[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie tracąc czasu, wspinam się na ledwie przykryte sprężyny materaca.Jestem tak wyczerpana, że prawie nie czuję, jak metalowe spirale wbijają mi się w skórę.Nie spałam od ponad 24 godzin.„Adam to ładne imię", to ostatnia rzecz, o jakiej udaje mi się pomyśleć, zanim wyczerpanie unieruchamia moje ciało.4Nie jestem szalona.Nic jestem szalona.Nie jestem szalona.Nip jestem szalona.Nic jestem szalona.Nie jestem szalona.Nie jestem szalona.Nie jestem szalona.Nie jestem szalona.Nie jestem szalona.Nic jestem szalona.Nie jestem szalona.Nie jestem szalona.Nic jestem szalona.Nic jestem szalona.Nie jestem szalona.Nic jestem szalona.Nie jestem szalona.Nie jestem szalona.Nic jestem szalona.Nie jestem szalona.Nie jestem szalona.Nic jestem szalona.Nie jestem szalona.Nie jestem szalona.Nic jestem szalona.Nie jestem szalona.Nie jestem szalona.Nie jestem szalona.Nie jestem szalona.Nie jestem szalona.Nic jestem szalona.Nie jestem szalona.Nie jestem szalona.Nie jestem szalona.Nic jestem szalona.Nie jestem szalona.Nie jestem szalona.Nie jestem szalona.Nie jestem szalona.Nic jestem szalona.Nie jestem szalona.Nie jestem szalona.Nic jestem szalona.Nie jestem szalona.Nie jestem szalona.Nic jestem szalona.Nie jestem szalona.Przerażenie rozrywa mi powieki.Jestem zlana zimnym potem, mój mózg zalewają fale nie-opisanego bólu.Wzrok mam utkwiony w okręgach czerni, które rozpuszczają się w ciemności.Nie mam pojęcia, jak dłu-go spałam.Nie mam pojęcia, czy wystraszyłam Współwięźnia swoimi snami.Czasami głośno krzyczę.Adam na mnie patrzy.Biorę głęboki oddech i udaje mi się podnieść.Naciągam na siebie koce i w tej samej chwili zdaję sobie sprawę, że ukradłam jego jedyne przykrycie.Nawet nie przyszło mi do głowy, że on może marznąć dokładnie tak samo jak ja.Drżę.Jego ciało tkwi nieruchomo pośród nocy, zarys silnej sylwetki odcina się na tle czerni.Nie mam pojęcia, co powiedzieć.Nie ma nic do powiedzenia.- Te krzyki nigdy nie milkną, prawda? Krzyki to dopiero początek.- Nie - poruszam ustami prawie bezgłośnie.Lekki rumieniec oblewa mi twarz i cieszę się, że jest za ciemno, żeby on mógł to zauważyć.Musiał słyszeć moje krzyki.Czasami marzę o tym, żeby nigdy nie musieć spać.Czasami myślę, że jeśli będę bardzo, bardzo cicho, jeśli przestanę się poruszać, wszystko się zmieni.Że jeśli zastygnę nieruchomo, zastygnie również ból.Czasem nie poruszam się całymi godzinami.Ani o centymetr.Jeśli czas się zatrzyma, nie będzie się mogło wydarzyć nic złego.- Nic ci nie jest? - W głosie Adama pobrzmiewa troska.Przyglądam się pięściom u jego boków, bruździe między brwiami, napięciu szczęk.Osoba, która ukradła moje łóżko i mój koc, to ten sam człowiek, który dzisiejszej nocy z nich zrezygnował.Jeszcze kilka godzin temu tak pewny siebie i beztroski, teraz jest ostrożny i milczący.Przeraża mnie, że to miejsce mogło go tak szybko złamać.Zastanawiam się, co usłyszał, kiedy spałam.Chciałabym móc go ochronić przed tym koszmarem.Coś się tłucze, z oddali dobiega pełen udręki krzyk.Pokoje są pogrzebane głęboko w betonie, ściany są grubsze niż podłogi i sufity razem wzięte, aby uniemożliwić dźwiękom ucieczkę.Jeśli dociera do mnie głos czyjejś męczarni, to znaczy, że cierpienie musi być nie do wytrzymania.Każdej nocy są dźwięki, których nie słyszę.Każdej nocy zastanawiam się, czyja będę następna.- Nie jesteś szalona.Natychmiast otwieram oczy.Siedzi z przekrzywioną głową, jego wzrok jest skupiony i jasny pomimo spowijającego nas mroku.Bierze głęboki oddech.- Myślałem, że tutaj każdy jest szalony - ciągnie.- Myślałem, że zamknęli mnie ze świruską.Gwałtownie zaciągam się tlenem.- Zabawne.Ja też.i23 sekundy.Po 3 sekundach na jego twarzy nagle pojawia się uśmiech, tak pełen rozbawienia, tak odświeżająco szczery, że uderza w moje ciało jak piorun.Czuję kłucie w oczach, uginają się pode mną kolana.Od 265 dni nie widziałam uśmiechu.Adam wstaje.Daję mu jego koc.Bierze go tylko po to, żeby owinąć nim szczelniej moje ciało, a ja nagle czuję w piersi ucisk, jakby moje płuca zostały na-dziane na szpikulec i ściśnięte razem.Właśnie postanawiam nie ruszać się przez całą wieczność, kiedy on się odzywa.- Co się stało?Moi rodzice przestali mnie dotykać, kiedy nauczyłam się raczkować.Nauczyciele pozwolili mi uczyć się samej, żebym nie mogła zrobić krzywdy innym dzieciom.Nigdy nie miałam przyjaciela.Nigdy nie zaznałam ukojenia w objęciach matki, czułości ojcowskiego pocałunku.Nie jestem szalona.-Nic.Kolejne 5 sekund.- Mogę usiąść obok ciebie?To byłoby cudowne.-Nie.Znowu wpatruję się w ścianę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 Każdy czyn dokonany w gniewie jest skazany na klęskę - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates