[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Rozchyliła lekko uda i wsunęła pomiędzy nie dłoń.- Na razie muszę znikać - oznajmił Corfi, zauważając, że ma kłopoty ze złapaniem tchu.- Zostało mi jeszcze trochę pracy.Dziewczyna uśmiechnęła się i ekran pociemniał.Corfi poczekał, aż serce przestanie mu łomotać, i znowu sięgnął do kontrolek łączności.Ekran pokrył się zakłóceniami, a potem zajaśniał jednolitą zielenią.Corfi wystukał kilka cyfr i wszystko się powtórzyło.Za trzecim razem wprowadził kombinację zapamiętaną kilka lat wcześniej i wcisnął klawisz „wyślij”.Przekaz miał dotrzeć na Larix, ale za pośrednictwem co najmniej tuzina różnych przekaźników.Gdy tylko skończył wprowadzać ostatnią grupę cyfr, zerwał połączenie.Ponownie sprawdził linię.Bezpieczna.Alban Corfi, który niebawem miał się wzbogacić, był bardzo ostrożnym człowiekiem.3Altair/Klesura/Szczęśliwa DolinaTweg Mik Kerle spoglądał oszołomiony na doskonałe piękno.Niebo wprawdzie nie było czysto błękitne, ale lekko czerwonawe, lecz płynęły po nim obłoki.Przez otwarte drzwi wpadał wiosenny wiaterek niosący woń kwiatów, świeżego siana i kobiecych perfum.Usłyszał perlisty dziewczęcy śmiech.Aż sapnął z irytacji.Jak w tych warunkach miał przeprowadzić zaciąg do Sił Zbrojnych Konfederacji? Dlaczego ktokolwiek stąd miałby chcieć się pakować w bagno jakiegoś obcego świata, gdzie na dodatek z pewnością ktoś zaraz wziąłby go na cel? Kto zostawiłby z własnej woli ten zakątek, w którym każdy najwyraźniej zna swoje miejsce i, co gorsza, bardzo mu się to miejsce podoba? Dolinę, w której wszystkie kobiety są piękne i szczęśliwe, a mężczyźni rośli i dobrze wychowani?Tak jak ten osiłek, który spoglądał właśnie przez okno na starannie przygotowaną przez Kerlego ekspozycję.Na jednej dioramie widać było, jak drobna pani tweg w mundurze przeprowadza ćwiczenia z dwudziestoma podwładnymi.Na drugiej jakiś cent odbierał medal od swojego cauda, a za plecami setka jego żołnierzy prężyła się dumnie w równych szeregach.Na środkowej zaś dwóch szturmowców sprawdzało możliwości nowego uzbrojenia.Mężczyzna już dość długo wpatrywał się z otwartymi ustami w drobne figurki.I co? Pewnie zaraz wybuchnie rubasznym śmiechem i pójdzie zbierać rzepę czy co tutaj uprawiają.Kerle aż jęknął, patrząc na ten okaz.Prawie dwa metry wzrostu, dobrze zbudowany i muskularny, blondyn.Rasowy jak mało co i tak przystojny, że kilka lat szkolenia, a podwładni w ogień za nim pójdą.Żywcem zdjęty z plakatu werbunkowego.Nie odchodź, chłopcze, pomyślał Kerle.Wejdź tu do mnie i pomóż biednemu twegowi wyrobić normę.Kerle prawie że zagulgotał ze szczęścia, widząc, że kmiotek przechodzi przez próg.Zaraz zerwał się na równe nogi i uśmiechnął tak, jak powinien się uśmiechać wypróbowany towarzysz broni, chociaż nie miał większych wątpliwości, że młodzian wymknął się po prostu z któregoś z pobliskich domów.Był bardzo zmieszany.- Witaj, przyjacielu.- Dzień dobry.Chciałbym się zaciągnąć - powiedział chłopak.- To bardzo dobrze trafiłeś.Jeśli się zdecydujesz, nigdy nie będziesz tego żałował.Konfederacja potrzebuje takich ludzi jak ty.Będziesz mógł z dumą nosić mundur i mówić, że służysz jej rządowi.- Tak naprawdę to interesują mnie podróże.- To idealnie się składa.Widziałem już dwadzieścia albo trzydzieści światów, a jestem w armii dopiero od dziesięciu lat.Po czterech dostałem twega, a przy najbliższej kolejce awansów powinienem zostać starszym twegiem - zapalił się Kerle.- Chociaż oczywiście nie musisz zaciągać się na tak długo.Standardowy kontrakt to cztery ziemskie lata.- To ma sens - odparł Garvin Jaansma.- Każdy ma wtedy szansę zorientować się, czy chce zostać na dłużej.- Interesuje cię jakiś konkretny przydział?- Tutaj zwykle pracuję na dworze.Nie lubię pod dachem.A co to jest? - spytał wskazując model pojazdu desantowego.Kerle uniósł miniaturę.- To grierson używany przez piechotę wojsk pancernych.Jej standardowy pojazd bojowy.Przenosi dwie drużyny.Tutaj ma dwa działka, tutaj wyrzutnie rakiet.Występuje w wielu różnych wersjach.Wysoce niezawodny, ma zdwojony moduł antygrawitacyjny, który może go wynieść na tysiąc metrów.Używamy go do patroli i ataku.W tym drugim wypadku korzysta ze wsparcia ciężkich pojazdów artyleryjskich, jak ten tutaj zhukov.No i oczywiście działa zawsze w zespole.Po modyfikacjach może służyć jako wewnątrzsystemowy statek kosmiczny.Za rok, albo i szybciej, możesz dostać dowództwo takiego pojazdu, a to oznacza duże zaufanie ze strony Konfederacji, bo wart jest aż pięć milionów kredytów.Do tego należy doliczyć jeszcze oczywiście życie dwudziestu ludzi.Ktoś w twoim wieku rzadko może liczyć na równie odpowiedzialną pracę zakończył Kerle podniosłym tonem.- Brzmi ciekawie - przyznał Jaansma.- Najpierw jednak musimy załatwić kilka spraw - powiedział Kerle, czując przez skórę, co zaraz usłyszy.Odruchowo podkulił palce w wypolerowanych na lustrzaną gładź butach.- Rozmawiałeś już o tym z rodziną?- Nie będą mieli nic przeciwko.Uważają, że sam najlepiej potrafię powiedzieć, co dla mnie dobre, i poprą moją decyzję.Poza tym mam osiemnaście lat, więc chyba mogę decydować o sobie, prawda?- I to będzie twoja pierwsza dorosła decyzja - zgodził się Kerle.- Jeszcze jedno pytanie.Nie miałeś zapewne dotąd żadnych kłopotów z prawem?- Najmniejszych - odparł natychmiast młodzieniec.- Na pewno? Żadnej przejażdżki pożyczonym samochodem, żadnej burdy, nie złapano cię z alkoholem ani trawką? Gdyby chodziło o coś drobnego, uzyskalibyśmy wymazanie sprawy.- W ogóle nic nie było - powiedział Garvin ze szczerym uśmiechem.4Capella/Świat CentralnyGarvin Jaansma przystanął i zadarł głowę.Z otwartymi ustami wpatrzył się w górujący nad szeregiem wsiadających masyw transportowca Malvern.- Ruszaj się, kmiotku! - rzucił czuwający nad załadunkiem zawodowy żołnierz.- Konfederacja nie życzy sobie, żebyś skręcił kark jeszcze przed szkoleniem.- Dobra rada, finf - odezwał się ktoś.- Szczególnie że mówi to taki dzielny weteran.Mogę rzucić okiem na twoje ordery?Młody podoficer poczerwieniał.Na mundurze miał tyle odznaczeń, ile włosów na ogolonej do skóry głowie.- Milczeć - warknął.Pyskaty rekrut spojrzał mu twardo w oczy.Podoficer wzdrygnął się, jakby dostał w twarz.- Ruszać się - powiedział i czym prędzej odszedł.Mężczyzna, który został na placu boju, był ogólnie wielki, ale nie otyły, tylko masywnie zbudowany.Nieustannie patrzył wilkiem spod zaczesanych do przodu i rzedniejących z lekka czarnych włosów.Policzek szpeciła mu blizna sięgająca aż środka żylastej szyi.Wyglądał na trzydziestoparolatka.Nosił dawno nie czyszczone półbuty, grube czarne spodnie z drelichu i bluzę, która w czasach swojej świetności musiała sporo kosztować.Miał też małą podniszczoną torbę, na której w zdradzający wojskowe obycie sposób wypisano: KIPCHAK, PETR.Spojrzał na Jaansmę i rekruta obok, parsknął i odwrócił głowę.- Chciałbym się nauczyć, jak to robić - powiedział cicho ten drugi rekrut.- Co robić? - zapytał Garvin [ Pobierz całość w formacie PDF ]

© 2009 Każdy czyn dokonany w gniewie jest skazany na klęskę - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates