[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Widać było pokryte wodorostami szkielety marynarzy.Były tam też gnijące maszty i resztki żagli.Rysunek przedstawiał najróżniejsze statki, nawet okręty starożytnych Rzymian i Greków, statki z czasów Kolumba i łodzie wikingów.Wszystkie razem.Nie mogły nawet drgnąć.Były tam uwięzione na zawsze, zatrzymane przez Morze Sargassowe.Artykuł mówił o tym, jak te statki zostały tam wciągnięte i że żadnemu z nich nie udało się odpłynąć.Było ich tam tyle, że stały całymi milami, burta przy burcie.Były tam wszystkie rodzaje statków, jakie kiedykolwiek istniały, chociaż kiedy zaczęto budować parowce, to mniej ich tam zostawało, ponieważ oczywiście parowce miały swoje własne źródło energii i nie były zależne od wiatru.Artykuł zrobił na mnie wrażenie, bo pod wieloma względami przypominał mi pewien odcinek przygód Jacka Armstronga, Amerykańskiego Chłopca, który to odcinek wydawał mi się szczególnie ciekawy, ponieważ opowiadał o Zaginionym Cmentarzysku Słoni.Pamiętam, że Jack miał taki metalowy klucz, który wydawał dziwny dźwięk, gdy się w niego uderzyło.To był klucz do Zaginionego Cmentarzyska.Przez długi czas stukałem w każdy kawałek metalu, który wpadł mi w ręce, żeby wprawić go w drgania, wydobyć ten dźwięk i samemu znaleźć Zaginione Cmentarzysko Słoni (drzwi miały się otworzyć w jakiejś skale).Kiedy przeczytałem artykuł o Morzu Sargassowym, zauważyłem pewne istotne podobieństwo – ludzie szukali Zaginionego Cmentarzyska, żeby zdobyć kość słoniową, a na Morzu Sargassowym w ładowniach statków były miliony dolarów w klejnotach i złocie, które czekały tylko na to, żeby ktoś je odnalazł i zabrał.Różnica między jednym a drugim polegała na tym, że istnienia Zaginionego Cmentarzyska Słoni nie można było uznać za fakt naukowy, lecz tylko za mit, przywieziony przez oszołomionych gorączką podróżników i tubylców, podczas gdy istnienie Morza Sargassowego było naukowo potwierdzone.Rozłożyłem tygodnik z tym artykułem na podłodze living roomu, w domu, który wynajmowaliśmy wtedy przy Illinois Avenue, i kiedy rodzice wrócili z moją siostrą, próbowałem ją tą sprawą zainteresować.Jednak ona miała wtedy tylko osiem lat.Zaczęliśmy się strasznie kłócić, a efekt był taki, że ojciec wziął ten numer „American Weekly” i wrzucił do papierowej torby na śmieci, która stała pod zlewem.Zdenerwowało mnie to do tego stopnia, że zaraz wyobraziłem sobie ojca uwięzionego na Morzu Sargassowym.Czułem się tak obrzydliwie, że do dzisiaj boję się o tym myśleć.Był to jeden z najgorszych dni w moim życiu i zawsze zarzucałem Fay, mojej siostrze, że to ona jest odpowiedzialna za to, co się stało.Gdyby przeczytała ten artykuł i posłuchała, co mam na ten temat do powiedzenia, tak jak chciałem, nic złego by się nie wydarzyło.Przygnębiło mnie, że coś tak ważnego i w pewnym sensie pięknego zostało w ten sposób wrzucone w błoto.To tak, jakby zdeptać i zniszczyć kruche marzenie.Ani ojciec, ani matka nie mieli zainteresowań naukowych.Ojciec pracował na spółkę z pewnym Włochem jako cieśla i malarz pokojowy, a przedtem przez wiele lat był zatrudniony przez koleje Southern Pacific i pracował w dziale konserwacji sprzętu na stacji rozrządowej Gilroy.Sam niczego nie czytał, z wyjątkiem wychodzącego w San Francisco „Examinera”, „Reader’s Digest” i „National Geographic”.Matka prenumerowała „Liberty”, a kiedy ta gazeta przestała wychodzić, zaczęła czytać „Porady Domowe”.Żadne z nich nie miało wykształcenia, ani ścisłego, ani jakiegokolwiek innego.Zawsze zniechęcali mnie i Fay do czytania, a kiedy byłem mały, od czasu do czasu urządzali mi rewizję w pokoju i palili każdy kawałek zadrukowanego papieru, który wpadł im w ręce, nawet książki z biblioteki.W czasie drugiej wojny światowej, kiedy służyłem w wojsku i walczyłem na Okinawie, weszli do mojego pokoju – do pokoju, który zawsze należał do mnie – wzięli wszystkie czasopisma fantastycznonaukowe, wszystkie albumy z powklejanymi zdjęciami dziewczyn, nawet książki o krainie Oz i numery „Popular Science”, i spalili to wszystko tak samo jak wtedy, kiedy byłem dzieckiem.Kiedy wróciłem z wojny, gdzie broniłem ich przed wrogiem, przekonałem się, że w całym domu nie ma nic do czytania.Wszystkie cenne fiszki, na których były odnotowane niezwykłe fakty naukowe, zaginęły bezpowrotnie.Pamiętam jednak najbardziej zadziwiającą informację z tysiąca.Światło słoneczne ma wagę.Co roku Ziemia staje się o dziesięć tysięcy funtów cięższa z powodu światła, które dociera do nas ze Słońca.Ta informacja nigdy nie ulotniła mi się z głowy i parę dni temu obliczyłem, że od czasu, kiedy się o tym dowiedziałem w 1940 roku, na Ziemię spadło prawie milion dziewięćset tysięcy funtów światła słonecznego.Jest jeszcze jeden fakt, z którego inteligentni ludzie coraz częściej zdają sobie sprawę.Za pomocą siły umysłu można przesuwać przedmioty na odległość! O tym i tak wiedziałem od dawna, bo robiłem to, kiedy byłem dzieckiem.Właściwie cała moja rodzina to robiła, nawet ojciec.Była to dla nas zupełnie zwykła czynność.Często się tak zabawialiśmy, zwłaszcza w miejscach publicznych, na przykład w restauracji.Kiedyś wszyscy skupiliśmy uwagę na pewnym mężczyźnie w szarym garniturze i zmusiliśmy go, żeby podniósł prawą rękę i podrapał się po szyi.Innym razem, w autobusie, wpłynęliśmy na starą grubą Murzynkę, żeby wstała i wysiadła, chociaż wymagało to trochę roboty, prawdopodobnie dlatego, że była taka ciężka.Pewnego dnia całą zabawę popsuła moja siostra, która, kiedy koncentrowaliśmy się na mężczyźnie siedzącym naprzeciw nas w poczekalni, powiedziała:–Kupa gówna.Zarówno ojciec, jak i matka byli na nią wściekli i ojciec jej wlał, nie tyle za używanie w tym wieku podobnych słów (miała wtedy jakieś jedenaście lat), ile za to, że przerwała nam koncentrację umysłu.Myślę, że nauczyła się tego słowa od chłopaków z podstawówki imienia Millarda Fillmore’a, gdzie chodziła w tym czasie do piątej klasy.Już wtedy zaczynała się robić ostra i ordynarna; lubiła grać w piłkę nożną i w baseball i spędzała czas na boisku dla chłopców, zamiast bawić się z dziewczynkami
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 Każdy czyn dokonany w gniewie jest skazany na klęskę - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates