[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wytwarzając zestawy Perky Pat oraz uprawiając i rozprowadzając porosty będące substratem do produkcji Can-D, czynił znośnym życie ponad miliona osadników przymusowo wysiedlonych z Ziemi.Ale co z tego miał? Poświęciłem swoje życie dla innych, pomyślał, a teraz zaczynam wierzgać, bo mi to nie wystarcza.Miał Scotty czekającą na niego na satelicie; miał jak zwykle do rozwiązania skomplikowane problemy dotyczące obu interesów, legalnego i nielegalnego… ale czyż życie nie powinno być czymś więcej?Nie wiedział.Nikt nie wiedział, ponieważ wszyscy, tak jak Barney Mayerson, powielali różne warianty tego samego schematu.Barney ze swoją Rondinellą Fu-gate – gorsza replika Leo Bulero i panny Jurgens.Gdziekolwiek spojrzał, było tak samo.Zapewne nawet Ned Lark, szef Wydziału Narkotyków, żył podobnie, tak samo jak Hepburn-Gilbert, który prawdopodobnie utrzymywał bladą, wysoką szwedzką gwiazdkę z piersiami wielkości kul do gry w kręgle i równie twardymi.Nawet Palmer Eldritch.Nie, uświadomił sobie nagle.Nie Palmer Eldritch; ten znalazł coś innego.Przez dziesięć lat przebywał w układzie Proximy, a przynajmniej leciał tam i z powrotem.Co tam znalazł? Czy coś, co było warte tego wysiłku, warte katastrofy na Plutonie?–Widziałaś wideogazety? – spytał pannę Jurgens.– Czytałaś o statku na Plutonie? Tacy jak Eldritch trafiają się raz na miliard.Nie ma drugiego takiego jak on.–Czytałam – powiedziała panna Jurgens – że on jest właściwie stuknięty.–Pewnie.Dziesięć lat życia, tyle mordęgi i po co?–Może pan być pewny, że te dziesięć lat dobrze mu się opłaciło – odparła panna Jurgens.– Może to wariat, ale sprytny.Pilnuje swoich spraw.Nie jest aż tak stuknięty.–Chciałbym się z nim spotkać – stwierdził Leo Bulero.– Porozmawiać z nim, choćby przez minutę.W duchu postanowił, że to zrobi.Pójdzie do szpitala, w którym leży Palmer Eldritch, i dostanie się do jego pokoju siłą lub przekupstwem, żeby się dowiedzieć, co tamten znalazł.–Kiedyś myślałam – mówiła panna Jurgens – że gdy po raz pierwszystatki opuszczą nasz układ i polecą do gwiazd… Pamięta pan, kiedy to było? Sądziłam, że dowiemy się… – Zamilkła na chwilę.– To takie głupie, ale byłamwtedy tylko dzieckiem, wtedy gdy Arnoldson po raz pierwszy poleciał do Proxi-my i z powrotem.To znaczy, byłam jeszcze dzieckiem, kiedy wrócił.Naprawdęsądziłam, że tak daleko znajdzie… – Odwróciła głowę, unikając spojrzenia Bulero.– Ze znajdzie Boga.Ja też tak sądziłem, pomyślał Leo.A byłem już dorosły.Po trzydziestce.Kilkakrotnie wspominałem o tym Barneyowi.I lepiej, żebym nadal w to wierzył, nawet teraz.Po tym dziesięcioletnim locie20Palmera Eldritcha.Po lunchu, wróciwszy do swojego biura w P.P.Layouts, po raz pierwszy spotkał Rondinellę Fugate.Czekała na niego.Niczego sobie, pomyślał zamykając drzwi gabinetu.Ładna figura i jakie piękne błyszczące oczy.Wyglądała na zdenerwowaną: założyła nogę na nogę, wygładziła spódniczkę i zerkała na niego spod oka, gdy siadał naprzeciw niej za biurkiem.Bardzo młoda, uświadomił sobie Leo.Dzieciak, który zabiera głos i zaprzecza swojemu zwierzchnikowi, ponieważ uważa, że ten się myli.Rozbrajające…–Czy wie pani, po co panią wezwałem? – spytał.–Domyślam się, że jest pan zły, ponieważ sprzeciwiłam się panu Mayerso-nowi.Jednak naprawdę widziałam przyszłość przed tą ceramiką.Cóż więc innego mogłam zrobić? – spytała błagalnie, na pół wstając z fotela.–Wierzę pani – rzekł Leo.– Jednak pan Mayerson jest drażliwy.Skoro żyje z nim pani, to powinna pani wiedzieć, że wszędzie taszczy ze sobą przenośnego psychiatrę.Otworzywszy szufladę biurka wyjął pudełko Cuesta Reys, najlepszego gatunku cygar.Zaproponował jedno pannie Fugate, która przyjęła je z wdzięcznością.Podał ogień najpierw jej, potem sobie i wyciągnął się wygodnie w fotelu.–Wie pani, kim jest Palmer Eldritch?–Tak.–Czy może pani użyć swoich zdolności prekognicyjnych do czegoś innego niż prognozowanie mody? Za miesiąc czy dwa wideogazety będą już podawać lokalizację szpitala, w którym przebywa Eldritch.Chciałbym, żeby spojrzała pani na te gazety i powiedziała mi, gdzie ten człowiek przebywa w tej chwili.Wiem, że może pani to zrobić.Lepiej, żebyś mogła, powiedział sobie w duchu, jeśli chcesz tu dalej pracować.Czekał, paląc cygaro, patrząc na dziewczynę i myśląc z odrobiną zazdrości, że jeśli jest taka dobra w łóżku, jak na to wygląda…Zacinającym się głosem panna Fugate powiedziała:–Odbieram tylko słabe wrażenie, panie Bulero.–Nic nie szkodzi, chcę to usłyszeć.Sięgnął po długopis.Zabrało jej to kilka minut, ale w końcu zapisał w notesie: Szpital Weteranów imienia Jamesa Riddle’a, Baza III na Ganimedzie.Należący oczywiście do ONZ.Spodziewał się tego.Sprawa nie była jednak przesądzona; może uda mu się tam dostać.–On nie przebywa tam pod swym nazwiskiem – dodała panna Fugate, blada i osłabiona wysiłkiem.Zapaliła cygaro, które tymczasem zgasło, i usiadłszyprosto w fotelu znów skrzyżowała zgrabne nogi.– Wideogazety doniosą, że panEldritch został wpisany do rejestru jako pan…Urwała i zacisnęła mocno powieki.21–Och, do diabła – westchnęła.– Nic mi nie wychodzi.Jedna sylaba.Frent.Brent.Nie, myślę, że raczej Trent.Tak, Eldon Trent.Uśmiechnęła się z ulgą.Jej wielkie oczy skrzyły się dziecinnym, naiwnym zadowoleniem.–Naprawdę zadali sobie wiele trudu, żeby go ukryć.Gazety podają, że jestprzesłuchiwany.A więc musi być przytomny.Nagle zmarszczyła brwi.–Niech pan zaczeka.Widzę nagłówek… jestem w swoim mieszkadle, sama.Jest wczesny ranek i czytam pierwszą stronę.O rany!–Co piszą? – dopytywał się Leo.Wyczuwał przerażenie dziewczyny.–Nagłówki głoszą, że Palmer Eldritch nie żyje – szepnęła panna Fugate.Zamrugała oczami, rozejrzała się wokół.Spojrzała na Leo z lękiem i niepewnością, niemal wyczuwalnie zamykając się w sobie.Odsunęła się od niego i wtuliła w oparcie fotela nerwowo splatając palce.– I to pana o to oskarżają, panie Bule-ro.Naprawdę.Tak jest w nagłówku.–Chce pani powiedzieć, że ja go zamorduję?Kiwnęła głową.–Jednak… to nie takie pewne.Widziałam to tylko w jednej z przyszłości… rozumie pan? Chcę powiedzieć, że my, jasnowidze, dostrzegamy… – Zrobiła niewyraźny gest.–Wiem.Znał jasnowidzów; Barney Mayerson pracował dla P.P.Layouts od trzynastu lat, a niektórzy jeszcze dłużej.–To może się zdarzyć – rzekł ochryple.Czemu tak powiedział? – zadawał sobie pytanie.Trudno w tej chwili orzec.Może kiedy dotrze do Eldritcha, porozmawia z nim… a wszystko wskazuje na to, że mu się to uda.Panna Fugate dodała:–Sądzę, że w świetle możliwych zdarzeń nie powinien pan kontaktować się z panem Eldritchem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 Każdy czyn dokonany w gniewie jest skazany na klęskę - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates