[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.BRAUN LILIAN JACKSONKot ktory.#7 Kot, ktoryznal SzekspiraLILIAN JACKSON BRAUNGTWtom 7.Kot, który znał SzekspiraPrzełożyłaAnna BarczTytuł oryginalny serii: The cat who… Series!Tytuł oryginału: The Cat who Knew ShakespeareTłumaczenie z oryginału: Anna BarczProjekt okładki: Aleksandra MikulskaKorekta: Maciej KorbasińskiSkład: Elipsa Sp.z o.o.Copyright © 1966 by Lilian Jackson BraunCopyright © for this edition by Elipsa Sp.z o.o.ISBN 978-83-61226-47-5Elipsa Sp.z o.o.01 -673 Warszawa, ul.Podleśna 37tel./fax +48 (22) 833 38 22Printed in EUINFORMACJE (O 22) 624 16 07(od pn.do pt.w godz.9.00-17.00)Rozdział pierwszyW Moose County, czterysta mil na północ od wszystkiego, zawsze w listopadzie zaczyna padać śnieg, a potem pada, pada i pada.Najpierw wszystkie frontowe schody giną pod półmetrową warstwą śniegu.Następnie przestają być widoczne płoty i krzewy.Maszty flagowe stają się coraz krótsze, aż stają się tak niskie, że można wokół nich zatańczyć taniec na rurze.Słuchanie w radiu cogodzinnych prognoz pogody jest zimową rozrywką każdego z mieszkańców Moose County, a odśnieżanie staje się ich głównym zajęciem.Odśnieżarki i dmuchawy wyrzucają z siebie góry bieli, która przykrywa całe budynki i przez którą nieszczęśni mieszkańcy muszą przekopywać się, by wydostać się na ulicę.W stolicy okręgu, Pickax, nie jest niczym nadzwyczajnym zobaczyć narty biegówki w centrum handlowym miasta.Jeśli lotnisko jest zamykane – a bywa tak często – Moose County staje się wyspą śniegu i lodu.Wszystko zaczyna się w listopadzie od nawałnicy, którą mieszkańcy nazywają „wielką”.Wieczorem piątego listopada Jim Qwilleran odpoczywał w swojej wygodnie urządzonej bibliotece w towarzystwie przyjaciół.Panował błogi nastrój, bo wszyscy zjedli dobry obiad, na który gospodyni przygotowała zupę z małży i eskalopki cielęce a la Casimir.Pan domu włożył do kominka pachnące kłody jabłoni, a płomień rzucał tańczące esy-floresy na oprawne w skórę książki, które zapełniały cztery ściany półek biblioteki.Spod zacienionych lamp padał złoty blask oświetlający skórzane meble i dywany z Buchary.Qwilleran, mężczyzna w średnim wieku, słusznej postury i z krzaczastym wąsem, usiadł przy swoim starym angielskim biurku i na jednym z wielu małych przenośnych odbiorników rozmieszczonych w domu nastawił prognozę pogody, nadawaną w radiu o godzinie dwudziestej pierwszej.–Chłodniej wieczorem, ze spadkami temperatury o blisko piętnaście stopni – przewidywał meteorolog stacji PKX FM.– Silne wiatry zapowiadające śnieg wieczorem i jutro podczas dnia.Qwilleran zgasił radio.–Jeżeli nie macie nic przeciwko temu – rzekł do pozostałych dwóch przyjaciół – chciałbym wyjechać z miasta na kilka dni.To już sześć miesięcy, odkąd ostatnim razem wyjechałem na Niziny, i moi kumple w wydawnictwie myślą, że nie żyję.Pani Cobb będzie podawała wam posiłki, a ja mam nadzieję wrócić przed opadami śniegu.Po prostu trzymajcie za mnie łapy.Dwie pary brązowych uszu obróciły się nagle na to zawiadomienie.Dwie brązowe maski z długimi białymi wąsami i niesamowicie niebieskie oczy odwróciły się od płonącego drewna i skierowały w stronę mężczyzny siedzącego przy biurku.Im więcej mówisz do kotów, powiedziano kiedyś Qwilleranowi, tym mądrzejsze się one stają.Okazjonalne powiedzenie „miły kotek” nie daje wymiernego efektu.Wymagana jest inteligentna konwersacja.Ta teoria wyraźnie się sprawdzała.Para syjamskich kotów na dywanie przed kominkiem zareagowała, jak gdyby dokładnie rozumiała, co do nich mówił.Yum Yum, przymilna mała kotka, wpatrzyła się w niego z wyrzutem.Koko, przystojny i umięśniony kocur, podniósł się z miejsca, na którym wylegiwał się w dostojnej lwiej pozie, podszedł sztywno do biurka i zamiauczał przeraźliwie: – Miau-au-AU!–Spodziewałem się trochę więcej zrozumienia i rozwagi – stwierdził ich opiekun.Qwilleran, który był w wieku około pięćdziesięciu lat, zmagał się z wyjątkowym kryzysem wieku średniego.Dotychczasowe życie spędził w wielkich metropoliach, a teraz został mieszkańcem trzytysięcznego miasta Pickax.Po karierze zapracowanego dziennikarza, kiedy radził sobie mimo skromnej pensji, teraz był milionerem albo i nawet miliarderem.Nie bardzo był pewien, kim.W każdym razie został jedynym spadkobiercą fortuny Klingenschoenów, powstałej w Moose County w dziewiętnastym wieku.Spadek składał się między innymi z rezydencji przy Main Street, służby w liczbie trzech osób, garażu na cztery samochody i limuzyny.Czuł się jednak nieswojo w nowym życiu, choć minął już ponad rok.Gdy był reporterem, martwił się głównie o to, by odtworzyć zdarzenie, sprawdzić fakty, zdążyć na czas i zabezpieczyć źródła.Teraz jego głównym zmartwieniem, podobnie jak i innych w Moose County, zdawała się być pogoda, szczególnie w listopadzie.Qwilleran szarpał wąsy w zamyśleniu, trochę zmartwiony negatywną reakcją kotów na jego oświadczenie.–Trudno – rzekł.– Nie ma wyboru, muszę jechać.Arch Riker odchodzi na emeryturę z „Daily Fluxion”, a ja w piątek wieczór mam być gospodarzem na jego pożegnalnym przyjęciu.W czasach, kiedy prowadził oszczędny, kawalerski styl życia w jednopokojowym mieszkaniu, nigdy nie pragnął pieniędzy czy innych dóbr, choć trzeba przyznać, że pośród swoich kolegów nie uchodził za zbyt hojnego.Kiedy w końcu przebrnął z trudem przez postępowanie spadkowe, dzięki któremu otrzymał majątek Klingenschoenów, sprawił im niemałą niespodziankę, ponieważ zaprosił całą załogę „Daily Fluxion” na obiad w klubie prasowym.Zaplanował, że weźmie ze sobą gościa: Juniora Goodwintera, młodego redaktora naczelnego „Pickax Picayune”, jedynej gazety w Moose County.Wybrał numer redakcji.–Cześć, Junior! Czy nie chciałbyś powygłupiać się przez parę dni i polecieć na Niziny na przyjęcie? Ja zapraszam.Koktajle i obiad w klubie prasowym.–Och, super! Nigdy nie widziałem klubu prasowego, tylko na filmach – odparł dziennikarz.– Czy moglibyśmy także odwiedzić redakcję „Daily Fluxion”?Junior wyglądał i ubierał się jak licealista, okazując przy tym dziecinny entuzjazm, który był czymś niezwykłym u dziennikarza ze stopniem i wyróżnieniem państwowego uniwersytetu.–Możemy skoczyć na mecz hokeja, a także na kilka innych pokazów – powiedział Qwilleran – ale będziemy musieli pilnować prognozy pogody i wrócić, zanim spadnie śnieg.–Jest tam front niżowy przesuwający się w dół od strony Kanady, ale myślę, że jesteśmy na razie bezpieczni – odparł Junior.– Z jakiej okazji jest przyjęcie?–To zabawa z okazji odejścia Archa Rikera na emeryturę, i powiem ci od razu, co chcę, żebyś zrobił: weź torbę sprzedawcy gazety „Picayune” i sto egzemplarzy ostatniego numeru.Po obiedzie powiem kilka słów o Moose County i o „Picayune”, to będzie sygnał dla ciebie, żeby zacząć rozdawać gazety [ Pobierz całość w formacie PDF ]

© 2009 Każdy czyn dokonany w gniewie jest skazany na klęskę - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates