akuszerka spostrzegła między udami niemowlęcia mały członek i triumfalnie zawołała „chłopiec!" Od tej chwili wiadomo było, że Alex poświęci się karierze oficerskiej, jak wszyscy mężczyźni w rodzinie von Rathenberg.Oficer bez konia byłnie do pomyślenia, więc ojciec kupił mu wkrótce siwego wałacha, na którym jeździła głównie Vera.Latem spędzała całe dnie w siodle, aż jej siedzenie zaczynało przypominać krwisty befsztyk.N o w e życie w Berlinie wydawało się Verze niekończącym się pasmem przyjemności.Kładąc się do łóżka, każdego wieczoru umierała ze strachu na samą myśl, że ten nieprawdopodobnie bogaty i kolorowy świat mógłby zostać jej odebrany, jak tylko spuści go na chwilę z oka.Bała się zasnąć, żeby nie obudzić się znowu w swojej spartańskiej mansardzie w Klein Kruckow, szarpana bezceremonialnie za ramię przez Lenę, dziewczynę do wszystkiego.Czuła nabożne wzruszenie, ile razy wkraczała do przesklepionego kopułą z witraż o w e g o szkła hallu, z którego prowadziły na piętro marmurowe schody, elegancko wygięte niczym łabędzia szyja.Wszystko w tym d o m u było wytworne i pełne s m a k u , a przy tym n o w o c z e s n e , na najnowszym poziomie techniki, na prąd albo na gaz, automatyczne, bezszelestne i dyskretne.Na podłogach leżały sprężyste jak mech dywany, w oknach falowały stonowane portiery, na ścianach wisiały kosztowne obrazy, które pan von Klinck z dużym znawstwem kolekcjonował.Po zawarciu korzystnej u m o w y sprawiał sobie prezent w postaci nowego Bócklina, Waldmullera albo Menzla.Nad kominkiem w salonie wisiał nawet prawdziwy, warty majątek, Vermeer: śliczny, zimowy pejzaż z wiejskim kościółkiem w tle.Willę otaczał park, nad którym czuwało surowe oko ogrodnika Kroppke.Żeby sprawić przyjemność żonie, pan von Klinck zakupiłsąsiednią posesję i kazał tam zrobić kort tenisowy.Tenis był bardzo modny i latem goście chętnie rozgrywali partyjkę przed obiadem.Vera przynajmniej raz poczuła głęboką wdzięczność do Instytutu A n n y Amalii, w którym kształcono panienki w e d ł u g maksymy: 12IWONA MENZEL„w zdrowym ciele zdrowy duch".Teraz, biegając za piłką po korcie, mogła pokazywać zgrabne łydki.Toni prowadziła dom otwarty, nieomalże codziennie przez salon przewijały się tłumy gości.Była kobietą szalenie zajętą, bo jeżeli nie przyjmowała, to bywała.Pan von Klinck lwem salonowym nie byłi obowiązki towarzyskie ogromnie go nużyły.Poza operą, do której chętnie chodził, nie posiadał właściwie żadnych innych zainteresowań kulturalnych.Przyjaciele jego młodej żony - poeci w wytartych swetrach, zakochani w sobie aktorzy, nieobecni duchem muzycy -przerażali g o.Nazywał ich „cyganerią mojej żony", a w przebłyskach złego humoru „menażerią".Nie uważał się ani za błyskotliwego, ani za dowcipnego, czuł się niepewnie, kiedy goście Toni przerzucali się nad jego głową złośliwymi anegdotami i przycinkami jadowitymi jak kolec skorpiona.Podejrzewał, że wyśmiewają się z niego, jak tylko się odwraca, i nie mylił się.Dlatego odetchnął z ulgą, kiedy w jego d o m u pojawiła się Vera i żona nareszcie przestała go zabierać do kin czy kabaretów, w których połowy dialogów nie rozumiał i często przysypiał [ Pobierz całość w formacie PDF ]

© 2009 Każdy czyn dokonany w gniewie jest skazany na klęskę - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates