[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ni z tego, ni z owego stwierdziłam nagle, że Zdzich jest bez porównania przystojniejszy od Jędrka, więc niby dlaczego mam się kochać w mniej przystojnym?Przestawiłam uczucia jak nożem ciachnął, w jednym mgnieniu oka.Nie wykluczam, iż młodzieniec również podkochiwał się we mnie przez kilka dni, ale byłam smarkata, więc skłonność nie mogła być trwała.Nie szkodzi, wmówiłam ją w siebie bardzo porządnie, podbudowała moje przekonanie Lucyna, zwracając mi uwagę, że Zdzich w nowym krawacie specjalnie spaceruje pod naszymi oknami, pogrążyłam się błogo w ufnym szczęściu i po kolejnym roku przeżyłam klęskę straszliwą.Znów Lucyna, świeć Panie nad jej duszą, miała ślepy fart do moich wstrząsów.Już po wojnie spotkała byłych współmieszkańców i przywiozła wieść po prostu potworną, przyjechała z Ursynowa i oznajmiła, że Zdzich dostał szału na tle swojej narzeczonej Basi.Wielbi ją bez granic i w ogóle Romeo i Julia do pięt im nie sięgają.Cios to był okropny, grom z jasnego nieba, o mało się nie udusiłam ze zdenerwowania, szczególnie że musiałam symulować życzliwą obojętność, inaczej wyśmiewałyby się ze mnie przez całe życie.Na szczęście zaraz potem zakochałam się w Rudzielcu, trochę słabiej, ale jednak, więc rozpacz zelżała.Co do Zdzicha i Basi, są małżeństwem do dziś dnia i zadurzenia z młodych lat wszyscy rzewnie wspominamy.Przeżycie to jednak było potężne i prawie czułam się dumna z ogromu tragedii, jaka na mnie spadła już w tak młodym wieku.Można powiedzieć: poznałam ten ból! Ho ho…Następne ciosy uczuciowe dosięgły mnie, kiedy już miałam siedemnaście lat i prawdę mówiąc, tego okresu życia, na szczęście niezbyt długiego, darować sobie nie mogę.Przez kilka tygodni marnowałam czas tak skandalicznie, że włos się jeży i zgroza ogarnia.Nastąpiło to pod sam koniec wakacji i na początku roku szkolnego.Po obozie nad morzem pojechałam do Cieszyna, wielka miłość do Heńka przeszła ze mnie na jego narzeczoną, sprzedanego gacha miałam już całkiem z głowy, a za to zakochana byłam na śmierć i życie w Stefanie, chłopaku z obozu.Mieszkał w Katowicach, ale ze względu na studia zamierzał przenieść się do Warszawy i wielkie nadzieje opętały mnie bez reszty.Umówieni byliśmy, przyjdzie z wizytą…Od razu powiem, żeby nikt nie musiał zgadywać.Kłania się Zwyczajne życie.Komplikacje Tereski z Bogusiem mogłam opisać szczegółowo, doznania heroiny znając z autopsji, i nie pamiętałam tylko, czy rzeczywiście byliśmy razem w kinie.Świecący nos owszem, ale zatruwał mi życie tyle razy, że trudno mi ulokować go w czasie dokładnie, no i nie mieszkałam w willi, chociaż drzewo rąbać lubiłam.Reszta poniekąd się zgadza.Wróciłam wtedy z Cieszyna chyba na tydzień przed końcem wakacji, bo pchała mnie niecierpliwość oczekiwania, i czekaniu się poświęciłam.Nie robiłam nic pożytecznego.Przed samą sobą udając, że jestem zajęta, prułam starą kieckę i wmawiałam w siebie zamiar przerobienia oraz gapiłam się przez okno na wznoszoną właśnie drugą stronę alei Niepodległości, gdzie za parkanem pracowali więźniowie.Obóz pracy, tak się to nazywało, hałasował do czwartej, co stanowiło dla mnie jakiś rodzaj pociechy, słyszałam przynajmniej życie, z którego chwilowo zrezygnowałam dobrowolnie, potem zapadała cisza i to już było coś okropnego.Ze zdenerwowania i trwałego napięcia nie byłam w stanie niczym się porządnie zająć, zdaje się, że po spruciu jednej kiecki przystąpiłam do prucia następnej, możliwe też, że zabrakło mi szmat i poprzestawałam na spisywaniu własnych wrażeń.Wkażdym razie tak przy pruciu, jak i przy pisaniu siedziałam przy biurku i na tym się moja aktywność kończyła.Ostatni rok szkolny zaczął się i wcale nie pomógł.Z reguły na początku nauka rozkręcała się wolno, wielu lekcji do odrabiania nie było, wracałam ze szkoły, siadałam przy biurku i nadal rozpaczliwie marnowałam czas.Zmarnowałam w ten sposób co najmniej ze cztery tygodnie, bezpowrotnie, sama sobie przyłożyłabym zdrowo, ale już przepadło.Wkońcu trochę mi przeszło, przestałam wyłącznie czekać, jakaś odrobina życia mi wracała i nie spodziewałam się wizyty amanta codziennie o każdej porze.Oczywiście wtedy właśnie przyszedł.Była akurat u mnie Janka, skończyłyśmy z lekcjami i zamierzałyśmy wyjść.Ona już miała płaszcz na sobie, ja swój chyba trzymałam w ręku, kiedy ktoś zadzwonił.Otworzyłam drzwi i skamieniałam, za nimi stał przedmiot marzeń [ Pobierz całość w formacie PDF ]

© 2009 Każdy czyn dokonany w gniewie jest skazany na klęskę - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates