[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wróciłam i zobaczyłam Samuela dającego Adamowi pięć dolarów.- Mówiłem ci, że to odgadnie - powiedział Adam zadowolony z siebie.- Dobrze- powiedziałam - możesz tym zapłacić Jesse.Powiedziała mi, że idziemy na kręgle.Muszęznaleźć lepszego szpiega.Uśmiechnął się, a ja musiałam pracować, aby utrzymać twarz zirytowaną.Co ciekawe, biorąc poduwagę jego twarz, nie było to piękno uśmiechu Adama, który zachwycał mnie kiedy się uśmiechałmimo iż był spektakularny.To była wiedza, że doprowadzę go do uśmiechu.Adam nie jest podatnyna.zabawę, z wyjątkiem mnie.- Hej, Mercy - Powiedział Samuel jak Adam otworzył drzwi.Odwróciłam się do niego i dałam buziaka w czoło.- Będziesz zachwycona - dziwne zdanie przykuło moją uwagę, ale nie było nic dziwnego w tym, copowiedział dalej - Mam zmianę na ostrym dyżurze.Prawdopodobnie nie będę widział, kiedywrócisz- Spojrzał na Adama, spotkanie oczu w męsko-męskim wyzwaniu zwęziło Adama wzrok -Zaopiekuj się nią.- Potem pchnął nas i zamknął drzwi zanim Adam mógł obrazić się na zawołanie.Po dłuższej chwili Adam zaśmiał się i potrząsnął głową - Nie martw się - powiedział wiedząc, że innywilk słucha go za drzwiami - Mercy potrafi o siebie zadbać.Ja tylko sprzątam bałagan później.Jeśli nie obserwowałabym jego twarzy nie zobaczyłabym fałszu na jego ustach.Jakby bardzo niepodobało mu się to co mówił.Nagle uświadomiłam sobie.Podoba mi się tym, kim jestem, ale wielu ludziom nie.Jestemmechanikiem.Pierwsza żona Adama miała opływowe kształty a ja głównie mięśnie.Nie bardzokobieca, moja matka tak lubiła narzekać.A potem były te dziwactwa, które były następstwemgwałtu.Adam wyciągnął rękę do mnie i schował w swojej.Był dobry w proszeniu o mój dotyk.Nie dotykając mnie pierwszy.Spojrzałam na nasze splecione ręce, schodząc w dół po schodachganku.Myślałam, że jestem coraz lepsza, że mimowolnie zmrużę oko, i strach odchodzi.Przyszło mido głowy, że może po prostu czuł się lepiej pracując nad moimi obawami.- Co się stało? - zapytał kiedy zatrzymaliśmy się obok jego wozu.Było tak nowe, że były jeszcze naklejki na oknach na tylnich siedzeniach.Miał zastąpić jego SUV-apo tym jak jeden z jego wilków wgniótł zderzak broniąc mnie a następnie powodując wypadek gdylodowy elf (trąbiący ogromny nieczłowiek) gonił mnie i spadł z budynku na auto.- Mercy - Zmarszczył brwi patrząc na mnie - Nie jesteś mi nic winna za przeklęta ciężarówkę.Jego dłoń wciąż trzymała moją, a ja miałam chwilę by uświadomić sobie, że nasza niestała więźdała mu wgląd w to, co myślałam, zanim wizja rzuciła mnie na kolana.BYŁO CIEMNO, ADAM SIEDZIAŁ PRZED KOMPUTEREM w biurze w swoim domu.Piekły go oczy, ręcebolały a kręgosłup zesztywniał od wielogodzinnej pracy.Jego dom był cichy.Aż za cichy.Nie było żony, którą trzeba bronić przed światem.Od dawna już nieczuł do niej miłości, niebezpiecznie jest kochać kogoś, kto nie odwzajemnia tego uczucia.Byłżołnierzem zbyt długo by celowo wystawiać się na niebezpieczeństwo bez dobrego powodu.Onakochała jego pozycję, jego pieniądze, jego siłę.Kochałaby je jednak bardziej gdyby należały dokogoś, kto robił to, co mu kazała.Nie kochał jej, ale uwielbiał o nią dbać.Kochał kupować jej drobne prezenty, kochał samą ideężony.Utrata jej była nieprzyjemna; utrata córki o wiele, wiele gorsza.Jesse wszędzie dookoła wścibiałaswój nos i dodawała otuchy, a jej nieobecność była… trudna.Jego wilk był niespokojny.Wilk,stworzenie chwili.Nie było sposobu by pocieszyć go wiedzą, iż Jesse wróci tu na wakacje.Nie, żebyrównież czerpał z tego wiele otuchy.Próbował, więc zatracić się w pracy.Ktoś zapukał do tylnych drzwi.Odepchnął fotel w tył i musiał zatrzymać się na chwilę.Wilk był zły, że ktoś ośmielił się naruszyćjego sanktuarium.Nawet stado, w ciągu tych kilku minionych dni, nie miało na tyle odwagi byzbliżyć się do niego w jego domu.Zanim doszedł do kuchni, miał go już w większości pod kontrolą.Szarpnięciem otworzył tylne drzwioczekując, że zobaczy za nimi jednego ze swych wilków.Ale to była Mercy.Nie wyglądała na zadowoloną, lecz z drugiej strony rzadko, kiedy taka bywała, gdy musiała z nimrozmawiać.Była twarda, niezależna i niezbyt szczęśliwa, gdy w jakikolwiek sposób mieszał się do tejniezależności.Dużo czasu upłynęło od momentu, gdy ktoś rządził nim w sposób, jaki ona to robiła.Lubił to, bardziej niż wilk, który był Alfą przez ponad dwadzieścia lat i zdawał się to lubić.Pachniała starym olejem samochodowym, jaśminowym szamponem, który używała w tymmiesiącu oraz czekoladą.Chociaż to ostatnie mogło pochodzić z ciastek na talerzu, który mupodała.- Proszę – powiedziała sztywno.I zrozumiał, że to nieśmiałość ściągała do siebie kąciki jej ust.- Czekolada zazwyczaj pozwala mi odzyskać równowagę, gdy życie kopie mnie w zęby.Nie czekała aż coś odpowie, po prostu odwróciła się i pomaszerowała do swojego domu.Zabrał ze sobą ciastka z powrotem do biura.Po kilku minutach zjadł jedno.Czekolada, ciemna igruba, rozlała mu się po języku, jej gorycz łagodziła grzeszna wręcz dawka brązowego cukru orazwanilii
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 Każdy czyn dokonany w gniewie jest skazany na klęskę - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates