[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tam niewątpliwie mieściła się kwatera główna.Sten zadziwił się po raz drugi, gdy grawisanie wylądowały właśnie przed tymi gmachami.Wtedy Sten przypomniał sobie inną podstawową zasadę i zaklął w duchu.Wszystkie kursy wojskowe zaczynają się od mielenia uczniów na proszek, z którego potem lepi się pożądany kształt.Na pewno instruktorzy zaraz zademonstrują ten proces na jakimś nieszczęsnym rekrucie.Jednym z nich był potencjalnie Sten.Pospiesznie rozpiął mundur i zdjął baretki.W tym miejscu raczej nie należało chwalić się odznaczeniami.Tym bardziej że Sten miał ich zdecydowanie za wiele jak na młodego oficera.Wepchnął baretki do kieszeni w chwili, gdy pokrywa grawisań otworzyła się z trzaskiem, a podoficerowie o wściekłych minach zaczęli wyrykiwać rozkazy.- Szybciej, szybciej, szybciej! Co się tak ślimaczycie? Chcę widzieć, jak wam tyłki fruwają!Rekruci chwycili worki marynarskie i zaczęli skakać posłusznie przez burty grawisań.- Ty! Tak, ty! - wrzasnął jeden z podoficerów.- Uruchom mózgownicę! Na ziemię! Pompki!O, Panie!, myślał Sten, kiedy gramolił się z sań.Znowu jestem na unitarce.Nawet okrzyki są identyczne.A ten bosmanmat, gdyby nie płeć, mógłby być sobowtórem.jak jej tam? Tak.Carruthers.- Ustawić się w trzy rzędy, ale już! Wyrośnięte osły po mojej lewej, karły z prawej.Sten, nie po raz pierwszy był wdzięczny losowi, że jest nie za duży, ale też i nie za mały.Podoficerowie w końcu zmęczyli się wydawaniem rozkazów.Sten uważał, że poszło mu nieźle.Musiał zrobić tylko jakieś pięćdziesiąt przysiadów.Bosmanmaci znaleźli sobie inne ofiary, znacznie bardziej nadające się do dręczenia.- Kursanci.baaaczność! Na prawooo.patrz! Naprzód marsz! - rozległa się komenda.Teraz Sten bardzo się cieszył, że wszyscy zostali poddani rekruckiej obróbce.Wolał nie myśleć, co by się stało, gdyby któryś z kandydatów zmylił krok.Kazano im iść na centralny plac, a potem zatrzymać się przed podestem.Z pobliskiego budynku wyszedł wysoki, chudy mężczyzna i energicznie ruszył ku podwyższeniu.Prezentował się jak stereotypowy jednogwiazdkowy admirał, komendant szkoły.I był nim.Z pewnością miał długi staż jako pilot i bez wątpienia latał na wszelkich rodzajach statków kosmicznych, jakie imperium wystawiało w rozmaitych orężnych potrzebach.Głos komendanta bardziej jednak pasował do tenora operowego niż do marsowej postaci dowódcy.Gdy admirał Navarre już się przedstawił, Sten zatopił się we własnych myślach.Wiedział, że po prezentacji komendant wygłosi mowę, jakiej muszą wysłuchać wszyscy uczniowie szkół wojskowych.Każdy przełożony zawsze mówił to samo: „Witajcie.Zamierzamy przeprowadzić intensywny trening.Mogą się wam nie spodobać nasze poczynania, ale my wiemy, co jest dobre.Ci z was, którzy dostosują się do panującego tu systemu, nie będą mieli kłopotów.Inni zaś.Przestrzegamy ścisłej dyscypliny.Jeśli jednak ktokolwiek uzna, że jest traktowany niesprawiedliwie, to moje biuro zawsze jest otwarte”.Ble, ble, ble.Pierwsza faza kursu lotniczego polegała na selekcji.Chodziło przede wszystkim o bezbłędne ustalenie, czy poszczególni kandydaci mają autentyczne predyspozycje do latania.Już wcześniej ów etap cieszył się sławą niepospolitego sita.A teraz admirał Navarre poinformował zgromadzonych, że w związku z niepomyślną sytuacją polityczną, pierwsza faza zostanie zintensyfikowana.Fajnie jak cholera, pomyślał Sten.Kursantom nakazano usunięcie naszywek z pagonów.Od tej chwili do członków kursu będzie się zwracało wyłącznie per „kandydat”.Ho, ho.Sten miał niejakie pojęcie o innych tytułach, jakimi ich tu uraczą: dupele, drakh, sukinsyn, i wiele, wiele innych, wyraźnie zakazanych przez imperialne regulaminy.Tyle wartych uwagi informacji było zawartych w przemówieniu.Umysł Stena napominał go, że teraz jest tylko kandydatem.Nie komandorem, nie eksdowódcą imperialnej straży przybocznej, ani specjalistą od operacji przeprowadzanych przez Sekcję Modliszki.W rzeczy samej, musiał nawet zapomnieć o swoim stopniu oficera.Myśl jak rekrut, młody Stenie.Może to ci ułatwi życie.Sten miał raczej obojętny stosunek do pomysłu, żeby zostać pilotem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 Każdy czyn dokonany w gniewie jest skazany na klęskę - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates