[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Viktoria ArmstrongAmetysta7 wymiarPodziękowaniaTo nie byłoby możliwe, gdyby nie ludzie pozwalający mi marzyć.Dzięki temu, że wspierali mój pomysł, mógł powstać pierwszy tom 7 wymiaru.Dziękuję pierwszym czytelnikom: Ani Jóźwik, Kindze Konopko oraz Tomkowi Szklarskiemu za przekazanie cennych uwag oraz dodawanie mi wiatru w żagle.Ponownie składam podziękowania Tobie, Kingo, za fantastyczną okładkę.Dziękuję Katarzynie Wróbel za pozytywną recenzję i korektę, Mariuszowi za pomoc w promocji, moim córkom, które dzielnie znosiły wieczory z mamą stukającą w klawiaturę.Na koniec dziękuję wszystkim, których nie wymieniłam, a pewnie powinnam.Obiecuję, że odwdzięczę się w kolejnych tomach.INie wiadomo dlaczego od jakiegoś czasu słońca szybciej chyliły się ku zachodowi.Mimo ciepłej pory roku dni były znacznie krótsze niż w ubiegłych stuleciach.Królestwo, głównie w związku z anomaliami pogodowymi, zaczynało popadać w problemy finansowe.Najważniejszym produktem eksportowym Kotaliny były meferie.Aby jednak mogły rosnąć i pozwolić królowi oraz reszcie żyć z ich uprawy, dni musiały pozostać odpowiednio długie.Niestety, dzień w Kotalinie trwał już tylko dziewięć godzin, noc zaś dziewiętnaście.Długość dnia była niezmiernie ważna nie tylko ze względu na rolnictwo, ale również na zachowanie równowagi między istotami dnia i nocy.Z tego powodu na dworze po raz kolejny zebrała się Wielka Rada.Zasiadały w niej głowy wszystkich ras zamieszkujących Kotalinę: magowie, właściciele darów, metamorfomagowie, animagowie, driady, hobgoblini i niemagiczni.Atmosfera na sali obrad była bardzo ciężka, a opanowanie uczestników jedynie powierzchowne.Wszędzie dało się wyczuć zapach niepewności.Komnata, w której zebrało się to gremium, chroniona licznymi zaklęciami najwyższego poziomu, była dostępna tylko dla powołanych do niej członków.Każdy z nich otrzymał dekret nadający mu prawo do uczestniczenia w radzie, do którego dołączono indywidualne hasło, stanowiące przepustkę do zasiadania w tym elitarnym gronie.Niestety, ostatnimi czasy musieli je wypowiadać nazbyt często.Największym problemem rady było to, że mimo usilnych poszukiwań sprawcy zamieszania związanego ze skracającymi się dniami winnego nadal nie znaleziono.Kolejnym problemem było to, że granica Kotaliny z Mekaliami ostatnio nieswojo wibrowała.Czarne diamenty na wielkiej mapie w sali obrad pulsowały szarym światłem.Nie wróżyło to nic dobrego.Ametysta po raz pierwszy brała udział w spotkaniu rady.Siedziała spokojnie na jednym ze złocisto-szarych foteli, który, w momencie gdy znalazła się w pomieszczeniu, błysnął na niebiesko.Fotele rozpoznawały swoich gości, gdy tylko przekraczali próg komnaty.Tym samym wiedziała już, gdzie miała siedzieć.Mimo że przez lata studiowania w gildii i widziała już wiele pomieszczeń, to, które teraz obserwowała swoimi pełnymi blasku oczami, robiło na niej ogromne wrażenie.Ściany zostały ozdobione kwiatami oraz malowidłami przedstawiającymi wszelakie stworzenia, jakie zamieszkiwały jej świat.Na porozwieszanych obrazach widniało też sporo wymarłych gatunków, które w przypływie dobrego nastroju opowiadały historie swojego ludu.Pozostałe obrazy żyły własnym życiem, niestety nie można było z nimi rozmawiać, dopóki przy życiu pozostawali ich potomkowie.Podłoga w pomieszczeniu była przezroczysta, a chodząc po niej, miało się wrażenie, że stąpa się po najdelikatniejszym jedwabiu otulającym stopy.Po prawej stronie od obrazu, przez który dostała się do komnaty, stały stoły.Tak jak reszta mebli w pomieszczeniu miały magiczne właściwości.W chwili rozpoczęcia obrad ustawiały się w kole, jednocześnie dopasowując się do osób mających przy nich siedzieć.Właściwie każdy mebel optymalnie dostosowywał się wysokością, grubością lub szerokością do potrzeb użytkownika.Ametysta każdym zmysłem chłonęła nawet najmniejsze nowe doznanie.Jej oczy połyskiwały w promieniach ogników wiszących naokoło sali.Złoto dobywające się ze światła sprawiało, że wyglądała tajemniczo, a jej spojrzenie zdawało się wibrować.Drobne i smukłe dłonie były pokryte magicznymi znamionami, których nieokreślone kształty dodawały im uroku, a wypielęgnowane, pokryte magiczną barwą kameleona paznokcie zawsze napawały ją dumą.Jej matka od najmłodszych lat powtarzała, że ręce – a w szczególności paznokcie – świadczą o kobiecie.Używanie powłoki kameleona miało oczywiście swoje wady, bo lakier odbierał jej emocje i zmieniał kolor w zależności od tego, co czuła.Na szczęście, dla nowo poznanych potencjalnych wrogów nie było to czytelne, każda kobieta bowiem miała inną barwę określającą to samo uczucie.Gdyby jednak ktoś poznał Ametystę bliżej i miałby zamiar wyrządzić jej krzywdę, dłonie mogłyby się stać przyczyną jej śmierci, ponieważ zdradziłyby jej prawdziwe uczucia.No, ale czego się nie robi dla urody.Na środkowym palcu nosiła wielobarwny turmalin, który został jej nadany po ukończeniu gildii [ Pobierz całość w formacie PDF ]

© 2009 Każdy czyn dokonany w gniewie jest skazany na klęskę - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates