[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wtedy31zrozumiem, że ci rycerze, dzierżący tarcze i miecze pokrytemałżami, pełnią wartę przy czarnym cadillacu.Powoli, z szacunkiem, pokornie, jakbym prosił strażnikówo pozwolenie, podejdę do limuzyny, otoczonej płynącą niewiadomo skąd fosforyzującą poświatą.Pociągnę za klamkę,lecz pokryty od góry do dołu omułkami i jeżowcami pojazdnie wpuści mnie do środka, nie odsuną się szczelnie zamknię-te zielonkawe szyby.Wtedy wyjmę z kieszeni długopis i mo-zolnie zacznę zdrapywać z nich zielony osad glonów.O północy, w przerażającej, a jednocześnie magicznejciemności, zapalę zapałkę i wewnątrz, w odblasku niklowa-nych liczników, wskaźników i zegarów, ujrzę na przednichsiedzeniach bandytę i jego ukochaną, dwa szkielety obejmu-jące się upierścienionymi palcami i ramionami zdobnymiw bransoletki.Nie tylko kości ich szczęk, ale całe czaszkizrosły się w wiecznym pocałunku.Gdy zapałka zgaśnie, nie zapalę drugiej, ale odwrócę sięi zacznę wspinać z powrotem ku światłom miasta, myślącsobie, że w chwili klęski nie ma piękniejszego sposobu naspotkanie śmierci, i przepełniony bólem zawołam do odległejukochanej: moja najdroższa, moja śliczna, moja bolesna, otonadchodzi katastrofa, przyjdź do mnie, gdziekolwiek jesteś— w biurze pełnym papierosowego dymu, w kuchni pachną-cej praniem i cebulą czy w zmiętej pościeli błękitnej sypialni— gdziekolwiek jesteś, przyjdź, już czas; zaciągnijmy zasłonyi w ciszy pogrążonego w półmroku pokoju zapomnijmy o zbli-żającej się strasznej katastrofie; obejmując się mocno, z całychsił, razem czekajmy, aż nadejdzie śmierć.3.POZDROWIENIA DLA RUYIDziadek mój nazywał to „rodziną".Rainer Maria Rilke, Maltę.Pamiętniki Malte-Lauridsa Bridgge(przeł.Witold Hulewicz)Rano tego dnia, gdy żona go zostawiła, Galip, z gazetą pod pa-chą wdrapując się po schodach prowadzących do kancelaruw jednym z hanów* na zboczu wzgórza Babiali, przypomniałsobie zielony długopis wrzucony w toń Bosforu podczas jed-nej z owych przejażdżek łodzią, na które matki zabierały jegoi Ruyę, gdy chorowali na świnkę.Tego samego dnia wieczo-rem, oglądając z uwagą pożegnalny list pozostawiony przezżonę, pomyślał, że długopis, którym go napisała, musiał byćtaki sam.Tamten długopis dwadzieścia cztery lata wcześniejpożyczył mu na tydzień Celal, widząc, jak bardzo się Galipo-wi podoba.Gdy dowiedział się o utracie długopisu, spytał,w którym miejscu się to stało, i wysłuchawszy opowieścio łódce i Bosforze, oświadczył: „Skoro wiemy, gdzie wypadłza burtę, nie jest stracony na zawsze!".Przekraczając prógbiura, Galip przypomniał sobie opis „dnia katastrofy", któryprzeczytał tego ranka, i zdziwił się, że do zeskrobania z szyb* Hart — budynek mieszczący różnego rodzaju biura i sklepy.33czarnego cadillaca warstwy pistacjowozielonych glonów Ce-lal zamierzał użyć nie tego długopisu, ale innego, wyjęte-go z kieszeni.Jego ulubionym chwytem, przy każdej okazjiz upodobaniem stosowanym w felietonach, było zestawianieprzedmiotów z niedawnej przeszłości z tymi pochodzącymisprzed stuleci — na przykład bizantyjskich monet z wizerun-kiem Olimpu z kapslami od oranżady Olimp.Oczywiście,o ile pamięć nie zaczęła go zawodzić — co sugerował podczasjednego z ich ostatnich spotkań.„Gdy ogród pamięci zaczynajałowieć — oświadczył owego wieczoru — człowiek trzęsiesię nad ostatnimi drzewami i różami, jakie mu pozostały.W obawie, że uschną i obumrą, od rana do wieczora starasię je podlewać, dba o nie czule.I ja tak robię, powtarzamsobie wciąż: Muszę pamiętać, muszę pamiętać, nie wolnomi zapomnieć!".Od Celala Galip dowiedział się, że rok po tym, jak Vasifwrócił z akwarium w objęciach, a stryj Melih pojechał doParyża, Ojciec i Dziadek udali się do kancelaru adwokackiejstryja, załadowali papiery oraz meble na wóz i przewieźlido Niszantaszi, na strych kamienicy.Gdy stryj doprowadził dobankructwa firmę handlującą suszonymi figami, prowadzonąw Izmirze wraz z teściem, i zamieszkał ze swą piękną żonąi Ruyą w Stambule, w obawie, że doprowadzi do upadkutakże rodzinne przedsiębiorstwo, cukiernię oraz aptekę, niezostał dopuszczony do interesów [ Pobierz całość w formacie PDF ]

© 2009 Każdy czyn dokonany w gniewie jest skazany na klęskę - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates