[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Matka Guiliana nie spuszczała z niego wzroku.Zwrócił się zatem bezpośrednio do niej:- To bardzo proste.Przede wszystkim muszę was przestrzec, że nie mogę czekać dłużej niż tydzień.Mnóstwo czasu spędziłem z dala od domu, a teraz mój ojciec sam znalazł się w opałach i potrzebuje mojej pomocy.Oczywiście rozumiecie, jak spieszno mi do powrotu na łono rodziny.Jednakże z woli ojca mam pomóc waszemu synowi.Kurier w ostatnich instrukcjach przekazał mi, że powinienem odwiedzić don Croce, a potem udać się do Trapani.Tam zatrzymam się w willi miejscowego dona.Poczekam na Przybycie człowieka z Ameryki, któremu mogę absolutnie zaufać.Człowieka kompetentnego.- Umilkł na chwilę.Słowo.kompetentny” na Sycylii miało specjalne znaczenie.Zazwyczaj określano nim wysoko postawionych w hierarchii mafii egzekutorów.- Kiedy tylko Turi do mnie dołączy, będzie bezpieczny.Willa przypomina fortecę.A po kilku godzinach znajdziemy się na pokładzie szybkiego statku.Dobije on do pewnego portu w Afryce.Tam będzie już czekał specjalny samolot, który natychmiast przewiezie nas do Ameryki, gdzie znajdziemy się pod ochroną mojego ojca i już więcej nie będziecie musieli się zamartwiać o syna.Kiedy będziesz gotowy na przyjęcie Turiego Guiliana? - dopytywał się Hector Adonis.W Trapani zjawię się wczesnym rankiem.Potem dajcie mi dwadzieścia cztery godziny.Nagle matka Guiliana wybuchnęła płaczem.Mój biedny Turi nie ufa już nikomu.Nie zjawi się w Trapani.Wobec tego nie będę w stanie mu pomóc - odparł sucho Michael.Matka Guiliana aż się skuliła z rozpaczy.Niespodziewanie z pociechą ruszył do niej Pisciotta.Ucałował ją, przytulił.- Mario Lombardo, nie martw się - powiedział.- Turi wciąż daje wiarę moim słowom.Przekażę mu, że wszyscy wierzymy temu Amerykaninowi, czyż nie? - Popatrzył pytająco na pozostałych mężczyzn, a wszyscy skinęli potakująco głowami.- Osobiście przyprowadzę Turiego do Trapani.Wszyscy obecni wydawali się zadowoleni.Michael pojął, że to jego zimna, pełna rezerwy odpowiedź przekonała ich, by mu zaufali.Sycylijczycy zawsze podejrzliwie traktowali zbytnią serdeczność i wspaniałomyślność.Jego natomiast niecierpliwiła ich przesadna ostrożność, która mogła pokrzyżować plany ojca.Teraz don Croce okazał się wrogiem, a Guiliano nieprędko mógł do; niego, Michaela, dołączyć, prawdę mówiąc, mógł nie pojawić się wcale.Poza wszystkim zresztą, kim jest dla niego ów Turi Guiliano? I Michael znowu zaczął się zastanawiać, kim Guiliano jest jego ojca.Zaprowadzono go do niewielkiego saloniku, gdzie matka Turiego podała kawę i anyżówkę, przepraszając, że nie ma ciasta.Zapewniono Michaela, że anyżówka rozgrzeje go przed długą, nocną podróżą do Trapani.Z kieszeni eleganckiej marynarki; Hector Adonis wyjął złotą papierośnicę i poczęstował wszystkie dokoła, potem sam włożył papierosa do ust i rozparł się wygodnie, co sprawiło, że przestał dosięgać nogami podłogi.Przez chwilę wyglądał jak pociągana za sznurki marionetka.Maria Lombardo wskazała na wielki portret wiszący na ścianie.- Czyż nie jest przystojny? - spytała.- A jest równie dobry, jak piękny.Omal mi serce nie pękło, kiedy ogłoszono, że został wyjęty spod prawa.Signor Adonis, czy pamiętacie tamten straszliwy dzień? I te wszystkie łgarstwa na temat Portella delia Ginestra? Mój syn nigdy nie dopuściłby się takiego czynu.Mężczyźni wydawali się zakłopotani.Michael już po raz drugi zaczął się zastanawiać, co takiego zdarzyło się na Portella delia Ginestra, ale nie chciał pytać.Kiedy byłem nauczycielem Turiego - odezwał się Hector Adonis - widziałem, że chłopiec pochłania książki.Znał na pamięć legendy o Karolu Wielkim i o Rolandzie, a teraz sam stał się niemal mitycznym bohaterem.Mnie też się serce krajało, kiedy wyjęto go spod prawa.Będzie miał szczęście, jeśli pozostanie przy życiu - zauważyła gorzko matka Guiliana.- Och, dlaczego pragnęliśmy, aby nasz syn tutaj właśnie przyszedł na świat? No tak, chcieliśmy, żeby został prawdziwym Sycylijczykiem.- Wybuchnęła niepohamowanym, szalonym śmiechem.- No i został nim.Wciąż lęka się o swoje życie, a za jego głowę wyznaczono cenę.- Umilkła, po czym dodała z żarliwym przekonaniem: - A przecież mój syn to święty.Michael zauważył, że Pisciotta dziwnie się uśmiechnął; tak na ogół reagują ludzie, gdy sentymentalni rodzice wychwalają bez umiaru cnoty swojego potomstwa.Nawet ojciec Guiliana żachnął się zniecierpliwiony.Stefan Andolini skrzywił się chytrze, Pisciotta natomiast rzekł życzliwie, lecz chłodno:Droga Mario Lombardo, nie mów, że twój syn jest taki bezradny.Oddaje ciosy dotkliwsze, niż sam otrzymuje, a jego wrogowie wciąż się go boją.Doskonale wiem, że wiele razy zabijał - odparła spokojnie Maria Lombardo - lecz nigdy nie dopuścił się niesprawiedliwości.Poza tym zawsze daje im czas, by oczyścili swoje dusze i dzięki modlitwie pojednali się z Bogiem.- Nagle wzięła Michaela za rękę i wyprowadziła go przez kuchnię na niewielki balkonik.- Żaden z nich nie zna naprawdę mojego syna - powiedziała.- Nie zdają sobie sprawy, jak czułe w istocie ma serce.Możliwe, że wobec ludzi udaje kogoś innego, ale wobec mnie jest szczery.Zawsze był posłuszny każdemu mojemu słowu, nigdy nie odezwał się do mnie opryskliwie.Jest kochającym i oddanym dzieckiem.W pierwszych dniach, gdy zaczął się ukrywać, spoglądał ze wzgórz, jednak niczego nie mógł dojrzeć.A ja patrzyłam w górę i też niczego nie widziałam.Ale czuliśmy swoją obecność, wzajemną miłość.Dzisiaj wieczorem także wyczułam jego obecność.A kiedy pomyślę, że jest taki osamotniony w tych górach i że tysiące żołnierzy depcze mu po piętach, serce mi się kraje.Ty możesz być jedynym, który potrafi go ocalić.Przysięgnij mi, że na niego poczekasz.- Mocno zacisnęła dłoń Michaela w swojej ręce, a po jej policzkach popłynęły strumieniem łzy.Michael wbił wzrok w ciemności nocy.Miasteczko Montelepre umościło się u podnóża wysokich gór, jedynie rynek jarzył się światłami.Niebo usiane było gwiazdami.Z uliczek poniżej od czasu do czasu dobiegał szczęk broni i ochrypłe głosy patrolujących karabinierów.Zdawało się, że to miejsce nawiedzane przez duchy.Pojawiały się ciepłą, letnią nocą, przesycone aromatem drzewek cytrynowych, cichym brzęczeniem niezliczonych owadów i nagłymi krzykami policyjnych patroli.- Poczekam tak długo, jak tylko to będzie możliwe - zapewnił łagodnie Michael.- Ale mój ojciec potrzebuje mnie w domu.Musi pani sprowadzić do Trapani swojego syna [ Pobierz całość w formacie PDF ]

© 2009 Każdy czyn dokonany w gniewie jest skazany na klęskę - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates