[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Coś suchego i zaskakująco lekkiego uderzyło Abdela w pierś i w powietrzu przed nim rozsypał się proszek, tak lekki, że niemal był dymem.Abdel wciągnął powietrze, by pozwolić sobie na odpowiednie przekleństwo i w jego ustach pojawił się ostry, gorzki smak, a oczy zacisnęły się mocno.– Abdel! – zawołała Jaheira.Abdel warknął i odwrócił głowę.Przesunął stopę na bok, by nie odczuwać tak bardzo ogromnych wstrząsów lodzi, na której był – ale zaraz, on nie był przecież na żadnej łodzi.Rozległo się następne lekkie puknięcie i gdy Abdel rozsunął oczy, ujrzał, że Jaheira odgarnia sprzed twarzy podobną chmurę.Zdołała na niego spojrzeć, jednak jej oczy schowały się w głąb głowy i osunęła się w ramiona stojącego za nią mężczyzny.Abdel próbował znów warknąć, lecz poczuł jedynie mdłości.Czuł, że ktoś dotyka jego ręki i wiedział, że to nie Jaheira, próbował więc zwinąć pieść.Palce nie chciały mu się zgiąć i miał tylko jedną czystą myśl – To dziwne – zanim nie ugięły się pod nim kolana i nie stracił przytomności, zanim ujrzał, jak kamienie bruku ruszają mu na spotkanie.***Abdel ryczał z wściekłości, frustracji i żądzy krwi, jednak nie z bólu, nawet wtedy gdy Zgrywus zabrał się za drugi paznokieć swymi szczypcami o końcówkach cieniutkich jak igła.– To też będzie bolało – mruknął samozwańczy władca lochów, po czym pociągnął mocno, odrywając paznokieć jednym szybkim, okrutnym ruchem.Abdel zacisnął mocno zęby i przysiągł większej ilości bogów niż sądził, że mogą go słuchać, że zabije tego władcę lochów i zrobi to wkrótce.Rozdział drugiJaheira zacisnęła zęby pod ciasną, metalową opaską, dzięki której musiała trzymać zamknięte usta.Mogła oddychać i pić wodę, nie mogła jednak mówić, i choć z tego co jej się wydawało, byli tu przynajmniej od dwóch dni, nie była w stanie jeść.Przez zamaskowanych porywaczy została zidentyfikowana jako czarodziejka, nie była to jednak prawda.Jaheira była druidką w służbie pani lasu, Mielikki, i mogła przyzywać tę boską moc, by wywoływać małe cuda, zwane przez ludzi czarami, nie była jednak czarodziejką.Mimo to musiała przyznać, że mieli rację uniemożliwiając jej mówienie.Mogłaby wypaczyć drewno w drzwiach, które trzymały ją w tej ciemnej, cuchnącej komnacie, przemówić do korzeni oplatających źle dopasowane kamienne bloki, z których składały się ściany, albo po prostu usunąć zgniliznę i zarazki z odstałej, gorzkiej wody, którą jej dawano.Musiałaby mówić, aby zrobić którąś z tych rzeczy.Pamiętała, jak została porwana, gdy spacerowała z Abdelem we Wrotach Baldura, i uznała, że została zabrana do tego samego miejsca co on, choć nie widziała go, odkąd odzyskała przytomność w klatce.Kiedy się obudziła, poznała dwóch innych.Każde z nich miało własną klatkę.Mogli się widzieć, a tamci mogli mówić, byli jednak trzymani oddzielnie.Jednym z pozostałych był dziwaczny, krępy, dobrze zbudowany mężczyzna o długich, rudych włosach i kępkowatej, pomarańczowej brodzie.Najwyraźniej wziął sobie za towarzysza jakiegoś małego szczura albo dużą mysz.Jaheira spoglądała na bełkoczącego lunatyka z mieszaniną strachu i litości.Nie obawiała się, że mógłby ją zranić albo wykorzystać – byli w końcu w oddzielnych klatkach.Nie, Jaheira bała się, że może skończyć tak jak on.Czy będzie tu trzymana, więziona, nie będzie się do niej mówić, aby jej umysł, jak tego biednego głupca, mógł się rozplątać?– Wszystko w porządku, Boo – rudowłosy mruknął do swego szczurzego towarzysza.Zauważył, że Jaheira na niego patrzy i zanim zdała sobie sprawę, że on czuje się z tego powodu niezręcznie, pochylił głowę w dół i na bok, odsłaniając poszarpaną bliznę biegnącą wzdłuż prawej strony głowy.A więc myśli musiał mu zmącić ciężki cios, miała nadzieję Jaheira.Może nie przebywał tu długo.– Miłą grupkę tu mamy, prawda? – spytał ją drugi więzień, dostrzegając najwyraźniej jej zmieszanie w stosunku do rudowłosego [ Pobierz całość w formacie PDF ]

© 2009 Każdy czyn dokonany w gniewie jest skazany na klęskę - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates