[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.To musiało być dla niego piekło.— Z tego, co wspominał, można wnioskować, że nie było mu łatwo.Cochran pokręcił głową.— Biedny dupek.No cóż, wierzę, że zrobisz wszystko, co w twojej mocy.— Postaram się — zapewnił go Doug.— Dzięki za twój czas.Jerry Cochran odprowadził go do recepcji, potem Doug ruszył do wind.Stojąc w holu, nie przestawał myśleć o rodzicach Cohena.Nie był Żydem, ale wiedział, o kim mowa.Rabin był wyjątkowo aktywny i jego nazwisko często przewijało się w mediach w związku z prawami obywatelskimi, protestami antywojennymi i innymi kwestiami politycznymi.Miał uczucie, że rabin mógł pomóc w tej sprawie, ale zgadzał się z Jerrym Cochranem.Jeśli Jacob zabroni mu kontaktować się z jego rodzicami, będzie musiał uszanować wolę swojego klienta.Postanowił od razu udać się do aresztu i spróbować nakłonić Jacoba do zmiany zdania.♦ ♦ ♦Jacob kategorycznie zaprzeczył, jakoby Solomon i Valerie Cohen byli jego rodzicami.Kiedy Doug zasugerował, że skoro nie są spowinowaceni, to może się z nimi zobaczyć, Jacob wpadł w szał.Tak długo wypluwał z siebie wersety dotyczące Judasza Iskarioty i innych słynnych zdrajców, aż Doug dał mu słowo, że się z nimi nie skontaktuje, wszystko po to, żeby go tylko uciszyć.Wychodząc z aresztu, Doug czuł, że pęka mu głowa.Było jeszcze za wcześnie na lunch, więc udał się do prokuratury, żeby zapoznać się z oskarżycielem prowadzącym sprawę.Przy odrobinie szczęścia mógłby wynegocjować jakiś układ, który pozwoliłby Jacobowi uniknąć więzienia.Jeśli tylko prokurator był rozsądnym gościem.Zapytana o nazwisko prokuratora, sekretarka musiała skontaktować się z asystentem z działu przestępstw seksualnych.— Sprawę prowadzi Hannah Graves — poinformowałago.— Zobaczę, czy jest wolna.Szanse na ugodę rozwiały się.Doug nigdy nie stawał przeciwko Graves, ale wśród adwokatów miała okropną reputację.Dziesięć minut później wkroczyła do poczekalni z uśmiechem samozadowolenia przylepionym do twarzy.— Witam.— Wyciągnęła rękę na powitanie.— Nie przypominam sobie, żebyśmy spotkali się wcześniej.— Zgadza się.— Trochę pomagałam w sprawie Raymonda Hayesa — powiedziała Graves.Dougowi nagle zrobiło się niedobrze.Zastanawiał się, czy Graves wspomniała o tym, żeby wyprowadzić go z równowagi, czy była zwyczajnie nieczuła.— Pech, no nie? — dodała, kłamiąc jak z nut.Podniosłabarierkę odgradzającą poczekalnię od biur prokuratorskich.—Zapraszam.Doug podążył za nią wzdłuż wąskiego korytarza, który kończył się rozległą, otwartą przestrzenią biurową.Biura starszych rangą prokuratorów ulokowane były wzdłuż ścian, podczas gdy zastępcy i pomoc biurowa musieli dzielić centrum pomieszczenia z pokojem konferencyjnym.Niewielka i zawalona teczkami kabina Graves znajdowała się przy wewnętrznej ścianie.Większość powierzchni zajmowały półki z kodeksami stanu Oregon, książkami prawniczymi oraz formularzami Sądu Najwyższego i Sądu Apelacyjnego.Jedynymi dekoracjami na ścianach były oprawione dyplomy ze studiów.Doug nie dostrzegł żadnych zdjęć rodzinnych czy jakichkolwiek osobistych przedmiotów.— A więc reprezentuje pan Jacoba Cohena — stwierdziłaGraves, kiedy już usiedli, — Wcale mnie to nie dziwi, że znowu wpakował się w kłopoty.W zasadzie byłam pewna, że jeszcze go spotkam.— Była pani w zespole oskarżającym w sprawie usiłowania gwałtu?— Zgadza się.— No cóż, tym razem chodzi o zwykłe niedopełnienie formalności, a Jacob ma dobre usprawiedliwienie.— Jasne, ale wolę uprzedzić pana, że nie będzie żadnej ugody.— Dlaczego? — zapytał Doug zdumiony jej nieustępliwością.Graves rozparła się w fotelu, wzięła z biurka długopis i zaczęła się nim bawić.— Jacob Cohen jest niebezpiecznym i nieprzewidywalnym maniakiem, który nienawidzi kobiet.W więzieniu nie ma kobiet.Kiedy Cohen znajdzie się za kratkami, kobiety w naszym stanie będą bezpieczniejsze.Mam zamiar zrobić wszystko, co w mojej mocy, żeby go tam wysłać.— A jeśli jest niewinny?— Widziałam formularz rejestracyjny, który został do niego wysłany.Jest pusty.To znaczy, że się nie zarejestrował, a jeśli nie dopełnił obowiązku, to jest winny.— Jacob był w tym czasie bezdomny — wyjaśnił cierpliwie Doug.— Nie miał adresu pocztowego, więc jego pocztę odsyłano do wydziału zwolnień warunkowych i nadzoru kuratoryjnego.Jacob nigdy nie otrzymał listu z formularzem.Ktoś w biurze odesłał go przez pomyłkę.— Kto? — rzuciła mu rękawicę Graves.— Tego jeszcze nie wiem.— Więc to niepotwierdzona historyjka.— Graves nieustannie obracała długopis w palcach.— Zresztą nawet jeśli nie dostał tego listu, to i tak nic z tego nie wynika.Kodeks mówi wyraźnie, że ma obowiązek się zarejestrować.To jego sprawa i nie może zwalać winy na urząd pocztowy czy wydział zwolnień warunkowych.Uśmiechnęła się szyderczo.Biorąc pod uwagę, że pański klient jest znakomitym świadkiem, być może wzbudzi współczucie ławy przysięgłych.Może przekona ją, że jest ofiarą feministycznego spisku.Próbował już tego w poprzednim procesie, ale praktyka czyni mistrza.Doug zorientował się, że nic tutaj nie wskóra, więc wstał.— Dzięki, że poświęciła mi pani czas.Spotkamy się pewnie w sądzie.Nie podniosła się.— Absolutnie.— Uśmiechnęła się złośliwie.— Nie mogęsię już doczekać.CZĘŚĆ DRUGAGANGSTER5Telefon na nocnym stoliku Bernarda Cashmana zadzwonił o drugiej trzydzieści dziewięć.W kilka sekund po odłożeniu słuchawki w pełni rozbudzony Cashman był już w łazience.Nawet przez chwilę nie czuł złości, że obudzono go w środku nocy.Uwielbiał takie telefony.Zawsze oznaczały, że czeka na niego nowe miejsce zbrodni i nowa ofiara wymagająca pomszczenia.Włączył ekspres, który trzymał obok umywalki.Dzbanek kawy z egzotycznej mieszanki, którą zamawiał w delikatesach na Hillside, będzie czekał, jak tylko Cashman przygotuje się do wyjścia.Po szybkim prysznicu włożył koszulkę, spodnie bojówki z kilkoma kieszeniami z boku i buty trekkingowe.Napełnił termos wrzątkiem i zbiegł na dół do przedpokoju, gdzie przywdział wiatrówkę, a blond włosy schował pod baseballówką z logo Seattle Mariners.Zawsze dbał o to, żeby nie zanieczyścić miejsca zbrodni swoimi włosami.Ślady zostawiane przez policję, pogotowie ratunkowe, przypadkowych przechodniów, a czasem nawet techników laboratoryjnych były jego największym zmartwieniem.Służbowym samochodem, jaki zapewniało mu laboratorium, był potężny ford pickup.Łopaty, kilofy, wykrywacz metali, odkurzacz i inne ciężkie narzędzia były umocowane ztyłu półciężarówki, na specjalnej metalowej platformie na rolkach [ Pobierz całość w formacie PDF ]

© 2009 Każdy czyn dokonany w gniewie jest skazany na klęskę - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates