[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W poprzednim tygodniu odwiedziłem jeden z tych gabinetów przeprowadzających komputerowe badanie całego organizmu, które wyrastają jak grzyby po deszczu w centrach handlowych tuż obok sklepów sieci Gap.Kto by pomyślał, że dożyjemy takich czasów, kiedy przy okazji zakupów będzie można sprawdzić, czy nie toczy nas rak.Tego właśnie było nam trzeba: fast-foodów medycyny diagnostycznej.Ostatnio, a konkretnie odkąd rzuciła mnie dziewczyna, dokuczały mi lekkie bóle w klatce piersiowej, a ponieważ EKG nic nie wykazało, moja lekarka uznała, że przyczyną są wzdęcia i świadomość nieuchronnego zbliżania się czterdziestki.Wcześniej w oko wpadła mi reklama weekendowej oferty specjalnej na tomografię serca - jedyne sto dolców, przy normalnej cenie czterysta pięćdziesiąt, prawdziwa okazja - więc postanowiłem udowodnić pani doktor, że się myli.A już poważnie, nie mam pojęcia, co mi strzeliło do głowy.Badanie wykazało, że poziom wapnia w tkankach mojego mięśnia sercowego przekracza wszelkie normy - innymi słowy wynosi 503 punkty w skali kończącej się na 500.To z kolei oznaczało, jak mi powiedziano, że na 96 procent mogę się spodziewać w najbliższej przyszłości poważnych kłopotów z sercem.Potem usłyszałem jeszcze, że powinienem jak najszybciej odwiedzić kardiologa, a tak w ogóle, to życzymy miłego dnia.Moja pani doktor, która podobnie jak większość lekarzy nie lubi, kiedy udowodni się jej niekompetencję, stwierdziła, że powinienem zażądać zwrotu pieniędzy.Odmówiła też skierowania mnie na dalsze badania - pewnego razu omal nie wyrzuciła mnie z gabinetu, gdy nieopatrznie powiedziałem przy niej, że pełni właściwie jedynie funkcje administracyjne - ale mimo wszystko dała mi numer do swojego ulubionego kardiologa na wypadek, gdybym nadal miał ochotę wyrzucać pieniądze w błoto.Co zresztą zrobiłem, wydając dwa tysiące dwieście dolców na scyntygrafię perfuzyjną mięśnia sercowego, która niczego nie wykazała.Serce jak dzwon, powiedzieli tylko.Gdzie w takim razie, zastanawiałem się ciągle, jest cały ten wapń? I kiedy, nie dawało mi też spokoju pytanie; wystąpią te poważne problemy z sercem? Kardiolog kazał mi odpocząć, zająć się swoimi sprawami, bo każdy ma ileś tam wapnia w mięśniu sercowym, a tak w ogóle, to życzy mi miłego dnia.Od tamtej pory lekkie ukłucie w klatce piersiowej raz czy dwa razy dziennie przypominało mi, że czterdzieści lat higienicznego życia nie ma żadnego znaczenia, a dziesięć kawałków na dodatkowe ubezpieczenie zdrowotne rocznie znaczy jeszcze mniej.Ale przynajmniej moja lekarka przepisała mi Lipitor na obniżenie poziomu cholesterolu, zauważając przy tym z zadowolonym uśmieszkiem, że to lekarstwo rozwali mi wątrobę na długo przedtem, zanim moje zwapniałe serce odmówi posłuszeństwa.Taka rzecz zmusza człowieka do myślenia.Sprawia, że ciągle słyszy gdzieś w tle ciche tykanie zegara odmierzającego jego życie.Mój ojciec, z zawodu doker, zmarł w wieku sześćdziesięciu dziewięciu lat na rozległy zawał serca, osiem lat po operacji wstawienia bypassów, która okazała się konieczna z powodu jego słabości do bekonu, steków i cameli (choć na początku lat osiemdziesiątych poszedł za modą i rzucił palenie), czego nie równoważyła okazjonalna partyjka golfa, zdaniem ojca, niech mu ziemia lekką będzie, naprawdę stanowiąca wysiłek fizyczny.Jako całkiem młody chłopak usłyszałem od niego, że prawdziwi faceci nigdy nie noszą garniturów do pracy, wyłącznie na wesela i pogrzeby - prawdziwy filozof, ten mój staruszek - a krótka przygoda z drugoligowymi drużynami baseballa to jedyny okres w moim życiu, kiedy czułem z jego strony choć cień akceptacji.Po wielu latach, w chwili szczerości wobec samego siebie, która jest możliwa wyłącznie wtedy, gdy jakieś traumatyczne przeżycie otworzy nam oczy na prawdę, zrozumiałem, że niektóre z moich wyborów - kariera w centrum, praca w charakterze modela, uganianie się za spódniczkami i, ponieważ prawdziwi faceci uwielbiają budweisera, moja całkowita abstynencja - były podyktowane wyłącznie pragnieniem wkurzenia starego sukinsyna.Nigdy w życiu nie stanę się taki jak on.Mimo wszystko założyłem jednak na jego pogrzeb zabójczy dwurzędowy garnitur od Hugo Bossa.Matka natomiast zawsze uważała mnie za chodzący ideał - swoją szansę na to, by błysnąć, choćby tylko odbitym światłem.Przez zbyt długi czas wierzyłem jej, co również stało się, jak mogłem ocenić dopiero z perspektywy czasu, powodem wielu moich dziecięcych trosk.Nie raz dostałem na przykład niezłe manto od swoich kolegów.Poza tym matka za nic w świecie nie zgadzała się wsiąść do samolotu, co oznaczało, że jej jedyne okno na świat stanowił telewizor, przed którym zasiadała co wieczór, owinięta w puchową kołdrę o barwie starej gazety, jakiej nabrał materiał od papierosowego dymu całymi latami unoszącego się w naszym salonie.Każdego ranka matka przeglądała program telewizyjny, zakreślając pozycje na dany wieczór, a jeśli nie znalazła nic interesującego, piła 7-Up i whisky Early Times aż do utraty przytomności.Ostatnimi czasy, podczas gdy moje życie intymne się rozpadało, moja kariera pogrążała w marazmie, a serce twardniało w jakąś abstrakcyjną ozdobę na stolik w salonie, okupowała bujany fotel w państwowym domu spokojnej starości osiemdziesiąt kilometrów od Portland, oglądając kolejne odcinki teleturnieju „Hollywood Squares” i zachodząc w głowę, dlaczego Charo i Charles Nelson Reilly nie biorą w nich udziału.Na dodatek nie miała zielonego pojęcia, kim jestem, kiedy co sobota zjawiałem się u niej z wizytą.Nie gram też w golfa, bo lubię się jednak trochę spocić w trakcie ćwiczeń.Na dłuższą metę takie podejście, w połączeniu z całkowitą abstynencją, oznaczało zawodowe i towarzyskie samobójstwo.W swoim klubie grywam w koszykówkę przeciwko facetom, którzy kiedyś byli członkami uniwersyteckich reprezentacji, regularnie wyciskam spore ciężary i rzadko daję się pokonać w tenisa nawet najlepszym graczom, a jednak mężczyźni zwykle odsuwają się ode mnie z jakimś homofobicznym przerażeniem, kiedy dowiadują się, że nie interesuje mnie ta „wspaniała gra, jaką jest golf ani tracenie czasu na analizowanie futbolowych rozgrywek.Albo że nie łowię ryb i, uchowaj Boże, nie lubię polowań.Jeśli zaś chodzi o picie alkoholu, spotykam się w tej sprawie ze znacznie ostrzejszą krytyką, niż ta, z jaką sam ośmielam się oceniać wybór innych, choć muszę przyznać, że jeszcze nigdy nie spotkałem pijanej kobiety, która wydałaby mi się atrakcyjna, ani podciętego mężczyzny, na widok którego zerwałbym się na równe nogi z myślą: „tak, z tym facetem chciałbym się kumplować”.To o mnie jest ta piosenka Kenny’ego Logginsa - „Nigdy się nie naćpałem.Naprawdę żałosne życie miałem.”.Wiele czasu spędzałem w samotności.Przez całe lata moją jedyną słabością były hamburgery - powinienem chyba jak najszybciej ponownie rozważyć tę kwestię - ale nadal z uporem maniaka unikałem produktów, które zawarły bliższy kontakt z wnętrzem frytownicy.Z odtwarzacza kompaktowego w moim aucie słychać na ogół Faith Hill, Josha Grobana, Salivę i pierwsze wykonanie musicalu „Upiór w operze”, co budzi zwykle ogromne zaskoczenie moich pasażerów.Na niezatwierdzone przez Komisję ds.Żywności i Leków suplementy diety wydaję tyle, że pewnie wystarczyłoby na opłacenie mojemu nienarodzonemu jeszcze dziecku prywatnych szkół, ale nie zamierzam nawet brać pod uwagę środków na porost włosów, odsysania tłuszczu ani viagry teraz, czy w przyszłości, nawet jeśli kiedyś zaszłaby taka potrzeba.Sam się już w tym wszystkim nieco pogubiłem.Jeśli zaś chodzi o bycie „przystojnym”, to ja zwyczajnie tego nie dostrzegam
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 Każdy czyn dokonany w gniewie jest skazany na klęskę - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates