[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zgodnie z poleceniem wkładam swój najlepszy garnitur i krawat.W Pjongjangu po północy nie jeżdżą taksówki, a pojazdy mechaniczne wymagają specjalnej nocnej licencji, żeby poruszać się po tej godzinie.Chociaż na dworze panują nieprzeniknione ciemności, wskakuję na rower i pedałuję do pracy.Rowery to jeden z głównych środków transportu, ale w przeciwieństwie do większości mój błyszczy nowością.Przysłał mi go krewny rezydujący za granicą.Na ulicach nie palą się latarnie.Cisza stolicy jest tak absolutna, że tylko wyczuwam obecność przechodniów, zanim zamajaczą przede mną ich mroczne sylwetki.Dostawy prądu są stale zagrożone, mimo że miasto obsługują dwie elektrownie.Starzejącą się Pjongjańską Elektrownię Termoelektryczną zbudowano w 1961 roku przy wsparciu ZSRR, a Wschodniopjongjańska Elektrownia Termoelektryczna powstała w 1989 roku, ale żadna nie produkuje dość energii, żeby jednocześnie zasilić więcej niż jedną dzielnicę.Dlatego prąd niczym wędrowny duch zatrzymuje się w poszczególnych częściach Pjongjangu na około cztery godziny dziennie.Jeden rejon miasta jest jednak zawsze oświetlony: Joong-gu, usytuowany w sercu Pjongjangu.To tam mieszczą się biura centrali partii, osiedla mieszkaniowe dla wysokich urzędników oraz budynki przeznaczone dla obcokrajowców, takie jak hotel Koryo.Moje miejsce pracy, Biuro 101 Departamentu Zjednoczonego Frontu (DZF), leży w sercu tej rozświetlonej dzielnicy.Kiedy zbliżam się do budynków, widzę, że jest tam jaśniej niż zwykle.Oświetlono teren, a także zwykłe stróżówki.Przekraczając bramę, wołam w duchu: Tak! Spotkam się z Generałem!Na dziedzińcu stoi co najmniej trzydziestu żołnierzy w ciemnomusztardowych mundurach osobistej straży Drogiego Przywódcy.Noszą charakterystyczne skórzane szelki w kształcie litery X, na których z obu stron zawieszono po pistolecie.Trzy beżowe furgonetki marki Nissan z zasłoniętymi szybami stoją jedna za drugą.Każda zmieści dwunastu pasażerów.Osobiście wita mnie sekretarz partii do spraw południowokoreańskich.Przy nim blednie prestiż pierwszego sekretarza, który dzwonił do mnie wcześniej.Sekretarz prowadzi mnie do dwugwiazdkowego generała z notatnikiem w dłoni, chyba nadzorującego operację.Pozostali żołnierze mówią do niego „towarzyszu wicedyrektorze”.Generał przelotnie mierzy mnie wzrokiem, po czym burczy:– Postawić go tam!Kiedy patrzę we wskazane miejsce, widzę ustawionych gęsiego najwyższych oficjeli w kraju z dziedziny stosunków międzykoreańskich: sekretarza partii do spraw południowokoreańskich Kim Yong Suna, pierwszego wicedyrektora DZF Im Tong Oka, dyrektora do spraw polityki DZF Chae Chang Guka, wicedyrektora do spraw polityki DZF Park Young Su oraz dwóch innych urzędników z Departamentu do spraw Pokojowego Zjednoczenia Ojczyzny.Atmosfera jest napięta.Widząc sześciu wpływowych ludzi ustawionych w rządku jak dzieci w szkole, czuję się niezręcznie na myśl o przywitaniu się z nimi.Staję na końcu kolejki.– Spotkamy się z Generałem?Kiedy szepcę te słowa do mężczyzny przede mną, rozlega się okrzyk:– Nie gadać! Zrozumiano?!Patrzę z oburzeniem na żołnierza i zamierzam zażądać, żeby odnosił się do mnie z większym szacunkiem, ale zły błysk w jego oczach szybko sprowadza mnie na ziemię.Towarzysz wicedyrektor kolejno sprawdza nasze dokumenty na swojej liście.W milczeniu wsiadamy do środkowego samochodu zgodnie z naszą pozycją na liście.Zajmujemy wskazane miejsca.Żołnierz, który nakrzyczał na mnie za szeptanie, wsiada jako ostatni.Myślałem, że potraktował mnie z góry, bo nie skończyłem jeszcze trzydziestki, teraz jednak słyszę, jak odzywa się grubiańsko nawet do oficjeli centrali partyjnej dwukrotnie starszych od siebie.– Nie odsuwać zasłon! Nie ruszać się z miejsc! Nie rozmawiać! – warczy.Jeszcze bardziej niepokojące niż jego zuchwałość jest to, że moi towarzysze pokornie przytakują.Wobec osobistej straży Drogiego Przywódcy nawet Kim Yong Sun i Im Tong Ok, dwaj z najwyżej postawionych urzędników w państwie, nic nie znaczą.Przez otwarte drzwi furgonetki patrzę, jak reszta żołnierzy wsiada do pozostałych samochodów.Wkrótce drzwi zostają zasunięte i włącza się silnik.Kiedy auto rusza, z nerwów skręca mnie w żołądku, ale wiem, że spotkanie z Drogim Przywódcą to cudowne, doniosłe wydarzenie.Grube brązowe zasłony zakrywają okna i odcinają nas od kierowcy.Nie mogąc wyjrzeć na zewnątrz, odczuwam lekką chorobę lokomocyjną.Po dwóch godzinach jazdy w milczeniu czuję ulgę, gdy wreszcie docieramy na stację kolejową.Dochodzi czwarta nad ranem.Wysiadamy.Kiedy odzyskuję orientację, uświadamiam sobie, że to Yongsung, stacja pierwszej klasy.W ponaddwudziestomilionowym państwie było dotąd tylko dwóch obywateli pierwszej klasy: Kim Il Song i Kim Dzong Il.Stacje pierwszej klasy przeznaczono wyłącznie do ich użytku.Po całym kraju są ich rozsiane dziesiątki.Dachy zakamuflowano na zielono, żeby trudno je było wykryć na zdjęciach satelitarnych.Na ziemi budynki są nieoznaczone, otaczają je natomiast wysokie mury i patrolują silnie uzbrojeni strażnicy.Stacja Yongsung znajduje się na północnych obrzeżach Pjongjangu.Zwykle droga z miejsca, z którego wyruszyliśmy, zajmuje niecałe pół godziny.Poznaję okolicę, ponieważ kilkakrotnie mijałem to miejsce.Z początku nie rozumiem, dlaczego podróż trwała tak długo, ale potem nie umiem powstrzymać uśmiechu, kiedy dociera do mnie, że furgonetki celowo jechały okrężną drogą, żeby nas zdezorientować.Przesiadając się z auta do pociągu, przechodzimy kolejne kontrole tożsamości.Pociąg specjalny przeznaczony na tę okazję różni się od zwykłych pociągów.Boki pomalowano na kolor trawy, a dach na biało.Z zewnątrz wagon wygląda na wykonany w Chinach: nad klamkami widnieje napis „Pekin” wymalowany jaskrawoczerwonymi chińskimi symbolami.Wewnątrz jednak zauważam rzucające się w oczy logo Mitsubishi, które zdradza, że tak naprawdę wagon pochodzi z Japonii.Fotele zastąpiono pojedynczymi łóżkami, a cały wagon nie ma ścian działowych, zapewne po to, żeby strażnicy mogli nas pilnować.Gdy rozpoczynamy podróż, żołnierz wyszczekuje zasady:– Nie dotykać zasłon.Koce są pod łóżkami.Przez całą podróż leżeć w łóżkach.Spać, dopóki pociąg się nie zatrzyma.Jak ktoś chce do ubikacji, to niech da nam znać.Kto złamie którąś z tych zasad, zostanie usunięty z pociągu.Natychmiast!Szczególny nacisk kładzie na to ostatnie słowo.Czuję, że jeśli wykonam jeden niewłaściwy ruch, zostanę wyrzucony z pociągu oraz z życia pełnego przywilejów.Przez długą nocną podróż nikt nie odzywa się ani słowem, nawet żeby pójść do toalety.Słychać tylko terkot kół na torach.Zamykam oczy, liczę rytmiczne uderzenia i bardzo staram się zasnąć.Pociąg specjalny wysłany po zaledwie siedmiu cywili zatrzymuje się około szóstej rano.Przyjechaliśmy do Galma, stacji pierwszej klasy w prowincji Gangwon.Gdy wysiadam z wagonu, powiew porannego powietrza na mojej twarzy jest odświeżający.Dociera do mnie, jak bardzo spięty byłem w obecności żołnierzy.Wyprzedza mnie dyrektor do spraw polityki DZF Chae Chang Guk, a przy tym trąca mnie łokciem i rzuca uśmiech.Jak małe dziecko nie umie ukryć podniecenia.Ponownie się przesiadamy – do kolejnej czekającej furgonetki [ Pobierz całość w formacie PDF ]

© 2009 Każdy czyn dokonany w gniewie jest skazany na klęskę - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates