[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Owe głupstwa, między innymi, przejawiały się w tym, że nie lizałam się bez przerwy jak Uwrah, która od tej elegancji wciąż miała kołtuny w żołądku; nie wdzięczyłam się do każdego samca na wyspie jak Parrnaget – piskliwa rodzinna poetka, klecąca rymy typu „góry – chmury”.Za to łaziłam po ruinach, gdzie odgrzebywałam resztki pozostałe po dawnych mieszkańcach; próbowałam policzyć wszystkie gwiazdy, zastanawiałam się dlaczego księżyc się wyszczerbia; a przede wszystkim… przede wszystkim nauczyłam się pływać, co doprowadzało matkę do szału.„Żaden normalny smok NIE wchodzi do WODY!!!” No dobra, byłam nienormalna.Nic dziwnego, że pewnego pięknego dnia rzekłam „żegnajcie” rodzinnym brzegom i wyruszyłam w stronę kontynentu, na spotkanie przygody.Dość miałam siedzenia w jednym miejscu przez całe życie, więc fruwałam to tu, to tam.Podglądałam ludzi, którzy byli zdecydowanie bardziej interesujący od moich dotychczasowych sąsiadów.Dwunogi mają tyle zajęć i tak się ciągle śpieszą, że obłędu można dostać.Ile nowych rzeczy można było zobaczyć! A ile usłyszeć! Czasem zamieniałam się w jakieś mniejsze zwierzę, żeby podejść jak najbliżej, nie zwracając niczyjej uwagi.Obserwowałam, co ludzie robią i uczyłam się ich języka.Z jedzeniem nie było najmniejszych problemów, gdyż biegało sobie całymi stadami -wypasione, smakowite – tylko wybierać.Z jakichś powodów ludziom nie podobało się, żeżywię się na ich terytoriach (a przecież jadłam naprawdę mało!) i dawali to delikatnie do zrozumienia.Rzucali we mnie patykami.W większości patyki były zaostrzone i jak któryś trafiał, to było trochę nieprzyjemnie.Wolałam nie zostawać zbyt długo w jednym miejscu, gdyż dwunożni robili się przez to bardzo nerwowi.Nie podobało im się, że jestem od nich większa.Zwiedzałam ludzkie terytoria, robiąc przedziwne pętle i zygzaki.Leciałam tam, gdzie akurat wiatr mnie zaniósł, ale z grubsza trzymałam jeden kierunek – na północ.Po jakimś czasie dotarłam do gór.Nigdy przedtem nie widziałam gór, ale w każdym razie wyglądały jak z definicji – wielkie, szarozielone „cosie”, masywne, nieco postrzępione z wierzchu i przysypane czymś białym.Białe było nieprzyjemnie zimne.Dwunożni z gór okazali się jeszcze bardziej nietowarzyscy od tych nizinnych, więc bez żalu poleciałam dalej.I słusznie, bo niedługo potem znalazłam zakątek bardzo mi odpowiadający, gdzie postanowiłam zostać na dłużej i odpocząć po włóczędze.Znajdowały się na moim nowym terytorium całkiem przyjemne lasy, pełne zwierzyny.Pagórki porośnięte trawą, idealne do drzemek na słońcu.Było nawet jezioro, gdzie mogłam pływać, nurkować i łapać ryby.Ludzie też tam byli, ale niewielu, więc nie spodziewałam się żadnych konfliktów.Niestety, ledwie się zaczęłam mościć w nowym miejscu, całą gromadą przyszli ci z patykami i zaczęła powtarzać się stara historia.Ale tym razem nie miałam zamiaru rezygnować z tak znakomitego terenu.Jak wyglądali? No, cóż… ludzie jak ludzie.Trudno odróżnić jednego od drugiego, wiecie co mam na myśli.Byli jakby ogólnie nieco jaśniejsi od tych na południu, i trochę mieli trochę inny zapach.Za to patyki zupełnie takie same jak wszędzie.Udawałam, że śpię, podczas gdy oni „podkradali się”, tupiąc przy tym jak stado krów.Kiedy byli już całkiem blisko, jak się nie zerwę! Jak zaryczę na całe gardło! Kulałam się potem ze śmiechu po całym pagórku, bo wszyscy ci bohaterowie uciekali tak szybko, że własne cienie za nimi nie nadążały.Pogubili swoje kijki z pośpiechu.Dwa razy próbowali takich podchodów, a ja świetnie się bawiłam.Następni zaczęli pojawiać się pojedynczo albo w małych grupkach.Wyraźnie innego gatunku, bo i pachnieli inaczej, i byli bardziej błyszczący.Zupełnie jak żuki gnojne, siedzące okrakiem na końskim grzbiecie.Z tymi rozrywka była jeszcze lepsza, bo nie uciekali od razu i zabawa trwała dłużej; a jak się udało którego złapać, to bardzo przyjemnie grzechotali przy potrząsaniu.Jednego chciałam sobie zachować na później.Posadziłam go na czubku drzewa, ale zdołał uciec, łobuz
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 Każdy czyn dokonany w gniewie jest skazany na klęskę - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates