[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Patrząc na nią i doświadczając nieustannie jej dobroci, utwierdzał się w przekonaniu, że żona jego jest w sposób wyjątkowy zjednoczona z Bogiem.I nie mylił się.Celina miewała w tym okresie bar* dzo głębokie przeżycia na modlitwie, doznawała uczucia oderwania od świata i przerastające ją samą „pragnienie miłowania Boga ponad wszystko”.Każdego rana spieszyła na Mszę św., by z Ofiary Chrystusa czerpać siły do swojej codziennej ofiary.Sama wyznała w notatkach: „Tak mi słodko w każdej chwili życia zapominać o sobie”.Takie usposobienie coraz bardziej otwierało ją na przyjęcie nowych doświadczeń i wlewało „do duszy wielką siłę do znoszenia wszystkich przeciwności z cierpliwością”.Niezmiernie bolesnym ciosem była dla niej wiadomość o śmierci brata (1870 r.).Z jego odejściem przestał dla Celiny istnieć świat dzieciństwa1 młodości, do którego była serdecznie przywiązana.Śmierć Alojzego Chlu-dzińskiego wyrwała z jej duszy słowa nabrzmiałe bólem.Sławiła też w nich niezwykłą dobroć zmarłego.Coraz bardziej przerzedzały się szeregi rodziny.W rok później Celina opłakiwała śmierć siostry swego męża, bliskiej jej sercu Teresy Jeleń-skiej.Wszystkie te bolesne rozstania przygotowywały Celinę na rozłąkę z mężem.Chwila ta zbliżała się nieuchronnie.Nie pomogły zabiegi, lekarstwa i kuracje.Józef Borzęcki zmarł 12 lutego 1874 r.licząc 52 lata życia i po dwudziestu latach wspólnej z Celiną drogi.Cierpienie przeorało jego duszę i uczyniło go cichym bohaterem.Celina napisała o nim, że cierpiał fizycznie i moralnie, a duszę miał tak czystą i piękną, że „zostawiła na zawsze wrażenie świętości”.Opuszczał świat pełen wiary i poddania się woli Bożej.Jak Celina przeżyła śmierć męża? Dopiero po roku miała odwagę wyznać, że wszystko co dotąd wycierpiała niczym było wobec lego krzyża.poczuła się nagle opuszczoną, a gorycz samotności wdzierająca się do du-s2y spowodowała nawet chwilowe uczucie rozpaczy: „Anioł mój opiekuńczy uleciał" wołała ze łzami.Ogarniało ją przerażenie na myśl, z zacieśnił.Matka miała serce otwarte na serce rodziny.Szczególr.-.e mocno interesowało ją i obchodziło życie religijne jej bliskich.Wszystkie dzieci Hallerów przeżyły swoją pierwszą Komunię św.w Kętach, a najstarsza wnuczka Matki Celiny obchodziła tu także dzień swoich zaręczyn, a potem ślubu (1901 r.).Sędziwa już wtedy Fundatorka mogła się cieszyć pięknym, głęboka chrześcijańskim życiem oraz miłością, jakie panowały wśród członkow : odziny.Oni też odwzajemniali się jej serdecznością i hojnie wspierali ot.a-raini pieniężnymi klasztor oraz kaplicę.Matka Celina nie tylko swoją rodzinę kochała, bliskimi jej sercu były wszystkie rodziny sióstr.Uczyła też siostry właściwego stosunku do rodzin.Dopytywała serdecznie o rodziców, rodzeństwo, omadlała ich sprawy.Umiała cieszyć się rodzinnymi radościami sióstr, wyrażała to w rozmowach i listach zawsze pełnych matczynego ciepła.Wśród zajęć zewnętrznych i czasu poświęconego rodzinie, Matka Celina ani na moment nie straciła z oczu najważniejszego zadania: umacniania ducha zmartwychwstańskiego wśród sióstr.Wielką pomocą w tym dziele byli Ojcowie Zmartwychwstańcy, którzy podjęli się kierownictwa duchowego Zmartwychwstanek.Najbardziej zasłużyli się pod tym wzgk-dem Ojcowie: Bakanowski i Moszyński.Matce Celinie zależało na utrzymaniu bliskich stosunków ze Zmartwychwstańcami tak dalece, że gotowa była znieść wszelkie upokor/.i-nia i cierpienia, byle tylko zachować z Ojcem taki kontakt, jaki istniał z.i życia O.Semenenki, a potem w czasie generalatu O.Przewłockiego.Wymagało to często wielkiego taktu i delikatności ze strony Fundatorki.Wielkie zwycięstwa na tym polu napełniały ją ogromną radości;}, czui >.-.i*,-wtedy jeszcze silniej zespolona ze źródłem, jak nazywała zgromadz.nu Zmartwychwstańców.Nie szczędziła trudu, by duchowość zmartwych-wstańska utrzymała się w jej zgromadzeniu na jak najwyższym poziomie.W tym celu rozciągała duchową pieczę nad obydwoma domami: i rzymskim, i kęckim.Bacznym okiem obejmowała wszystko, co działo slj wśród sióstr.Podchodziła indywidualnie do każdej z nich.Umiała podniosę na duchu i skarcić, gdy zaszła tego potrzeba.Tłumaczyła długowi cierpi.\v;e, przekonywała, czekała wytrwale na poprawę, ale gdy to nie pomagało, stosowała kary: potrafiła nawet cofnąć siostrę do nowicjatu, odwołać z placówki, zbudzić w nocy dla dopełnienia zaniedbanego obowiązku.Siostryjednak wiedziały, że Matka czyniła to dla ich dobra, dla zachowania w gromadzeniu wysokiego poziomu świętości, jakiego domaga się Zmartwychwstanki jej wzniosła Reguła.--- sobie Matka Celina zapominała.Zycie zawsze wymagało od niej ofi-lóstwa.Dzięki jej pomocy, a także poparciu różnych wpływowych o ó duchownych, powstała pierwsza w Królestwie placówka, wprawdzie nit w stolicy Polski, ale w jej centrum duchowym, w Częstochowie (1898 r.) praca sióstr na terenie grodu Maryi musiała być zupełnie ukryta, naw1-.diiizowania tej odległej placówki powinna wysłać doskonałą organizatorkę, a przy tym osobę odpowiedzialną i głęboko żyjącą duchem zmartwychwstania [ Pobierz całość w formacie PDF ]

© 2009 Każdy czyn dokonany w gniewie jest skazany na klęskę - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates