[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.„Poza wszystkim jesteś ordynarna, moja droga".Stoję przed Miltonem, jest mi zimno, płaczę jak małe dziecko, chciałabym być wszędzie, tylko nie tutaj, zastanawiam się poważnie nad powrotem do domu, spoglądam na gwiazdy, których nie ma.I od razu beczę na całego.W takich razach, gdy sytuacja jest aż tak rozpaczliwa, najmądrzejsze, co mi przychodzi do głowy.to moja siostra.Dzyń, dzyyń, dzyyyń.- Halo.(bezbarwny głos).- Halo, tu Marianne.- Która to godzina? Gdzie jesteś? (poirytowany głos).- Jestem w Miltonie, możesz po mnie przyjechać?- Co się dzieje? Co ci jest? (zaniepokojony głos).Powtarzam:- Możesz po mnie przyjechać?Przywołują mnie reflektory w głębi parkingu.- No wsiadaj, moja ty dorosła - mówi moja siostra.- Przyjechałaś w nocnej koszuli babci!!!- Zechciej łaskawie zauważyć, że spieszyłam się, jak mogłam!- Przyjechałaś do Miltona w przezroczystej nocnej koszuli babuni! - drwię sobie.- Po pierwsze, nie wysiądę w tym z samochodu, po drugie, ona nie jest przezroczysta, ale ażurowa.Nie nauczyli cię tego w Pramod?- A jeżeli zabraknie ci benzyny? Nie mówiąc o tym, że w pobliżu na pewno znajdą się twoi dawni wielbiciele.- Pokaż.gdzie na przykład? (zainteresowana).- Popatrz tam, czy to przypadkiem nie Teflonowa Patelnia?- Posuń się trochę.Och, tak! Masz rację.Mój Boże, jaki on brzydki, jeszcze brzydszy niż dawniej.Jaką ma teraz gablotę?- Opla.- Ach! „The Opel touch".Widzę napis na tylnej szybie.Spogląda na mnie i śmiejemy się jak norki.Jesteśmy razem i bawimy się w najlepsze:1) z dawnych czasów,2) z Teflonowej Patelni (ponieważ za nic w świecie nie chciał się przywiązywać),3) z jego opla, za którego musiał zapłacić cło, 4) z futrzaka na kierownicy,5) ze skórzanej kurtki, którą wkłada tylko w weekendy, i z nieskazitelnych kantów jego levisów, kantów, które jego mamusia osiąga, naciskając z całej siły żelazko.To nam dobrze robi.Moja siostra w swojej burżujskiej gablocie piszczy oponami na parkingu Miltona, czym zwraca na siebie uwagę.- Psują się od tego, Jojo mnie zamorduje.- mówi.Śmieję się.Wyjmuję szkła kontaktowe i przechylam do tyłu fotel.Wchodzimy na paluszkach, ponieważ Jojo i dzieci śpią.Moja siostra serwuje mi dżin z tonikiem bez schweppesa i mówi:- Co cię boli?Więc jej opowiadam.Ale bez większego przekonania, ponieważ moja siostra raczej nie nadaje się do udzielania porad psychologicznych.Mówię, że moje serce jest jak wielki pusty worek.Worek jest tak mocny, że mógłby pomieścić cały wielki sklep z każdą ilością towaru, a tymczasem nic w nim nie ma.Powiadam worek, nie mówię o tych nędznych plastikowych torbach z supermarketu, które ciągle pękają, nie.Mój worek.w każdym razie tak ja to widzę.przypomina raczej coś wielkiego, kwadratowego, w białe i niebieskie paski, co murzyńskie mamy noszą na głowach w okolicy Barbes.- Posłuchaj.w końcu mogłoby być jeszcze gorzej - mówi moja siostra, ponownie napełniając kieliszki.AmbrePieprzyłem tysiące dziewczyn, a nie pamiętam większości twarzy.Nie mówię ci tego, żeby odgrywać ważniaka.Przy całej forsie, jaką zarabiam, i tych lizusach, którzy mnie otaczają, nie sądzisz chyba, że potrzebuję na próżno strzępić język.Mówię to, bo taka jest prawda.Mam trzydzieści osiem lat i zapomniałem prawie wszystko, co dotyczy mojego życia.Dotyczy to dziewczyn, dotyczy też całej reszty.Wpadł mi przypadkowo w ręce stary magazyn w rodzaju tych, którymi można się podetrzeć, a w nim moja fotografia z jakąś laską.Czytam więc podpis i dociera do mnie, że owa dziewczyna nazywa się Letycja czy Sonia, albo jeszcze inaczej, ponownie spoglądam na fotografię, jakbym chciałstwierdzić: „Ależ tak, oczywiście, że Sonia, drobna brunetka z Villa Barclay, w długich kolczykach, pachnąca wanilią."Ale nie.Co innego chodzi mi po głowie.Jak głupi powtarzam w myśli „Sonia" i odkładam magazyn, szukając peta.Mam trzydzieści osiem lat i dobrze wiem, czuję wręcz, że się sypię.Z wierzchu rozkład następuje powoli, ale wystarczy trochę poskrobać, a całe tygodnie lądują na śmietniku.Dość, jeśli ci powiem, że pewnego dnia, słysząc rozmowę o wojnie w Zatoce, odwróciłem się i zapytałem:- Wojna w Zatoce, kiedy to było?- W dziewięćdziesiątym pierwszym - odpowiedziano mi, jakbym dla jasności potrzebował jakiegoś „Who's who".Ale ja naprawdę, do cholery, nigdy o tym nie słyszałem.Pal sześć wojnę w Zatoce.Nie widziałem.Nie słyszałem.Na tej zasadzie mógłbym wykreślić cały rok z mojego życia.W tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątym pierwszym mnie tam nie było.W tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątym pierwszym na pewno byłem zajęty szukaniem natchnienia i nie dostrzegłem, że toczy się jakaś wojna.Powiesz, że się zgrywam.A ja mówię o wojnie w Zatoce, bo to dobry przykład.Zapominam niemal wszystko.Sonia, wybacz, ale to prawda.Już ciebie nie pamiętam.A potem spotkałem Ambre.Wystarczy, że wypowiem to imię, i zaraz czuję się dobrze.Ambre.Po raz pierwszy zobaczyłem cię w studiu nagrań na ulicy Guillaume - Tell.Od tygodnia mieliśmy urwanie głowy, harowaliśmy, a wszyscy truli nam o jakiś zawrotnych pieniądzach, gdyż nie wyrabialiśmy się z terminem.Wszystkiego nie można przewidzieć.Nigdy.W tym wypadku nie można było przewidzieć, że mikser, którego za krocie sprowadzono ze Stanów, żeby się przypodobać amerykańskim rekinom z wytwórni płyt, nawali już na samym początku [ Pobierz całość w formacie PDF ]

© 2009 Każdy czyn dokonany w gniewie jest skazany na klęskę - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates