[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.– To moje dziecko? – zapytał bez zastanowienia.Anna, słysząc to, uspokoiła się natychmiast.Spojrzała na niego z chłodną pogardą w bladoniebieskich oczach, które wydawały się zimne nawet wówczas, gdy się uśmiechała, a teraz tchnęły epoką lodowcową, i wycedziła:– Nie, moje.Po czym wzięła torebkę i wyszła z mieszkania.Marian natomiast nadal stał w miejscu jak kretyn, idiota i debil jednocześnie, w dodatku niemota i paralityk, i gapił się na drzwi, za którymi zniknęła cała jego przyszłość.Magda zostawiła swoje małe, czarne auto na podziemnym strzeżonym parkingu w centrum miasta, zdecydowawszy się iść do restauracji pieszo.I tak była już spóźniona na spotkanie z wieloletnim chłopakiem, a swojego maleństwa za nic w świecie nie porzuciłaby na pastwę poznańskiego złodziejskiego światka.Nie dość więc, że dotarła do restauracji jakieś półtorej godziny po umówionej godzinie spotkania, to dopiero przed wejściem do lokalu zorientowała się, że jej strój może nie całkiem pasować do tego miejsca.Legginsy ze wstawkami ze skóry, czarna, asymetrycznie skrojona tunika, buty nabijane ćwiekami i nakładane na ramiona bransolety w kształcie wijących się węży były dla Magdy codziennością, dla personelu knajpki jednak niekoniecznie.Makijaż miała dziś raczej skromny.Rysunki robione henną lub eye-linerem, które zwykle zajmowały część twarzy, ciągnąc się od łuku brwiowego przez kość policzkową aż do żuchwy lub obojczyka, raczej w stylu Louisa Royo niż matki Polki, tym razem ozdabiały tylko skronie i były to fantazyjne esy-floresy, zakończone smoczymi łbami w miniaturze.W czarne długie włosy miała wplecione rzemienie z monetami, taka stylizacja na starożytność w szerokim pojęciu tego słowa, czyli było tam wszystko, co tylko dała radę znaleźć i zawiązać.Jeden z kelnerów gapił się na nią jak zahipnotyzowany, gdy szła do stolika.Darek jednak nie był zaskoczony widokiem swojej dziewczyny, którą kochał nieprzerwanie już od kilku lat, i nie zniechęcało go kompletnie nic, nawet to, że sióstr Sucharskich jest aż pięć.Ani to, że czekał na Magdę ponad półtorej godziny, a ona nawet nie zadała sobie trudu, żeby włożyć sukienkę.Okazja miała być wyjątkowa, czego Natalia Magdalena Sucharska jeszcze nie wiedziała, nie wątpił jednak, że to również nie byłoby dla niej powodem, dla którego miałaby ubrać się bardziej konwencjonalnie.Kiedy dotarła do stolika i zobaczyła na nim bukiet pięknych czerwonych róż, spytała podejrzliwie:– Co to za okazja? Nie mam urodzin.Jakaś rocznica?– To nie urodziny.I nie rocznica.Usiądź, to…– Jak nie urodziny, to co? Podpadłeś? Nic o tym nie wiem.Zwykłe „przepraszam” też by wystarczyło, ale nie czekałbyś dwie godziny – dociekała, z uwagą lustrując Darka.Złotorude włosy miał staranie uczesane i chyba… tak, dobrze widziała, był u fryzjera! – Co jest grane?– Siadaj – zdenerwował się w końcu.Magda opadła na krzesło, splotła ręce na piersiach i rzuciła zirytowana:– Lepiej, żeby to była dobra wiadomość.– A nim zdążył się odezwać, dodała: – Chyba nie zamierzasz mnie rzucić? Na to miałeś dość czasu i wystarczyło się wyprowadzić.Nie musiałeś mnie tu zapraszać.No i to nie byłaby dobra wiadomość.Przynajmniej z mojego punktu widzenia, a złą wolałbyś przekazać mi na odległość, więc…– Czy możesz na chwilę się uciszyć?! Chcę się ożenić! – wybuchnął w końcu.Ostatecznie mężczyzna oświadcza się raz w życiu, przynajmniej on zamierzał, ale oczywiście z nią nic nie jest proste.– Aha… – bąknęła zaskoczona.– A z kim?– Z tobą, ty kretynko!W tym momencie przy stoliku znienacka pojawił się skrzypek, po nim kelner z butelką szampana i wtedy wszyscy goście spojrzeli w ich kierunku, a Magda… No cóż, Magda pierwszy raz w życiu spanikowała i uciekła.Goniło ją żałosne rzępolenie skrzypiec, gdy biegła ulicą.Darek wiedział, że nie pójdzie łatwo, ale taka reakcja zaskoczyła nawet jego.Z drugiej strony, nie poszło źle.Przynajmniej nie powiedziała „nie”.Adrian zajrzał do Tosi, która spała słodko jak mały ciemnowłosy aniołeczek, z kciukiem w buzi, zwinięta w kłębuszek, i posapywała przez sen.Naciągnął na nią rozkopany kocyk, sprawdził, czy elektroniczna niania działa, i wrócił do sypialni.Nie zdążył się położyć, gdy na zewnątrz rozległ się pisk opon.– Sprawdzę – powiedział do Natalii, którą nieoczekiwany dźwięk wytrącił ze snu i oszołomiona usiadła na łóżku.– OK.– Ziewnęła i położyła się na powrót, ale natychmiast głośne trzaśnięcie drzwiami poderwało ją do pozycji siedzącej.Już rozbudzona powiedziała: – To któraś z Natalii.Coś się musiało stać.– Zaniepokojona pobiegła za Adrianem.Na schodach wpadli na Natę, równie przejętą jak oni.Na dole stała Anna, z zapuchniętymi oczami, blada jak śmierć, rozczochrana, w pogniecionych spodniach.– Wybaczcie, że o tej porze, ale obawiam się, że pewne okoliczności zmusiły mnie do bezzwłocznego powrotu do domu – oświadczyła dramatycznie.– Pozwolicie, że udam się do siebie.Nie czekając na odpowiedź, minęła ich i poszła na górę.Adrian, Natalia i Nata patrzyli za nią zaskoczeni, po czym spojrzeli na siebie z niedowierzaniem.– Czy ona miała poobgryzane paznokcie? – spytała z wahaniem Nata, nie wierząc własnym oczom.– Też to zauważyłam.– Natalia ze zdenerwowania zaczęła obgryzać własne.– Myślicie, że coś się stało? – Adrian zdał sobie sprawę z absurdalności tego pytania w chwili, w której je zadał, ale było już za późno, słowa wyszły z jego ust i nie chciały się cofnąć.Obie siostry popatrzyły na niego z politowaniem.Nata otworzyła usta, by to odpowiednio skomentować, ale wtedy znów rozległ się warkot nadjeżdżającego auta, więc zamiast coś powiedzieć, otworzyła drzwi, by sprawdzić, kogo jeszcze przyniosło.Przed dom zajechał mały, śliczny, czarny opel Magdy.Samochód zatrzymał się na wprost schodów.Długowłosa brunetka wysiadła i bez słowa weszła do domu, zatrzas­kując za sobą drzwi z siłą, która przyprawiła futryny o drżenie.Adrian zerknął w górę zaniepokojony, czy Tosia nadal śpi i pozwoli mu spędzić kilka miłych chwil z jej matką.Noc stawała się całkiem interesująca, choć nie tak, jak by sobie tego życzył.– Co się dzieje? – zawołała za nią Natalia, ale siostra minęła ją bez słowa i śladem Anny zmierzała na piętro, gdzie znajdował się również jej pokój [ Pobierz całość w formacie PDF ]

© 2009 Każdy czyn dokonany w gniewie jest skazany na klęskę - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates