[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Co miesiąc dostawał pocztą nowe płyty takich zespołów jak Aerosmith, Led Zeppelin, Black Sabbath i Kiss.Don co prawda nawet ich nie otwierał, ale po pewnym czasie zajął się nimi KurtKurt zaczął zadawać się z grupą chłopaków noszących indiańskie koraliki, pierzaste włosy i podkoszulki z Kiss.Byli znacznie starsi ode mnie… Chodzili już chyba do szkoły średniej – wspominał.Palili trawę i uważałem, że są fajniejsi od moich przygłupich kumpli z czwartej klasy oglądających non stop „Happy Days".Pozwalałem im przychodzić do domu, dawałem im jeść, bo chciałem mieć przyjaciół.Trawiarze odkryli wkrótce potężną kolekcję płyt Dona i namówili Kurta do ich słuchania.Otworzyli mnie na muzykę – mówił Kurt – i wkrótce sam zacząłem być małym trawiarzem.Nigdy nie przyszedł do mnie i nie powiedział – nawet kiedy był mały – co go gnębi i czego naprawdę chce – uważa Don.Pod tym względem jest do mnie podobny: jak się o czymś nie mówi, to tego nie ma… czy coś w tym rodzaju.Niczego nie trzeba wyjaśniać.Z tym, że jak człowiek trzyma to w sobie za długo, to prędzej czy później wybucha.Ożenił się i później przestałem się dla niego liczyć – mówił Kurt.Dał sobie ze mną spokój, bo był przekonany, że matka wyprała mi mózg.Od tego małego, żałosnego przekonania uzależnione było całe życie jego syna.Nie uważam ojca za typowego kutasa – ciągnie Kurt.Nawet w połowie nie był tak zły, jak inni ojcowie, których znałem.Skąd zatem wzięła się ta wrogość? Nie mam pojęcia – wyznał Kurt.Nie pamiętam już wielu rzeczy.Problem w tym, że nigdy nie czułem, że mam prawdziwego ojca.Nigdy nie miałem ojca, z którym mógłbym się wszystkim dzielić.Koniec końców również i Don doszedł do wniosku, że nie potrafi poradzić sobie z synem.Rozpoczęła się rodzinna odyseja Kurta, który przepychany był między trzema różnymi domami ciotek i wujów, a także domem dziadków ze strony ojca.Przynajmniej dwa razy w roku przenosił się z Montesano do Aberdeen i odwrotnie, zmieniając oczywiście szkoły.Wendy zdawała sobie sprawę, że powinna zaopiekować się Kurtem, ale przechodziła przez własne piekło.Musiała pozbyć się swojego paranoidalnego schizofrenika, który dręczył ją psychicznie i fizycznie, co zakończyło się nawet jej pobytem w szpitalu.Straciła pracę i musiała prosić brata, Chucka, o zajęcie się Kurtem.Gdy Kurt kończył czternaście lat, Chuck zaproponował, że kupi mu w prezencie rower albo gitarę.Kurt wybrał gitarę, używany instrument elektryczny, który ledwo dyszał, a do niego mały, zniszczony, dzisięciowatowy wzmacniacz.Nie pamiętam jakiej marki była ta gitara… chyba nawet nie Harmony – mówił Kurt – może Sears… Zrezygnował z gry na perkusji i przez mniej więcej tydzień – tyle ile było trzeba, by nauczyć się grać „Back in Black" AC/ DC – brał lekcje gry na gitarze.Akordy są takie same jak w „Louie, Louie" – ciągnie Kurt-nic więcej nie trzeba było wiedzieć.Po tygodniu lekcji zaczął pisać swoje własne piosenki.Jego nauczyciel muzyki, Warren Mason (występujący w zespole Chucka), wspomina go jako„cichego, miłego chłopca".Mimo gwałtownych zaprzeczeń Kurta, Warren przysięga, że chłopiec bardzo chciał nauczyć się grać „Stairway to Heaven".Powrót do Aberdeen okazał się bolesnym przeżyciem.W porównaniu z Montesano, Aberdeen wydawało się metropolią.Wydawało mi się, że wszystkie dzieciaki są z lepszej gliny i uważałem, że nie zasługuję na ich towarzystwo – wspomina Kurt.W klasie czytał książki S.E.Hinton, takie jak „Rumblefish" czy „Wyrzutki" i unikał rozmów z kolegami.Twierdził, że tego roku nie zawarł ani jednej przyjaźni.Po szkole wracał do domu i grał na gitarze aż do pójścia spać.Umiał już grać „Back In Black" i sam nauczył się kilku innych coverów, w tym: „My Best Friend's Girl" The Cars, „Louie, Louie" The Kingsmen i „Another One Bites the Dust" Queen.Na początku 1980 dwunastoletni Kurt oglądał ze swoim kolegą Brendanem występ B-52 w programie Saturday Night Live.Obaj chwycili bakcyla nowej fali i Brendan namówił rodziców, by kupili mu firmowe tenisówki w szachownice.Ojca Kurta nie było stać na taki wydatek, więc chłopiec pomalował zwykłe tenisówki w odpowiedni wzór.Latem po ukończeniu dziewiątej klasy zaczął śledzić wyczyny Sex Pistols opisywane w magazynie Creem.Zafascynowała go idea punk rocka.Sklep z płytami w Aberdeen nie miał niestety na składzie żadnych punkowych nagrań, więc Kurt nie miał pojęcia jak brzmi ta muzyka.Zamknięty w swoim pokoju grał to, co uważał za punk – „trzy akordy i mnóstwo wrzasku".Nieco później okazało się, że jego przeczucia nie odbiegały daleko od prawdy.Pierwszą punkową płytę zdobył dopiero po kilku latach.Był to długi, eklektyczny, trzypłytowy album The Clash „Sandinista".Kurt był rozczarowany, gdy wyszło na jaw, że punk nie brzmi tak jak brzmieć powinien.Kurt opisywał swoje pierwsze dokonania muzyczne jako „prawdziwe obsceniczny riffowy rock".To było coś w stylu Led Zeppelin, ale naprawdę wulgarne i agresywne i brzydkie jak jasna cholera – wspominał.Zastanawiałem się: «Jaki naprawdę jest ten punk rock? Co to w ogóle jest punk? Do jakiego stopnia jest obrzydłiwy?» I grałem tak obrzydliwie jak tylko umiałem.Włączałem mój mały, dziesięciowatowy wzmacniacz na całą moc.Nie miałem pojęcia co robię.To było coś, co mnie uwalniało.Myślałem o tym jak o zadaniu, o misji… Wiedziałem, że muszę ćwiczyć.Gdy tylko dostałem gitarę, wpadłem w obsesję.Uczucie, o którym mówię nie opuszczało mnie nawet na chwilę.Zawsze wiedziałem, że robię coś wyjątkowego.Wiedziałem, że to jest lepsze, choć nie mogłem tego udowodnić.Wiedziałem, że mam coś do zaoferowania i wiedziałem, że w końcu pojawi się szansa, by pokazać ludziom, że potrafię pisać dobre piosenki… że mogę coś dać z siebie muzyce.Kurt rozpaczliwie próbował pójść krok dalej i założyć zespół.Chciałem przekonać się jak brzmi piosenka grana przez wszystkie instrumenty jednocześnie – mówił.Zależało mi na tym.Zależało mi, że by chociaż spróbować.Niczego więcej nie chciałem.Znalezienie zespołu zajęło mu cztery lata, co nie znaczy, że źle się starał.Pierwsza próba zakończyła się katastrofalnie.Kurt poznał w szkole dwóch chłopaków, Scotta i Andy'ego, grających na basie i gitarze i spotykających się na próbach w starej chłodni w głębi lasu.Kurt wybrał się z nimi do chłodni i po wspólnej grze cała trójka doszła do wniosku, że założy zespół.Kurt zostawił instrument w lesie, ponieważ następnego dnia zespół miał spotkać się na kolejnej próbie.Dziwnym zrządzeniem losu Scott i Andy odkładali termin próby i tak mijały dni, tygodnie i miesiące.Kurt nie mógł odebrać instrumentu, bo nie miał samochodu, a nikt nie chciał go podwieźć.Tymczasem zadowalał się praworęczną gitarą należącą do chłopaka, któremu umarła matka, i który przez pewien czas mieszkał w domu Cobainów.To był taki trawiarz, głupi jak but – wspominał Kurt – ale lubiłem go, bo był naprawdę przygnębiający.W końcu Kurtowi udało się namówić jednego z kolegów nawyprawę autem do lasu.Gdy weszli do chłodni znaleźli gitarą w kawałkach; została z niej szyjka i parę przetworników.Kurt nie załamał się.Postanowił dorobić nowy korpus w warsztacie stolarskim, ponieważ nie znał jednak właściwych proporcji, gitara nie stroiła
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 Każdy czyn dokonany w gniewie jest skazany na klęskę - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates